Mieliśmy wczoraj kolędę. Jak co roku, trzeba było trochę dom ogarnąć, przygotować się, odświętnie się ubrać i czekać na księdza. Od dziecka, od zawsze, pamiętam, że to jednak był dzień szczególny, dzień wyjątkowy. I dobrze. Wydaje się to takie zwykłe, takie naturalne - co roku, w okolicach Bożego Narodzenia przychodzi do rodzin ksiądz, by chwilę się pomodlić i potem zamienić kilka słów.
Tak, wiem, są tacy, którzy tego dnia nie lubią i znajdą tysiąc powodów pokazujących, że wizyta kolędowa księdza nie ma sensu. Mają też pełne prawo księdza nie gościć, nie wpuścić go do swojego domu. Nikt nie będzie im z tego powodu robił przykrości.
Mnie jednak zastanowiła ostatnio kwestia naszych polskich czy śląskich zwyczajów (nie jestem pewien, czy w całej Polsce odwiedziny kolędowe wyglądają tak, jak u nas). Ostatnio, podczas konwersacji z moją panamską nauczycielką angielskiego, zapytała mnie ona, jakie mam plany na week-end. Powiedziałem więc, że będziemy mieć w sobotę wizytę naszego księdza, że odwiedza wszystkie domy tych, którzy chcą go przyjąć, że tak jest co roku. Była szczerze zdziwiona, jak to w ogóle jest możliwe. Pytała ile u nas jest domów. Więc, gdy wyjaśniłem, że 12 tys. mieszkańców, że to trwa z dwa miesiące w grudniu i styczniu, każdego roku, nie mogła chyba tak do końca uwierzyć.
Czasem marudzimy, narzekamy, różne rzeczy nam się nie podobają, chcielibyśmy wiele spraw zmieniać, a nie potrafimy docenić tego co mamy: naszych tradycji, zwyczajów. Oczywiście nadawajmy im sens, próbujmy je jak najlepiej wykorzystać i cieszmy się nimi.
Tak, cieszmy się! Dziś w Kościele przeżywamy Niedzielę Radości (Gaudete) - jeden z dwóch dni w roku, gdy msza powinna być odprawiana w kolorze różowym. Nie wszystkie parafie mają w ogóle takie szaty liturgiczne. Znam też księży, którzy nie przepadają za takim ornatem, bo wyglądają w nim, jak twierdzą, jak landrynka :)
Ważne jest jednak to, jak sądzę, by przeżywając swoją wiarę, znajdować w niej radość. Powodów do radości na pewno trochę znajdziemy, włącznie z tym najważniejszym:
Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! (...)
Pan jest blisko!
Tak wołał dziś w czytaniach św. Paweł i wie co mówi.
Radosnego oczekiwania na święta Bożego Narodzenia !!!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz