Tak mi się spodobał Rozdział 40 Reguły św. Benedykta
KLIK, że postanowiłem poczytać więcej i od początku.
|
Ze św. Benedyktem na Monte Cassino - 2015 |
Oczywiście nie chodzi mi o szukanie wzorca życia mniszego 😀. Jestem jednak pewien, że to, co tam znajdę będzie uniwersalne dla życia, dla życia wiarą.
No i faktycznie, jedna z pierwszych myśli jest taka:
Przede wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby On sam to do końca doprowadził
Czy to nie brzmi, jak benedyktyńskie "Módl się i pracuj"? Choć podobno słów "Ora et labora" św. Benedykt w swojej regule wcale nie zawarł.
Warto na modlitwie zdawać sobie sprawę z takiej myśli:
I zanim mnie wezwiecie, powiem: «Oto jestem»
Tak, Boga nie trzeba przywoływać. On jest. Siebie trzeba przywoływać, by stawać w Jego obecności - tak myślę.
Krótka refleksja, jak dawać sobie radę z pokusami:
A gdy diabeł mu coś doradza, odtrąca go razem z jego podszeptami daleko od swego serca i od razu w niwecz obraca, a rodzące się pokusy rozbija o Chrystusa [jak o skałę]
I w drugą stronę. A co zrobić, gdy dobrze mi idzie w dobru?
Tacy ludzie, pełni bojaźni Pańskiej, nie wpadają w zarozumiałość, gdy widzą, że dobrze postępują. Uważają bowiem, że nawet to dobro, jakie w nich jest, nie z własnej ich mocy, lecz od Pana pochodzi
Czasem człowiekowi się wydaje, że nasza wiara to jeden wielki trud w przestrzeganiu przykazań. A to nie jest prawda. Tak to opisuje św. Benedykt:
Gdy będziesz postępował naprzód (...) w wierze, serce ci się rozszerzy i pobiegniesz drogą przykazań Bożych z niewysłowioną słodyczą miłości
Pobiegnę z lekkością, doświadczę słodyczy, bo serce mi się rozszerzy. To droga szczęścia, za którym tak nieudolnie cały nasz świat ciągle goni, szukając go nie tam, gdzie trzeba.
Ech! Genialne myśli!
Pozdrawiam