środa, 4 września 2013

Rowerem na czerwonym

Po kilku dniach jeżdżenia samochodem po Toskanii, przyzwyczaiłem się do tego, że lokalni rowerzyści niewiele robią sobie z przepisów drogowych. Właściwie na każdym skrzyżowaniu czerwone światło niespecjalnie ich zatrzymywało.

Ostatnio jednak jadąc po ulicach naszego miasta zdarzyła mi się taka oto sytuacja:

Wjechałem prawidłowo na skrzyżowanie i zatrzymałem się grzecznie właśnie na czerwonym świetle. Chwilę postałem i nic, światła się nie zmieniały. Domyśliłem się, że jest to jedno z "inteligentnych" skrzyżowań, gdzie ruch jest sterowany w zależności od ilości nadjeżdżających pojazdów. Niestety, jak sądzę, system po prostu mnie nie zauważył. Ponieważ była niedziela, przez kilka minut żaden samochód za mną nie podjechał i na skrzyżowaniu światła były ciągle w tej samej pozycji. Co tu zrobić?

Pewnie ośmielony wspomnieniami z wakacji, w końcu też przejechałem na czerwonym świetle. Nie mogłem tam tkwić do nocy.



Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2735) wiara (1128) podróże (961) polityka (712) Pismo Św. (702) po ślonsku (448) rodzina (416) Śląsk (414) historia (399) Kościół (367) zabytki (356) humor (301) Halemba (291) człowiek (256) książka (218) święci (216) praca (210) muzyka (206) gospodarka (177) sprawy społeczne (177) Ruda Śląska (153) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (105) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (89) sport (82) dziennikarstwo (76) film (67) wojna (61) Papież Franciszek (58) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (44) varia (38) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)