sobota, 1 czerwca 2019

Aszerat - Olu dziękuję

Jak twierdzi sama Autorka, to powieść dla Kobiet.

Aleksandra Mazur - Aszerat

Czy ja wiem? W jakimś stopniu pewnie tak, ale ja przeczytałem i chyba mojej męskości nie zaszkodziła. :)

Nie chcę opisywać treści, bo może ktoś chciałby przeczytać samemu - zachęcam!

Generalnie świetnie przedstawiono perypetie głównej bohaterki. Wartka narracja, zwroty akcji, a do tego wyraźnie zarysowana postać kobiety, z jej emocjami, uczuciami i niepewnością podejmowanych decyzji (to pewnie te cechy, które adresują książkę bardziej do Kobiet). Z drugiej strony Autorka pozwoliła też zajrzeć do psychiki czy duszy Aszerat - to dodatkowo bohaterkę ukazało w kolejnych wymiarach jej osobowości.

Co mi w książce doskwierało?
Pomimo tytanicznego wysiłku Autorki, nie udało się w pewnych epizodach do końca przenieść w czasy starożytnej Jerozolimy, Rzymu czy innych miejsc. Z jednej strony zgadza się geografia, historia i osoby wtedy żyjące. Z wielką dokładnością oddano fragmenty zaczerpnięte z Biblii - to duży plus. Z drugiej strony zabrakło pełniejszego odniesienia do kultury czy religijności tamtych czasów, w szczególnie fascynującej kultury i religii judaistycznej. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale jako przykład mogę podać partnerskie kontakty Józefa z Arymatei i Zuzanny:
- Czekam tu na ciebie i czekam - Józef powitał Zuzannę na progu. - Chciałem pokazać ci mój prezent. A ciebie jak nie ma, tak nie ma...
- Dzień dobry, Józefie. Ja też się cieszę, że cię widzę.
W praktyce, nawet dziś, a co dopiero 2 tys. lat temu, u pobożnego Żyda, członka Sanhedrynu, takie zachowanie nie mieściłoby mu się w głowie. Nie tak dawno sam bylem świadkiem w samolocie, gdy ortodoksyjny Żyd szukał zamiany miejsca, bo jego religia nie pozwalała mu siedzieć obok kobiety.

Jednak powyższe to tylko nieistotne drobiazgi. 

To co jest wartością lektury, to z jednej strony czysty przekaz treści biblijnych - bez zniekształcania i poprawiania Ewangelistów czy innych Autorów Ksiąg Nowego Testamentu, a jednocześnie dodanie głębokich i, do mnie przynajmniej bardzo przemawiających, wątków osób drugiego planu. Podobała mi się niestandardowa koncepcja ukazania postaci Judasza. Tajemniczy Seosamh przewijający się gdzieś tam w tle głównej bohaterki robi dobrą robotę, nie tylko dodając dramatyzmu opisywanej historii, ale podnosząc ją na wyższy poziom tajników wiary.

Najbardziej jednak w 500 stronicowej książce, zachwycił mnie jej finał. Znów, nie chcąc zdradzać potencjalnemu Czytelnikowi treści, pozwolę sobie jedynie zacytować fragment, który w moim odbiorze, jest genialnym streszczeniem zbawienia:

A to jest proste. Masz dwoje dzieci. Anastazja. Westalka. Nie zna prawdy o sobie, nie zna prawdy o Jedynym Bogu. Może kiedyś pozna, może nie. Aaron. Wychowany w rodzinie chrześcijańskiej. W obliczu niebezpieczeństwa wyparł się Boga. Które z nich zasługuje na życie, a które na potępienie? Które postępuje dobrze, a które robi źle, które nagrodzić, które ukarać? Gdybyś miała zdecydować, które nie jest godne życia wiecznego?
- Wolałabym sama umrzeć, niż decydować. Wolałabym oddać swoje życie, zamiast osądzać i skazywać któregokolwiek z nich...
- I to jest odpowiedź na pytanie: dlaczego Jezus...?

Olu*, za tych kilka powyższych zdań, DZIĘKUJĘ.





Pozdrawiam


* Z Autorką chodziłem do jednej klasy w Liceum






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2588) wiara (1084) podróże (915) polityka (694) Pismo Św. (677) po ślonsku (442) rodzina (402) Śląsk (394) historia (381) Kościół (347) zabytki (326) humor (294) Halemba (264) człowiek (240) książka (209) praca (204) święci (194) muzyka (189) gospodarka (171) sprawy społeczne (170) Ruda Śląska (139) Grupa Poniedziałek (111) ogród (107) Jan Paweł II (105) filozofia (105) Covid19 (89) muzeum (85) miłosierdzie (83) środowisko (77) sport (74) dziennikarstwo (73) film (66) wojna (56) biurokracja (54) Papież Franciszek (53) Szafarz (43) dom (39) varia (36) teatr (32) św. Jacek (31) makro (7)