poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rok 2012

W roku 2012

Były też takie sprawy, które mi się nie udały, ale po co o nich pisać.


Dziękuję Bogu i ludziom za całe 366 dni roku 2012, 
który właśnie się kończy.




Życzę udanego Sylwestra
i dobrego roku 2013 !!! 


Pozdrawiam

niedziela, 30 grudnia 2012

Rodzina wg Episkopatu

Właściwie dzisiejszego wpisu nie powinienem pisać.

Zgodnie z Listem pasterskim Episkopatu Polski, "jeżeli w niedzielę będziemy myśleć tylko o sobie samych, chodząc na zakupy, uciekając jedynie we własne hobby, w świat wirtualny, w nadmierne spędzanie czasu przed telewizorem czy komputerem, nie doświadczymy nigdy radości rodzinnego świętowania".

Co prawda, nie zdarza mi się, by w niedzielę chodzić na zakupy, ale pisanie bloga jest jakimś rodzajem mojego hobby, jest trochę światem wirtualnym i zdecydowanie spędzaniem czasu przed komputerem.

Z drugiej strony, biorąc pod uwagę inne wątki Listu, byliśmy wspólnie na Mszy Św. Chociaż też nie całkiem wszyscy razem, bo ja przy ołtarzu, a Ela z Jackiem w ławce. Natomiast Łukasz dopiero pójdzie na Mszę o 17.00. Znowu mamy minus.

To może nas ratuje wspólny obiad. Tak, zjedliśmy dzisiaj niedzielny obiad wszyscy razem i nawet, jak zawsze, pomodliliśmy się przed i po posiłku.


To tyle mojej samokrytyki na dziś.

Pozdrawiam

sobota, 29 grudnia 2012

Kolędowanie GP

Wczoraj kolędowaliśmy w Grupie Poniedziałek.

Było radośnie i wesoło, a nawet śmiesznie :)

Pośpiewaliśmy, podzyndzaliśmy, a niektórzy również pograli na gitarach, altówce i ... wiolonczeli. Bisom nie było końca, w szczególności co do jednej kolędo-pastorałko-piosnki.

W salce unosił się zapach ... świąteczny i z lekka tym zapachem raczyliśmy się w wersji płynnej, lekko rozweselającej.

Były też życzenia, prezenty, ogłoszenia i mowy, w tym improwizowano-farorzowe.

Święta trwają:



Pozdrawiam

P.S. Gdyby ktoś z uczestników spotkania życzył sobie kilka zdjęć, to proszę o informację na: andrzej_c@sileman.net.pl, na facebooku, w komentarzu poniżej lub jakkolwiek, bo nie jestem pewien, czy wszyscy życzą sobie publicznej prezentacji własnych twarzy (w ozdobnikach) na moim blogu :)


piątek, 28 grudnia 2012

Śląska "Cicha noc"

Cicha noc, święta noc!
Wszystko śpi, atoli 
Czuwa Józef i Maryja,
Niech więc Boska ich Dziecina
W błogim spokoju śpi.

Cicha noc, święta noc!
Tobie cześć chcemy nieść
Boś pastuszkom oznajmiony,
Przez Anielskie "Alleluja",
Jezu, witamy Cię!

Cicha noc, święta noc!
Boże nasz, serca masz,
Radość sprawia nam nowina,
Że nadeszła ta godzina,
W którejś narodził się.

 Dziwne słowa znanej kolędy?

Jeśli są dla Ciebie, Drogi Czytelniku, dziwne, to znaczy, że jesteś spoza Śląska i pewnie śpiewasz wersję:
"Cicha noc, święta noc, Pokój niesie ludziom wszem ..."

U nas w każdej śląskiej parafii, w każdym śląskim kościele i w każdej śląskiej rodzinie śpiewa się tę piękną kolędę ze słowami powyżej cytowanymi. 

Obraz ze ściany naszego kościoła pw. Bożego Narodzenia w Halembie

Dobrze mieć swoje własne zwyczaje, obrzędy, smaki, a nawet własne słowa kolędy znanej na Śląsku, w Polsce, w Austrii (gdzie powstała), w Europie i na całym świecie.

Pozdrawiam

czwartek, 27 grudnia 2012

Niech Święta trwają !

Jak minęły Wam Święta?

A może nie minęły. Może trwają dalej.

U mnie trwają, choć delikatnie przechodzą w dzień powszedni.

Mam do Nowego Roku urlop, choć trochę obowiązków, które na mnie czekają, już się upomina, by się za nie zabrać.

Zostało jeszcze trochę smakołyków: makówki, dobra szynka i inne. Ale właśnie zjadłem ostatnią kostkę tej, jednej z lepszych czekolad, które kupujemy tylko na święta.

Na kominku dalej stoją rozłożone kartki świąteczne, a są i takie (wiem), które jeszcze przyjdą, bo przed Bożym Narodzeniem nie zdążyły. :)



Niech Święta trwają - w sensie: "Bóg z nami".

Pozdrawiam i powyższego życzę

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Boże Narodzenie Benedykta XVI


Trudno pisać o Bożym Narodzeniu.

Nie chodzi mi nawet o to, że mnie trudno pisać o Bożym Narodzeniu, bo przecież na ten temat napisano już wszystko. Nad Bożym Narodzeniem  pochylali się najwięksi myśliciele ostatnich 2000 lat, ale także każdy z nas, prostych ludzi, ma swoją własną "filozofię/teologię" przeżywania Świąt.

Tym bardziej podziwiam papieża Benedykta XVI, który miał odwagę - chyba można tak powiedzieć - podarować nam wszystkim pod choinkę AD 2012 swoją książkę: Jezus z Nazaretu Dzieciństwo.




Proszę mi wierzyć, ta książka, wbrew news-om, które obiegły świat zaraz po jej wydaniu, zupełnie nie jest na temat, czy przy narodzeniu Jezusa były zwierzęta i czy aniołowie rzeczywiście śpiewali ukazując się pasterzom.

Papież porusza wątki i otwiera mi oczy na sprawy o niebo (dosłownie) ważniejsze. 

W Roku Wiary Benedykt XVI pyta:

Jest więc prawdą to, co mówimy w Credo: "Wierzę [...] w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego, który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Dziewicy"?

I zaraz w następnym akapicie odpowiada:

Wolna od zastrzeżeń odpowiedź brzmi: tak. Karl Barth zwrócił uwagę na to, że w historii Jezusa są dwa punkty, w których działanie Boga wkracza bezpośrednio w świat materialny: narodzenie z Dziewicy i powstanie z martwych z grobu.

Dalej Papież pisze, iż obydwa te punkty są skandalem dla dzisiejszego świata. Bogu pozwala się działać w ideach i w myślach, w sferze duchowej, ale nie w materii. Tu nie jest Jego miejsce.

Jednak o to właśnie chodzi: że Bóg jest Bogiem i nie porusza się wyłącznie w sferze idei.
Dlatego te dwa punkty: dziewicze narodzenie i rzeczywiste powstanie z grobu, stanowią kamienie probiercze wiary. Jeśli Bóg nie ma władzy również nad materią, wtedy nie jest Bogiem. Ale On ma tę władzę i przez poczęcie i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa inauguruje nowe stworzenie. W ten sposób, jako Stwórca, jest także naszym Odkupicielem. Dlatego poczęcie i narodzenie Jezusa z Dziewicy Maryi stanowią podstawowy element naszej wiary i sygnał świetlny nadziei.

Myślę sobie, że w tych świątecznych dniach, gdzieś tu, w kościele pod wezwaniem Bożego Narodzenia muszę zastanowić się nad swoją wiarą. Trzeba mi nie tylko cieszyć się wybudowaną Betlyjką, światełkami na choinkach i pięknymi kolędami. Trzeba bardziej wejść w tajemnicę Boga z nami.

Życzę sobie i Szanownym Czytelnikom, by Boże Narodzenie pogłębiło naszą wiarę, by Bóg przychodził do nas nie tylko w symbolu żłóbka, ale w rzeczywistości Eucharystii. Byśmy na nowo odkryli treści, które Benedykt XVI powtarza za św. Augustynem:

Żłób jest miejscem, gdzie zwierzęta znajdują pokarm. Teraz zaś w żłobie leży Ten, który nazywa siebie samego chlebem danym z nieba - prawdziwym pokarmem, którego człowiek potrzebuje do podtrzymania swego człowieczeństwa. Jest to pokarm zapewniający człowiekowi właściwe, wieczne życie. Dlatego żłób wskazuje na stół Pański, do którego człowiek jest zaproszony, aby otrzymać chleb od Boga.


Pozdrawiam



P.S. Tekst opublikowany w gazetce parafialnej "Boże Narodzenie"

Życzenia

Pokoju, radości i nowej nadziei
płynących z Betlejem


wszystkim zaglądającym w to miejsce

życzę

Andrzej

niedziela, 23 grudnia 2012

Przedświąteczny pośpiech

No tak, trzeba się śpieszyć. 

Święta tuż, tuż. 

Prezenty, choinka, karp, mak - tyle rzeczy do kupowania. Aha, dom trzeba przystroić, posprzątać, wymyć, wyprać, odkurzyć, ugotować.

I trzeba ze wszystkim zdążyć, trzeba się spieszyć, trzeba być gotowym na czas. Ciągle tylko pośpiech, pośpiech, pośpiech.


Narzekamy na nasze zwariowane czasy, że dziś wszystko na wczoraj, że stres, że nie ma czasu nawet pomyśleć. Samoloty, szybkie samochody, telefony satelitarne, internet. Nawet jedzenie coraz częściej w wersji fast food.


Co zrobić? Jak zwolnić? Jak w tym świecie nie zwariować?


Ciekawa jest dzisiejsza Ewangelia:

"W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę".

Nie jest w Piśmie Św. napisane, że Maryja z tej racji, że była brzemienna, została w domu, bo musi teraz dbać o siebie. Nie jest też napisane, że powolutku, ostrożnie poszła do krewnych, którzy mieszkali w dolinie. 

"Poszła z pośpiechem w góry". Z pośpiechem, by pomóc Elżbiecie. Z pośpiechem, by podzielić się dobrą nowiną. Z pośpiechem, by wyśpiewać hymn uwielbienia Boga w Magnificat.



Może nie o to chodzi, że pośpiech, nawet pośpiech przedświąteczny, jest zły.
Może warto zastanowić się, do czego się tak śpieszymy. 

Pewnie rację miał ks. Jan Twardowski pisząc: "Śpieszmy się kochać ludzi".
A można jeszcze dodać: śpieszmy się też kochać Boga, który przychodzi, by być z nami.

Pozdrawiam

sobota, 22 grudnia 2012

Znojdowanie choinki

Jak kożdego roku w sobota przed Wilijom trza sie sprawić jakoś choinka.

Łodkąd my sie wykludziyli z blokow i momy w chałpie trocha wiyncyj placu, kupuja choinka żywo, abo i zdechło, znaczy sie ściynto, ale prawdziwo, a niy plastikowo. Z tych drzewek w ziymi, w doniczce, to nawet dwie z poprzednich lot, rosnom u mie dali w łogrodku.

Po śniodaniu wsiod żech w auto i pojechoł do łogrodnictwa. Już na winklu, przy wjeździe, boła szczałka z napisym "Choinki i fajerwerki". No toż dobrze żech trefioł, tak mi sie zdowało. Na placu pod łogrodnictwym ani jednego auta. Stanołech i wylazuja z mojego, zaglondom rajn ... a tam pusto. Wylazała z budki szefowo, to sie jom pytom:
- Kaj mocie choinki?
- Już niy ma, wczoraj wszyske wypupiyli?
- I co jo tera mom zrobić? Zawsze żech u wos broł choinka, a dzisioj już niy ma?
- Jedźcie do Łoszanta, możno tam jeszcze bydom.

Co boło robić, wloz żech nazod w auto i kombinuja kaj jechać. Nojbliżyj boło do łogrodnictwa kole Bujakowa - downoch tam niy boł. Ino żech ich minoł - zawarte na sztyry spusty. 

Dalij po drodze boł Łoszant, ale go terozki bojkotuja, bo ponoć kożom tam sprzedawczyczkom robić w Wilijo aż do szwortyj. Minołch tyn sklep i wylondowoł żech w Łobi. Moja kamratka z roboty godali dwa dni tymu, że tam jeji chop kupioł drzewko. 

Możno dwa dni tymu nazod to boło tam co wybrać. Dzisiej to już łostaly ino take łoszkupki, że to gańba w doma postawić.

W desperacyji spomniało mi sie, że choinkami handlowali tyż pod Makro. Myślołch, że już kupia jako bądź. 

No jednak na koniec mioł żech szczyńście - łokozało sie, że dzisiej w nocy mieli nowo dostawa piyknych, jeszcze łośnieżonych, bo przyjechały kajś zza Warszawy, jodeł kałkaskich. Niy szkodzi, że ściynto, a niy w donicy. Przynajmnij doł żech rada to zapakować do auta (dobrze, że combi). Z ziymiom, to zawsze jednak pierońsko ciyńżke. 

Ludzie, jak ta choinka zaczła mi już w tym aucie woniać, normalnie bajka.

Wyciong żech z garażu taki stojok, coch go kiejś kupioł, a choina wnios do dom i łodwinoł ze tyj siatki, co ij te gałązki trzymała do kupy. 

Musza pedzieć, że jes piykno. No i z rozmiarym żech trefiol tak na knap: żodno szpica już sie niy zmieści, bo sama mo do gipsdeki ino poł cynta.

We Wilijo bydymy na nij wiyszać glaskugle i lampki, a pod niom domy gyszynki, coby wszyjscy mieli doś radości.



Łostońcie z Bogiym

czwartek, 20 grudnia 2012

Polityka bieżąca

"Finanse publiczne powinny być zdrowe,
budżet powinien być zrównoważony,
dług publiczny zredukowany,
arogancja urzędników zwalczona i kontrolowana,
pomoc zagraniczna zmniejszona, aby Rzym nie popadł w długi,
ludność powinna nauczyć się pracować zamiast żyć z pomocy publicznej."

Cyceron -55 lat przed Chrystusem

Powyższe porwałem z bloga siostry Małgorzaty Chmielewskiej


Wiele ciekawych i ciągle aktualnych rzeczy działo się ok. 2000 lat temu, nieprawdaż?

Pozdrawiam

środa, 19 grudnia 2012

Week-end w środę

Krótki dialog z moją żoną:

- Week-end - mówię wchodząc do pokoju.
- ???
- W środę, po lekcji angielskiego, to już prawie week-end - wyjaśniam.
- Trzeba było sobie angielski zarezerwować na poniedziałek.

Moja Ela umie trafić w sedno.

:)

Pozdrawiam

wtorek, 18 grudnia 2012

Genesis

Póki nie ma jeszcze żony w domu, puściłem sobie na DVD koncert Genesis. Ela za tym nie przepada, szczególnie gdy słucham solówkę, a właściwie duet najpierw na dwa taborety, a potem na dwie perkusje.



Mnie aż ciarki przechodzą po plecach.

I przypominam sobie koncert ze Stadionu Śląskiego z roku 2007, w którym miałem okazję uczestniczyć. Z nieba lało, jak z cebra. Świetlne i dźwiękowe efekty specjalne zafundowała nam wszystkim burza.

Phil Collins i spółka zagrali wtedy doskonały koncert. Nie szkodzi, że przemokliśmy do suchej nitki - warto było.

Pozdrawiam

niedziela, 16 grudnia 2012

Kolęda / Gaudete

Mieliśmy wczoraj kolędę. Jak co roku, trzeba było trochę dom ogarnąć, przygotować się, odświętnie się ubrać i czekać na księdza. Od dziecka, od zawsze, pamiętam, że to jednak był dzień szczególny, dzień wyjątkowy. I dobrze. Wydaje się to takie zwykłe, takie naturalne - co roku, w okolicach Bożego Narodzenia przychodzi do rodzin ksiądz, by chwilę się pomodlić i potem zamienić kilka słów.

Tak, wiem, są tacy, którzy tego dnia nie lubią i znajdą tysiąc powodów pokazujących, że wizyta kolędowa księdza nie ma sensu. Mają też pełne prawo księdza nie gościć, nie wpuścić go do swojego domu. Nikt nie będzie im z tego powodu robił przykrości.

Mnie jednak zastanowiła ostatnio kwestia naszych polskich czy śląskich zwyczajów (nie jestem pewien, czy w całej Polsce odwiedziny kolędowe wyglądają tak, jak u nas). Ostatnio, podczas konwersacji z moją panamską nauczycielką angielskiego, zapytała mnie ona, jakie mam plany na week-end. Powiedziałem więc, że będziemy mieć w sobotę wizytę naszego księdza, że odwiedza wszystkie domy tych, którzy chcą go przyjąć, że tak jest co roku. Była szczerze zdziwiona, jak to w ogóle jest możliwe. Pytała ile u nas jest domów. Więc, gdy wyjaśniłem, że 12 tys. mieszkańców, że to trwa z dwa miesiące w grudniu i styczniu, każdego roku, nie mogła chyba tak do końca uwierzyć.

Czasem marudzimy, narzekamy, różne rzeczy nam się nie podobają, chcielibyśmy wiele spraw zmieniać, a nie potrafimy docenić tego co mamy: naszych tradycji, zwyczajów. Oczywiście nadawajmy im sens, próbujmy je jak najlepiej wykorzystać i cieszmy się nimi.

Tak, cieszmy się! Dziś w Kościele przeżywamy Niedzielę Radości (Gaudete) - jeden z dwóch dni w roku, gdy msza powinna być odprawiana w kolorze różowym. Nie wszystkie parafie mają w ogóle takie szaty liturgiczne. Znam też księży, którzy nie przepadają za takim ornatem, bo wyglądają w nim, jak twierdzą, jak landrynka :) 

Ważne jest jednak to, jak sądzę, by przeżywając swoją wiarę, znajdować w niej radość. Powodów do radości na pewno trochę znajdziemy, włącznie z tym najważniejszym:

Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! (...) 
Pan jest blisko!

Tak wołał dziś w czytaniach św. Paweł i wie co mówi.

Radosnego oczekiwania na święta Bożego Narodzenia !!!

Pozdrawiam


sobota, 15 grudnia 2012

Policjant wzorem obywatela

W czwartek po pracy pojechałem na jakieś przedświąteczne zakupy i wracając wieczorem z Katowic, na autostradę wjeżdżałem za samochodem policyjnym. W tym miejscu droga ma trzy pasy ruchu. Policjant wjechał na prawy pas i niemal natychmiast mimo, że przed nim nikt tym pasem nie jechał, przy prędkości ok. 80 km/h, wrzucił lewy kierunkowskaz i zmienił pas na środkowy. Ponieważ jego samochód był raczej z tych starszych, nikogo nie wyprzedzając wlókł się środkiem autostrady. Po kilku chwilach wyprzedziłem go z prawej strony, a on uparcie trzymał się środka, aż zniknął mi we wstecznym lusterku.

Wspominałem już o zmianach, które wprowadzono na skrzyżowaniu świetlnym, utrudniając bez sensu ruch przejeżdżającym przez nie kierowcom. Minęło kilka tygodni i sytuacja została bez zmian. Kierowcy klną i trąbią, a na dodatek część z nich ignoruje czerwone światło ... dzięki czemu poranny korek jest o połowę krótszy, niż byłby, gdyby wszyscy bardzo sumiennie hamowali już na świetle żółtym. Rozumiem, że żadne służby policyjne tematu nie odnotowały. Można się jedynie zastanawiać, czy i kiedy za łamanie czerwonego światła posypią się mandaty.

Kilka tygodni temu, w ogrodzenie posterunku policji na Halembie nieźle ktoś przyłożył. Nie wiem, jak to się stało, ale trzy czy cztery przęsła solidnego metalowego płotu (jeśli dobrze pamiętam, wybudowano go przed grudniem 1981) są solidnie wyłamane, powyginane i częściowo przewrócone. I co? I nic. Od kilku tygodni tak to leży. Nie ma nikogo, by teren uprzątnąć. Rozumiem, że w dobie kryzysu i oszczędności, może nie być pieniędzy na budowę nowego ogrodzenia. Moim zdaniem, to jednak po prostu duży wstyd, by nie znalazł się gospodarz, który uszkodzone elementy odkręci, zdemontuje i nawet bez płotu w tym miejscu, przywróci to miejsce do w miarę normalnego stanu.

To sobie na "Panów Władzę" ponarzekałem. Czy to kogoś zmobilizuje do jakiegoś działania?

A może zamiast narzekać na blogu, trzeba posłać gdzieś jakieś oficjalne pisma?


Pozdrawiam

czwartek, 13 grudnia 2012

Daty

Bywają w kalendarzu daty, które są znaczące.

Nie przywiązuję większej wagi do takiego dnia, jak wczoraj - 12.12.12. Patrzę na to jedynie, jako ciekawostkę. 

Choć zdarzyła mi się zabawna sytuacja.
Jak w każdą środę o 18:00 łączyłem się na Skype'ie z moją nauczycielką angielskiego mieszkającą w Panamie. U niej akurat było po dwunastej i nie mogła takiej chwili przegapić. O 12:12 i 12 sekund zrobiła zrzut ekranowy swojego komputera i to "historyczne zdjęcie" za chwilę mi przesłała.


Nawet widać tam moją gębę, bo miałem włączoną kamerkę internetową. W ten sposób zostałem wplątany w historyczną chwilę.


Dużo większe znaczenie ma dla mnie data dzisiejsza: 13 grudnia. W 1981 roku miałem dwanaście lat, więc dobrze pamiętam, ile najedliśmy się strachu: i ogólnie, bo czołgi i wojsko na Halembie pod kościołem, ale też osobiście, bo nie byliśmy pewni, czy ojca też zamkną, czy jednak zostanie z rodziną. Całe szczęście został w domu, więc przynajmniej w tym aspekcie, skończyło się na strachu.

Dziękuję Bogu, że dziś, mimo różnych zagrożeń i wielu problemów, żyjemy w wolnym i niepodległym, demokratycznym kraju.

Pozdrawiam

środa, 12 grudnia 2012

Notre Dame

Usłyszałem w radio, że dziś 850 lat świętuje katedra Notre Dame w Paryżu.


Miałem okazję razem z rodzinką tam być w 2007 roku. W majową niedzielę uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w jednej z najpiękniejszych świątyń świata.


Pamiętam, że liturgia była doskonale przygotowana. Chór śpiewał chorały gregoriańskie, pobrzmiewały również organy. Muzyka doskonale się niosła w gotyckich wnętrzach. Tworzyło to niezapomniany klimat harmonii dźwięków, architektury i światła witraży. Modlitwa sama niosła się do Boga.


Niech Notre Dame góruje nad Paryżem przez kolejne setki lat !!!



Pozdrawiam

wtorek, 11 grudnia 2012

AQUADROM cz. 2



Pisałem w sobotę, że na otwieranym basenie było sporo oficjeli oraz dziennikarzy. 

No i wpadłem, jak śliwka w kompot, a właściwie jak utopek w wodę albo mieszkaniec w obiektyw.

(od 2:45 - choć polecam zobaczenie całości)




Pozdrawiam 

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Roraty

W parafii, gdzie zwykle chodzę do kościoła, roraty są odprawiane w wersjach:
  • dla dzieci, codziennie: od poniedziałku do środy rano o 6.45, a w czwartek i piątek wieczorem
  • dla młodzieży, raz w tygodniu
  • dla emerytów i rencistów, codziennie o 8.00 (formalnie w ogłoszeniach parafialnych była mowa, że dla dorosłych - pewnie, jeśli ktoś ma na drugą zmianę)
Trochę trudno mi się wpasować.

Nie ma jednak co narzekać, bo czasem da się coś wymyślić.

Zwykle na poranne msze zawożę Jacka, który bardzo dzielnie, kolejny rok z rzędu stara się w Adwencie we wszystkich roratach uczestniczyć. Ponieważ moja Ela, którą potem zabieram do jej pracy, akurat się rozchorowała, mogłem dziś również w kościele na Eucharystii zostać.

A propos chorej żonki. W zeszłym tygodniu zupełnie straciła głos. Ponieważ w tej sytuacji, jako nauczycielka, mogłaby jedynie ciągle robić kartkówki, poszła do lekarza i ma L4.
Moja ślubno normalnie raczej gada więcej niż mniej :) Kiedy więc zaniemówiła, nawet przez chwilę była to dla mnie miła odmiana. :) Jednak po godzince ciszy, zaczęło mi czegoś brakować, a po całym dniu czułem się bardzo nieswój. Dobrze, że teraz jest już lepiej i choć Ela nie jest jeszcze całkiem w formie, to przynajmniej wrócił jej już głos i wszystko wraca do normalnego porządku.

Wracając do rorat, miałem więc okazję uczestniczyć dziś rano w roratach dla dzieci. W tej wersji też można skorzystać. Pewnie, że kazanie zdecydowanie skierowane jest do maluchów. Jednak starszy też może sobie przypomnieć co nieco z historii Kościoła. Dziś na przykład było o ... Shogunie. Pamiętacie taki film z Chamberlain'em o Japonii pełnej samurajów, puszczany w latach 80?  Jeśli ktoś pamięta, to może dziwił się, że już w tamtych czasach w tym egzotycznym kraju byli Jezuici i było znane chrześcijaństwo. Tak, gdyż wiarę w Jezusa Chrystusa już w XVI w. rozniecał w Kraju Kwitnącej Wiśni Franciszek Ksawery - Hiszpan, jeden z pierwszych uczniów Ignacego Loyoli, założyciela Towarzystwa Jezusowego.
Dziś więc na roratach dzieci poznawały i odgrywały scenki z życia św. Franciszka Ksawerego. (O Shogunie nic nie było, bo ani to serial dla dzieci, ani z dzisiejszej epoki - Richard Chamberlain ma już 78 lat.)

Najważniejsza jest jednak Msza Św. 

Zwykle w ciągu tygodnia nie mam możliwości uczestniczyć w Eucharystii. 

Dobrze jest zacząć dzień od spotkania z Chrystusem w sakramencie ołtarza. Dobrze przyjąć Go rano w Komunii Św. przed codziennymi, zwykłymi obowiązkami.

Pozdrawiam

niedziela, 9 grudnia 2012

Lektura bardzo adwentowa

Kupiłem książkę i zacząłem czytać.


W Przedmowie Papież zaczyna słowami:

Mogę wreszcie oddać w ręce Czytelniczek i Czytelników od dawna przyobiecaną książeczkę zawierającą historię dzieciństwa Jezusa. Nie jest to trzecia część, lecz swoisty "przedpokój" do dwu pierwszych  części poświęconych postaci i posłannictwu Jezusa z Nazaretu.

Od razu przyszło mi na myśl, czy w oryginale niemieckim w tym miejscu mamy nasz śląski ANTRYJ? Nie wiem, nie znam niemieckiego. Nie ważne.

Myślę, że jest to bardzo dobra lektura na czas Adwentu.

Pozdrawiam

sobota, 8 grudnia 2012

Aquadrom

Po trochę zbyt długim oczekiwaniu na zakończenie prac budowlanych, po dość rozbieżnym, jak się wydaje, zdaniu na temat tejże inwestycji poprzednich i obecnych władz miasta, po różnych kontrowersjach, po nieraz bardzo sprzecznych opiniach samych mieszkańców, dziś w południe otwarto na Halembie AQUADROM.


Na samo otwarcie nie przyszły może tłumy, ale trochę ludzi się pojawiło. Były (całe szczęście krótkie) przemówienia Pani Prezydent i Pana Prezesa, a całość poprowadziła Pani Ola.


Nie zabrakło też Księdza Proboszcza, który nowy obiekt poświęcił.



Potem uroczyście przecięto wstęgę i ... ustawiliśmy się z Jackiem do kolejki po bilety.

Dalej wszystko, jak należy: przebieralnie, szafki, prysznic i wychodzimy w kąpielówkach na obiekt.


Ludzi nie było w tym momencie zbyt dużo. Może przestraszyli się właśnie tłumów na otwarciu, a może oficjeli i dziennikarzy, którzy kręcili się wokół basenów w strojach mało kąpielowych.


Trochę żeśmy się z Jackiem popluskali w różnych miejscach:
  • na Mokrym Bąblu wspinaliśmy się po linie, by zjechać na ... (czymkolwiek) do wody
  • skakaliśmy na falach przez Sztorm Wielki
  • świetna zabawa była na Chebziu Pętla
  • pod koniec mogliśmy odpocząć w LaGodula
Ze zjeżdżalni żeśmy dziś nie skorzystali, a i tak godzinka szybko minęła. Pewnie przyjdziemy znowu, bo po pierwsze Jacek nie da mi żyć, a po drugie dostaliśmy na następny raz, po promocyjnym bilecie za złotówkę.

Oby nowa halembska atrakcja nam służyła i oby okazała się przedsięwzięciem dochodowym.

Zapraszamy wszystkich, którzy lubią wodne atrakcje i nie tylko.

Pozdrawiam

czwartek, 6 grudnia 2012

T.Love o Bogu i o Lucyferze

Tak mi chodzi po głowie piosenka, która jest chyba nawet w tej chwili numerem 1 na liście przebojów Trójki.

Niesamowity tekst - warty zastanowienia.



Na dodatek znalazłem jeszcze dziś ciekawy wywiad z Munkiem Staszczykiem - Polecam.

Pozdrawiam

środa, 5 grudnia 2012

Oświadczenie ws. Mikołaja

Niniejszym oświadczam:

Nie wierzę w:
  • Mikołajki (jako nazwa dnia 6 grudnia)
  • Mikołajki (jako liczba mnoga od małych Mikołajów)
  • Mikołajki (jako liczba mnoga od rodzaju żeńskiego)
  • Santa Claus (szczególnie w wersji pochodzącej z reklamy Coca Coli, choć napój jako taki lubię)
  • Mikołaja pochodzącego z Laponii
  • Mikołaja z każdego innego miejsca, podróżującego w zaprzęgu z reniferów
  • Mikołaja ze Śnieżynkami
  • wyrośniętego Krasnala z gromadą elfów, krasnoludków i innych dziwów
  • Dziadka Mroza


Wierzę w:

  • Świętego Mikołaja
  • " ... świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny. Amen."
Św. Mikołaj z kościoła w Bujakowie

 Pozdrawiam

wtorek, 4 grudnia 2012

Barborka

Za bajtla pamiyntom, że w Barborka, to mie zawsze zaro z rana budzioła łorkestra. Musioł naprzeciwko w bloku miyszkać jakiś abo sztajger, abo kapelmajster, to mu robiyli pobudka.

Jedyne zdjyńcie górniczyj łorkestry jake mom, to akurat z pogrzebu mojego teścia. 


Piyknie wtedy grali. A trza Wom wiedzieć, że moj teść bez cołke życie boł muzykantym i nawet kaplemajstrym na Pokoju, kery dyrygowoł całom ferajnom z czerwonymi piorami na czakach.

Dzisiej moj teść pewnie z nieba dowo pozor na tych muzykantow, co sie jeszcze łostali i grajom to tu, to tam skuli górniczego świynta na Mszach, na paradach i na karczmach.

Św. Barbara w węglu z kaplicy przy Silesia City Center

Świynto Barborko rzykej za nami, coby nos wszystkich, a nojbardzij gorników Opatrzność prowadzioła, coby niy boło zawałow, wybuchow i innych pieroństw na gróbie, coby wszyjscy wyjechali zawsze na wiyrch tyla razy, wiela razy szychta zaczynajom. Amyn.

Szczyńść Boże !!!


niedziela, 2 grudnia 2012

Scena Piotra i Pawła

Co można ze sobą zrobić, jak się jest niepełnosprawnym? Można zamknąć się w domu.

A co można ze sobą zrobić, jak się jest niepełnosprawnym i ma się trochę talentu? Też można się zamknąć w domu, albo ... wyjść na scenę.

Wybrałem się dzisiaj do Katowic na Kabaret "Drzewo a gada" i na jazz. Wszystko to odbywało się w auli Wydziału Teologicznego UŚ.


Księdza Marka poznałem dawno temu, gdy jeszcze nie był księdzem, w Ustroniu, gdzie jeździłem jako opiekun z osobami niepełnosprawnymi. To on swego czasu stworzył "Absurdalny Kabaret", w którym grały osoby niepełnosprawne ... umysłowo. Dziś dalej, w trochę innej wersji, kontynuuje swoje dzieło.


Zabawa była przednia, a na dodatek w wielkiej części blank po ślonsku.


Nawet, choć bez instrumentów, potrafili pięknie zaśpiewać.


W drugiej części dzisiejszego spotkania było jazzowo. Wystąpił duet dwóch gości: Bronisław Duży - na puzonie i Jorgos Skolias - na, chyba najpiękniejszym instrumencie: strunach głosowych. Niestety zdjęciami nie da się odtworzyć tego, co panowie potrafili swoją muzyką z siebie wydobyć.


Nie znam się na muzyce, ale znam się na tym, czy mi się podobało, czy nie i muszę powiedzieć, że to była to dla mnie uczta dla ucha.



Scena Piotra i Pawła to trochę nietypowe przedsięwzięcie. Pierwszy raz wybrałem się na ich "spektakl", ale było warto. Spędziłem bardzo miły, radosny i sensowny wieczór.

Pozdrawiam

Etykiety

zdjęcia (2549) wiara (1068) podróże (893) polityka (689) Pismo Św. (674) po ślonsku (440) rodzina (400) Śląsk (389) historia (371) Kościół (341) zabytki (312) humor (294) Halemba (260) człowiek (232) książka (203) praca (203) święci (186) muzyka (184) gospodarka (169) sprawy społeczne (169) Ruda Śląska (138) Grupa Poniedziałek (111) ogród (106) filozofia (104) Jan Paweł II (103) Covid19 (89) miłosierdzie (81) muzeum (76) środowisko (76) dziennikarstwo (73) sport (73) film (66) wojna (55) biurokracja (54) Papież Franciszek (53) Szafarz (43) dom (38) varia (36) św. Jacek (31) teatr (29) makro (7)