Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 lipca 2025

Autobiografia Franciszka

Lecę na wakacje i słucham Autobiografii Papieża Franciszka pod wymownym tytułem Nadzieja.




Dopiero zaczynam pierwsze rozdziały, ale już wiele tam pada ważnych słów.

"Trzeba młodym ludziom przybliżyć wspomnienia i korzenie dziadków, ojców i matek. By nie znaleźli się w próżni i nie popełniali tych samych błędów. Powinni dowiedzieć się na przykład jak rodzi się i umacnia wypaczony populizm. Jak odgradza się i izoluje suwerenizm. Wystarczy przywołać tutaj wybory w Niemczech w latach 1932 - 1933 i Adolfa Hitlera. Ten były żołnierz piechoty, mający obsesję na punkcie klęski I wojny światowej i czystości krwi, obiecywał rozwój Niemiec po upadku rządu, który zawiódł społeczne oczekiwania. Niech młodzi ludzie wiedzą, jak zaczyna się populizm i jak to się kończy. Obietnice, które opierają się na strachu, przede wszystkim na lęku przed obcymi są charakterystyczne dla populizmu. To początek dyktatury i wojny".


Słucham w samolocie, gdzie z okna z daleka widzę pierwszy raz w życiu Afrykę. Afrykę z ludźmi, przed którymi właśnie teraz u nas w Polsce, wielu straszy.

Jeśli tego szaleństwa nie pokonamy, najbliższy Hitler może mieć na końcu nazwiska -ski, -wicz lub podobnie.

Póki co, źle to wygląda, ale mam nadzieję, że jednak przed nami Nadzieja.







środa, 2 lipca 2025

Kaplica Sykstyńska - 10 lat temu

Był 2 lipca 2015 roku - dokładnie 10 lat temu.

Kilka tygodni wcześniej zakończyłem odsłuch audiobooka fantastycznej książki Irvinga Stone'a: Udręka i ekstaza, czyli fabularyzowanej biografii Michała Anioła

Niestety w programie naszego ówczesnego pobytu w Rzymie, bo byłem wtedy na Pielgrzymce po Italii z naszą cudowną halembską Grupą Poniedziałek, nie było zwiedzania Kaplicy Sykstyńskiej, o której tworzeniu, z wypiekami na twarzy, słuchałem.

Udało się za to dostać do Ogrodów Watykańskich, po których bez tłumów mogliśmy spacerować, co chyba też jest dość ekskluzywną atrakcją. 

Podczas ich podziwiania, gruchnęła wiadomość, że nasza Pani Przewodnik załatwiła krótkie wejście do budynku z najsłynniejszymi freskami Michała Anioła. I stało się:

Kaplica Sykstyńska - 2 lipca 2015

Byłem przeszczęśliwy. 

Choć szczęście nie trwało długo, bo w sumie spędziliśmy tam może z 5 minut i zaraz nas strażnicy przegonili. Pomimo zakazu 🫣 i ogromnego tłumu, udało mi się zrobić powyższe zdjęcie. 

Tych kilka chwil w Kaplicy Sykstyńskiej, w otoczeniu największego dzieła stworzonego ręką ludzką na przestrzeni całej historii Świata, głęboko wryło mi się w serce i pozostanie ze mną do końca życia. Bogu dzięki! 



P.S. 

A 10 lat później, w lutym tego roku, mogłem kontemplować to miejsce do woli przez prawie godzinę: https://andrzej-aci.blogspot.com/2025/02/muzea-watykanskie.html



środa, 28 maja 2025

Krzysztof - Fotografik

Ludzie w moim prywatnym rankingu pod tym względem dzielą się na takich, co robią zdjęcia (jak na przykład ja), fotografów, którzy na zdjęciach lepiej lub gorzej zarabiają i fotografików, którzy tworzą sztukę.

Dziś miałem ogromną przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z Fotografikiem - Krzysztofem Gołuchem.

Krzysztof Gołuch

U nas w Chebziu na Stacji Biblioteka miał miejsce wernisaż jego fotografii NIE/ZAPOMNIENIE.


Znamy się z Krzysiem z Halemby sprzed wielu, wielu lat, gdy jako młodzi ludzie jeździliśmy, jako opiekunowie z niepełnosprawnymi na wakacje (tak wiem, dziś mówi się osoby z niepełnosprawnościami). On zajmuje się tą "branżą" zawodowo do dziś. 

Jednocześnie od lat jest Mistrzem fotografii. Dosłownie jednocześnie, bo tematem jego sztuki bardzo często są osoby z domów opieki społecznej, o których zdrowe, młode, przebojowe społeczeństwo chciałoby zapomnieć.

Dobrze, że Krzysztof swoją sztuką nie pozwala nam zapomnieć.


Zakupiłem album, dzięki czemu będę mógł te piękne fotografie jeszcze w spokoju podziwiać i kontemplować.


Cieszę się też, że poza spotkaniem z Krzysiem, miałem okazję porozmawiać z wieloma starymi znajomymi. 


A Krzysztofowi z całego serca gratuluję oka i wrażliwości i życzę kolejnych pięknych obrazów przelewanych na albumy, wystawy i galerie.








poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Poezja bliska sercu

Nie znam się na poezji tak samo, jak nie znam się na muzyce i na malarstwie.

Jednak lubię pójść na koncert czy do muzeum. Podobnie dostałem książeczkę z poezją.

Andrzej Draguła. Późny Debiut

Czasem w filharmonii lub w galerii coś mnie złapie za serce. Coś takiego jakby mojego.

Ks. Profesor (jak Autora z żoną nazywamy) zrobił mi coś podobnego. 

Nie wiem, który z nas pierwszy zaczął wrzucać w internet "widok z okna", ale obydwaj robimy to od lat.


Nie potrafię pisać wierszy, ale wspólnie cieszyliśmy się, póki żyła, facebookową znajomością p. Ani, Ślązaczki mieszkającej w Warszawie i zasmuciła nas jej śmierć.


Spotkaliśmy się Andrzej z Andrzejem, a jesteśmy niemal równolatkami, w rzeczywistości tylko raz - na Jasnej Górze, chwilę serdecznie rozmawiając. Okazuje się, że Poeta był u nas jeszcze bliżej.


Czytam, myślę, chłonę i wydaje mi się to znów tak bliskie sercu.



To ja dziękuję, że są tacy ludzie, jak Ksiądz








wtorek, 22 kwietnia 2025

Najważniejsze z Franciszka

Nie, nie potrafię - robią to mądrzejsi ode mnie - podsumować pontyfikatu papieża Franciszka. 

Bazylika św. Piotra w Rzymie 

Gdy jednak myślę dziś, dzień po jego śmierci, co dla mnie było istotne (bo nawet nie wiem, czy najważniejsze), to przypominam sobie jego słowa dotyczące innych religii i wyznań, przede wszystkim w kontekście Deklaracji z Abu Dhabi, którą Papież podpisał wraz z muzułmańskim Imamem:

Różnorodność religii (...) jest wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką Bóg stworzył istoty ludzkie. KLIK

Z pewnością przejmujące były chwile pandemii i samotny Ojciec Święty modlący się na Placu św. Piotra. KLIK

Wiele było też wspaniałych dokumentów papieskich, które przeczytałem, z pamiętną i dla mnie nieco dziwną, ale ważną encykliką ekologiczną (ekologią zajmuję się zawodowo) Laudato Si KLIK oraz z Fratelli Tutti KLIK.

Ogromnie też jestem wdzięczny za słowa o św. Teresce z Lisieux KLIK.


No i na koniec muszę wspomnieć o przejmującej do głębi - przynajmniej mnie - encyklice o Sercu Jezusa: Dilexit nos KLIK. Chyba się nie pomylę, jeśli powiem, że można ją traktować, jako testament papieża Franciszka. Tak brzmią jej ostatnie zdania:

Proszę Pana Jezusa, aby z Jego Najświętszego Serca wypłynęły dla nas wszystkich strumienie wody żywej, aby zagoić rany, które sobie zadajemy, aby umocnić naszą zdolność kochania i służenia, aby pobudzać nas do nauki wspólnego podążania ku światu sprawiedliwemu, solidarnemu i braterskiemu. Tak będzie do czasu, gdy szczęśliwie zjednoczeni będziemy ucztować w Królestwie niebieskim. Tam będzie zmartwychwstały Chrystus, który zharmonizuje wszystkie nasze różnice światłem nieustannie płynącym z Jego otwartego Serca. Niech Jezus zmartwychwstały będzie zawsze błogosławiony!









sobota, 19 kwietnia 2025

Koniec Wielkiego Postu - koniec lektury

Właśnie skończyłem czytać Syna marnotrawnego ks. Andrzeja Draguły.

Z Muzeum Narodowego w Warszawie 


W Wielką Sobotę po południu pozwolę sobie jeszcze raz zacytować z tej książki przywołaną wypowiedź D. Buttricka (nie mam pojęcia kim jest):





Nie ważne czy jest się młodszym czy starszym synem z Jezusowej przypowieści (raczej mam syndrom starszego). Ważne, by zachwycić się Ojcem i dać się zaprosić na ucztę.

Czego sobie i Szanownym Czytelnikom na święta Zmartwychwstania życzę






piątek, 18 kwietnia 2025

Lektura na Wielki Piątek

Kontynuję czytanie Syna Marnotrawnego ks. Andrzeja Draguły.

Wspomina Autor między innymi o najsłynniejszym przedstawieniu spotkania z Jezusowej przypowieści, przedstawionym przez Rembrandta. 

Przypomniało mi się, że w naszej parafii na Halembie też swego czasu Rekolekcje Wielkopostne były głoszone na kanwie tego arcydzieła.

Halemba - marzec 2022

Ks. Andrzej jednak stanowczo stwierdza, że wyobrażenie to nie ma miejsca w Ewangelii. Klęczacy syn marnotrawny tam nie występuje. 

Znów te intuicje są mi bardzo bliskie. Syn miał w planach ukorzyć się przed ojcem, ale przecież ojciec do tego w ogóle nie dopuścił.


Nawrócenie, jak sądzę, rozpoczyna się aktem woli człowieka, bo Bóg - jak podkreślono ostatnio - szanuje wolność człowieka. Jednak już św. Ambroży słusznie widział to tak:


Choć kocham cały sercem śp. papieża Benedykta i wiele mu zawdzięczam w odkrywaniu Bożej miłości, zgadzam się z poniższą polemiką:


Nawrócenie jest procesem, który zaczyna się aktem woli człowieka, ale potem to już Bóg przejmuje inicjatywę. On zrobi wszystko, by mnie człowieka do Siebie, do domu doprowadzić.


Nawrócenie zaś ma swoją pełnię, gdy potrafię zachwycić się Bożą miłością i ją przyjąć.



I tego życzę sobie i Wam w tym świętym czasie Wielkiego Tygodnia 








niedziela, 30 marca 2025

Lektura na dziś

Dostałem kilka dni temu od Księdza Profesora z miłą dedykacją. 

Ks. Andrzej Draguła. Syn marnotrawny. Biografia ocalenia

Czytam. Na dziś w sam raz.



Dobrej niedzieli 







wtorek, 18 marca 2025

Biblia Gutenberga - wersja, pożal się Boże, warszawska

Ponad 2 lata temu wracając z Gdańska, trochę zboczyłem z trasy i odwiedziłem Pelplin. Zaskakująco piękne i interesujące miejsce - polecam!

Poza katedrą trafiłem tam między innymi do Muzeum Diecezjalnego, gdzie mogłem podziwiać unikat w skali świata - Biblię Gutenberga. Jedna z pierwszych ksiąg powstałych po wynalezieniu druku.

Była ona tam pięknie wyeksponowana. 

Biblia Gutenberga w Pelplinie

Można się było jej przyjrzeć, trochę ciekawych informacji o niej poczytać i cieszyć się zabytkiem najwyższej klasy.


W ostatnią sobotę zanim wszedłem do Muzeum Narodowego w Warszawie, gdzieś w internecie przeczytałem, że właśnie ta Księga, a właściwie dwa jej tomy, została wypożyczona z Pelplina i można ją oglądać w stolicy.

I wiecie co? Można ją przegapić. Gdybym nie wiedział, z pewnością nie zwróciłbym na nią uwagi. Warszawscy muzealnicy w pierwszym pokoju części wystawy Średniowiecza postawili na małym stoliczku kuloodporne akwarium z Biblią. I tyle.

Biblia Gutenberga w Warszawie

W środku mała karteczka z krótkim, banalnym tekstem.

Biblia z bliska

Nie mogłem uwierzyć, że tak cenny zabytek można tak prostacko wystawiać i prezentować. Wielki wstyd!


A może to tylko moje odczucie?







wtorek, 4 marca 2025

Dzienniki gwiazdowe Stanisława Lema

Korzystając z przymusowej przerwy, między innymi nadrabiam zaległości w lekturze.

Nigdy wcześniej jakoś nie czytałem książek Stanisława Lema. A właśnie odsłuchuję Dzienniki Gwiazdowe.



Nie jest łatwo ze słuchu zapisać tekst, ale bardzo mnie rozbawił fragment Podróży dwunastej:

Wspomnę jedynie o jednej z większych osobliwości, jaką było spotkanie, w okolicy galaktycznego jądra, nawiasem dodam, że jest to obszar zakurzony, jak mało który w kosmosie, plemienia włóczęgów międzygwiezdnych zwany Wygontami. Nieszczęliwcy ci nie posiadają w ogóle ojczyzny. Wyrażając się łagodnie, są to istoty pełne fantazji, albowiem każdy nieomal opowiadał mi o historii plemienia coś innego. Słyszałem potem, że po prostu roztrwonili swoją planetę dla wielkiej chciwości, zajmując się rabunkowym górnictwem i eksportem rozmaitych minerałów. Przedsięwzięciami tymi tak zryli i przekopali całe wnętrze planety, że spustoszyli ją całkowicie. Na koniec pozostała z niej tylko duża jama, która pewnego dnia rozsypała im się pod nogami. Są co prawda i tacy, którzy twierdzą, że Wygontowie wyprawiwszy się raz na pijaństwo, po prostu zbłądzili i nie umieli wrócić do siebie. Nie wiadomo, jak to tam było naprawdę. W każdym razie nikt tych włóczęgów gwiazdowych nie wita mile. Gdy ciągnąc próżnią, zawadzą o jakąś planetę, niebawem okazuje się, że czekogoś brak. A to zniknęło trochę powietrza, to jakaś rzeka nagle wyschła. A to wyspy nie można się dorachować. Raz na Ardenurii świsnęli podobno cały kontynent. Szczęściem, że nie uprawny, bo zlodowaciały. Wynajmują się oni chętnie do czyszczenia i regulowania księżyców, lecz mało kto powierza im te odpowiedzialne czynności. Dzieciarnia ich obrzuca komety kamieniami. Jeździ na zmurszalych meteorach. Słowem, kłopotów z nimi co nie miara.


Nie napiszę nic odkrywczego, gdy stwierdzę, że Lem był prorokiem i w wielu przypadkach opisywał wynalazki, których my dziś używamy już powszechnie. Jak się okazuje, potrafił też trafnie diagnozować i przewidywać skutki działań społecznych.


Sprawia mi ta lektura sporo radości, ale takiej mądrej. Bo choć z bardzo pasującym mi poczuciem humoru, mówi Stanisław Lem jednak o rzeczywistościach bardzo ważnych, istotnych i wartych zastanowienia.




Polecam








piątek, 28 lutego 2025

Dilexit nos - wow!

Korzystając z przymusowej, bo przymusowej, ale jednak przerwy (jestem w szpitalu - na badaniach), przeczytałem encyklikę papieża Franciszka Dilexit nos.

Ołtarz Najświętszego Serca Jezusowego w Bazylice Watykańskiej

Wow! Jaki to jest tekst!

Mam taki zwyczaj, że czytając jakieś treści, zaznaczam sobie najciekawsze fragmenty. Tę encyklikę mam prawie całą na żółto 🙂

Z jednej strony, Papież stwierdza bez ogródek:

Należy pamiętać, że wizje lub objawienia mistyczne, o których opowiadają niektórzy święci, z wielkim zaangażowaniem promujący nabożeństwo do Serca Chrystusa, nie są czymś, w co wierzący są zobowiązani wierzyć, jakby to było Słowo Boże [76]. Są to piękne natchnienia, które mogą motywować i przynosić wiele dobra, choć nikt nie powinien czuć się zobowiązany, by je przyjmować, jeśli nie pomagają mu one w jego duchowej drodze.

Warto o tym pamiętać, bo niektórzy są tak nakręceni na różnorakie objawienia i traktują je jako ważniejsze niż Pismo Św. i oficjalne nauczanie Kościoła. 

Z drugiej strony, Papież tak pięknie potrafi zaakcentować to, co istotne w wypowiedziach różnych świętych i niesamowicie klarownie przedstawia istotę kultu i nabożeństwa do Serca Pana Jezusa.

Może się wydawać, że ten przejaw pobożności nie ma wystarczającej podstawy teologicznej, ale w rzeczywistości, serce ma swoje racje.

Dlatego proszę, aby nikt nie wyśmiewał się z przejawów żarliwej wiary świętego i wiernego Ludu Bożego, który w swojej pobożności ludowej stara się pocieszyć Chrystusa. Zachęcam wszystkich, aby zadali sobie pytanie, czy w niektórych przejawach tej miłości, która stara się pocieszyć Pana, nie ma więcej racjonalności, prawdy i mądrości niż w zimnych, odległych, wykalkulowanych i minimalnych aktach miłości, do których zdolni jesteśmy my, którzy twierdzimy, że posiadamy wiarę bardziej refleksyjną, rozwiniętą i dojrzałą.

Powyższe fragmenty są w szczególności dla mnie, który twierdzę, że mam wiarę bardziej refleksyjną.

A jednak myśl Papieża, za którą staram się podążać, bardzo mnie buduje i wiele mi wyjaśnia również od strony umysłu, a dopiero dalej pociąga za serce.

Tu Franciszek cytuje list św. Tereski (mojej ulubienicy od czasu, gdy byłem w Lisieux):

Podoba Mu się we mnie to, gdy widzi, że miłuję moją małość i moje ubóstwo, podoba Mu się moja ślepa ufność w miłosierdzie Jego… Oto jedyny mój skarb. (…) Gdybyś pragnęła odczuwać radość, pociąg do cierpienia, szukałabyś wówczas własnej pociechy. (…) Zrozum, że aby miłować Jezusa, aby być ofiarą Jego miłości, im bardziej jest się słabym, bez pragnień i cnoty, tym bardziej jest się podatnym na działanie tej Miłości trawiącej i przekształcającej. (…) Och! Jakże bym chciała, żebyś zrozumiała, to co czuję…! Ufność i nic jak tylko ufność powinna nas prowadzić do Miłości

Z nabożeństwa, z wiary, z miłości do Serca Jezusa wprost wynika odniesienie do ludzi.

Mówić o Chrystusie, świadectwem lub słowem, w taki sposób, aby inni nie musieli podejmować wielkiego wysiłku, aby Go pokochać, to największe pragnienie (...). W tej dynamice miłości nie ma prozelityzmu: słowa osoby zakochanej nie irytują, nie narzucają się, nie przymuszają, tylko skłaniają innych do zastanowienia się, jak taka miłość jest możliwa. Z najwyższym szacunkiem dla wolności i godności drugiej osoby, miłujący po prostu czeka, w nadziei, że dane mu będzie opowiedzieć o tej przyjaźni, która wypełnia jego życie.



To była dobra, bardzo dobra lektura. Mam nadzieję, że będzie we mnie rezonować z pozytywnym skutkiem na dalszej drodze wiary i życia.



Polecam





niedziela, 23 lutego 2025

Nie rozumiem odpustów

Muszę się do czegoś przyznać: nie rozumiem odpustów. 

Tak, właśnie byłem w Rzymie, w Roku Świętym. Przekraczałem Drzwi Święte.

Po przejściu przez Drzwi Święte 

Z tym gestem i z wieloma innymi jest związany odpust zupełny ustanowiony przez Papieża i przez Kościół. 

A ja nie rozumiem.

Próbuję zrozumieć. Lecąc do Rzymu przeczytałem Bullę Papieża o ustanowieniu Roku Jubileuszowego.

Spes non confundit. Nadzieja zawieść nie może

Wiele tam ważnych słów. O odpustach tylko krótki rozdzialik, który kończy się takim zdaniem:

Tak więc w naszym słabym i skłonnym do zła człowieczeństwie trwają „pozostałe skutki grzechu”. Są one usuwane przez odpust, zawsze dzięki łasce Chrystusa, który, jak pisał św. Paweł VI, jest „naszym «odpustem»”

Wierzę, że w Sakramencie Pokuty Jezus odpuszcza mi wszystkie grzechy. Wierzę też, że daruje mi wtedy moją winę. Wierzę, że wziął na Siebie wszystkie nasze winy i zgładził je na krzyżu. Wierzę, że "Chrystus jest naszym odpustem", jak przytoczył powyżej papież Franciszek. 

Rozumiem też, że niezależnie od tego mogą trwać "pozostałe skutki grzechu". Jeśli kogoś skrzywdziłem obmową na przykład, to nawet jeśli Bóg mi przebaczy, nawet jeśli odwołałem złe słowa, to one padły i ktoś musi się dalej borykać ze skutkami mojego grzechu. Skutki grzechu pozostają też we mnie, nawet po najpiękniejszej spowiedzi - to oczywiste. Ale skutki te są chyba aktualne niezależnie od tego czy przeszedłem przez drzwi, czy odmówiłem zalecane modlitwy i czy spełniłem wszystkie warunki odpustu.

A może chodzi o coś innego?

Czytam pkt 1471 i kolejne Katechizmu Kościoła Katolickiego o odpustach:

Odpust jest to darowanie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy, zgładzone już co do winy... 

Aby zrozumieć tę naukę i praktykę Kościoła, trzeba zobaczyć, że grzech ma podwójny skutek. Grzech ciężki pozbawia nas komunii z Bogiem, a przez to zamyka nam dostęp do życia wiecznego, którego pozbawienie nazywa się "karą wieczną" za grzech. Każdy grzech, nawet powszedni, powoduje ponadto nieuporządkowane przywiązanie do stworzeń, które wymaga oczyszczenia, albo na ziemi, albo po śmierci, w stanie nazywanym czyścem. Takie oczyszczenie uwalnia od tego, co nazywamy "karą doczesną" za grzech...

Darowanie kary otrzymuje się za pośrednictwem Kościoła, który mocą udzielonej mu przez Chrystusa władzy związywania i rozwiązywania działa na rzecz chrześcijanina i otwiera mu skarbiec zasług Chrystusa i świętych, by otrzymać od Ojca Miłosierdzia darowanie kar doczesnych, jakie należą się za grzechy...

Czytam i dalej nie rozumiem. 

Pamiętam też, że na krzyżu Jezus nie powiedział do skruszonego łotra z krzyża obok: ja ci przebaczam, ale za swoje zbrodnie będziesz musiał jeszcze odpokutować w czyścu, by odbyć "karę doczesną" lub zniwelować "pozostałe skutki grzechu". Powiedział mu krótko: "Dziś jeszcze będziesz ze mną w Raju".

Z Galerii Borghese 



Nie, nie kwestionuję nauczania i wielowiekowej tradycji Kościoła. 

Mam odwagę się zastanawiać i mam odwagę powiedzieć, że nie rozumiem. Czy tylko ja mam taki problem?





Dobrej niedzieli



czwartek, 23 stycznia 2025

Klan Cichoniów

Jakiś czas temu pisałem o braciach Cichoniach, którzy uczyli Bruce'a Springsteena rock-and-rolla. 

Kilka dni temu nasz piekarnik naprawiał, jak się okazało, mój imiennik Andrzej Cichoń. 

Właśnie przyniosłem z paczkomatu książkę napisaną przez Waldemara Cichonia.



No to czytamy








niedziela, 3 listopada 2024

Dilexit nos

Zacząłem czytać najnowszą encyklikę Papieża Franciszka. O Sercu Pana Jezusa.

Serce Jezusa z kościoła na Kłodnicy

Mogłoby się wydawać, że to treści dotyczące jakiegoś archaicznego kultu naszych babć. Nic bardziej mylnego. Papież przedstawia tu spostrzeżenia tak świeże, aktualne i fascynujące, że nic, tylko czytać i się zastanawiać.

Jeden z pierwszych fragmentów, który sobie zaznaczyłem, a który ma dla mnie osobiście podstawowe znaczenie, brzmi:

Zamiast szukać powierzchownej satysfakcji i odgrywać rolę przed innymi, najlepiej jest pozwolić, aby pojawiły się pytania, które mają znaczenie: kim naprawdę jestem, czego szukam, jaki sens chcę nadać swojemu życiu, moim wyborom czy działaniom, dlaczego i w jakim celu jestem na tym świecie, jak będę oceniać moje życie, gdy dobiegnie ono końca, jakie znaczenie chciałbym, aby miało wszystko, co przeżywam, kim chcę być wobec innych, kim jestem przed Bogiem.

Może jestem dziwny, ale takie pytania stawiam sobie dosyć często. Nie, nie znajduję odpowiedzi, ale pozwalam sobie się pytać, a to już jest coś.


Inny fragment w kontekście sztucznej inteligencji, którą też coraz bardziej wykorzystuję w swojej pracy:

W erze sztucznej inteligencji nie możemy zapominać, że do ocalenia człowieczeństwa niezbędne są poezja i miłość.


Wiele znajduję tu słów, które mnie dotykają:

Właśnie dlatego, że jest uważny wobec nas, jest On w stanie rozpoznać każdą twoją dobrą intencję, każdy twój mały dobry uczynek. Ewangelia opowiada, że „zobaczył też, jak pewna uboga wdowa wrzuciła tam [do skarbony w świątyni] dwa pieniążki” (Łk 21, 2), i natychmiast zwrócił na to uwagę swoim Apostołom. Jezus zwraca uwagę w taki sposób, że podziwia dobre rzeczy, które w nas rozpoznaje. Kiedy setnik prosił Go z całkowitą ufnością, „Jezus to usłyszał [i] zadziwił się” (Mt 8, 10). Jak wspaniale jest wiedzieć, że gdy inni ignorują nasze dobre intencje lub pozytywne rzeczy, które możemy zrobić, Jezusowi one nie umykają; wręcz przeciwnie, podziwia je.

Jezus jest na mnie uważny? Podziwia mnie? Fascynujące!


Polecam lekturę






wtorek, 1 października 2024

sobota, 31 sierpnia 2024

Boskie DNA

Zakończyłem czytanie książki już tydzień temu, nawiasem mówiąc, czekając z Mamą w poradni onkologicznej.

Marcin Gajda. Boskie DNA

Dawno, żadna lektura tak we mnie nie pracowała. 

W wielu miejscach mam dokładnie takie same spostrzeżenia, choć chyba specjalnie na głos ich nigdy nie wypowiadałem, a jeśli już to w bardziej oględnej formie. Np. taki cytat:

Tradycyjne myślenie, w którym Bóg interweniuje w świat z zewnątrz, niesie ze sobą wiele logicznych niespójności dotyczących samego Stwórcy, który nie przerywa pasma cierpienia i przemocy, chociaż mógłby to zrobić, i nie wiadomo, czym się kieruje czasem czyniąc dobro, o które prosimy, a czasem nie. Nie wiadomo także, w jaki sposób te boskie interwencje miałyby się dokonywać, jeśli prawa przyrody nie mają być łamane. Mnie osobiście taka teologia już nie przekonuje. Choć nadal się modlę, gdy ktoś mnie poprosi o modlitwę, to jednak zupełnie inaczej rozumiem wewnętrzną dynamikę tego, w czym uczestniczę.

Mnie osobiście taka teologia też już od jakiegoś czasu nie przekonuje, choć nadal się modlę, choćby właśnie za Mamę, ale z zupełnie innym nastawieniem.

Książka, jak kilka innych w przeszłość, jest, jak mi się zdaje, kolejnym kamieniem milowym na drodze przygody mojego nawrócenia.



Jeszcze raz polecam (choć raczej tylko wierzącym i to z dość ugruntowaną formacją)







piątek, 23 sierpnia 2024

Mój pierwszy kontakt ze Sztuczną Inteligencją

Dziś zaktualizował mi się google i pokazała się informacja, że mogę korzystać z Gemini, czyli jednej z odsłon Sztucznej Inteligencji. 

Szczerze mówiąc, choć ostatnio nawet w pracy o wykorzystaniu AI żeśmy dyskutowali, to jakoś sam nie dotknąłem tematu. Ale jak już się pokazało, to wszedłem na to Gemini i - jako, że w tle leciała właśnie któraś symfonia Mozarta - poprosiłem, o krótką notatkę  o tym utworze. Muszę powiedzieć, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłem. AI faktycznie wypisała kilka ciekawych zdań o kompozytorze i jego dziele.

Po południu zaś, jako, że czytam książkę wrzuciłem Sztucznej Inteligencji zupełnie abstrakcyjne pytanie: Co sądzisz o boskim DNA?

No i tu odpowiedź mnie powaliła. Spodziewałem się raczej jakichś zaprzeczeń, niezrozumienia lub złych skojarzeń, a dostałem nie tylko odwołanie do czytanej właśnie książki, ale bardzo cenne myśli:


Jeśli chcesz zgłębić ten temat, polecam:

  • Przeczytać książkę Marcina Gajdy "Boskie DNA"
  • Poszukać informacji na temat różnych interpretacji tego pojęcia
  • Zastanowić się, jakie pytania budzi w Tobie ta koncepcja


Szczególnie ostatnie zdanie jest poruszające. Niesamowite!



P.S. Jak próbuję powtórzyć to samo zapytanie, nie dostaję już tak mądrej odpowiedzi. Ciekawe









niedziela, 18 sierpnia 2024

Odrzućcie naiwność

Mądrość z dzisiejszych czytań zaprasza:

Chodźcie, nasyćcie się moim chlebem, pijcie wino, które zmieszałam.
 Odrzućcie naiwność, a żyć będziecie, chodźcie prosto drogą rozsądku

A właśnie czytam - moim zdaniem - bardzo mądrą książkę.

Boskie DNA. Marcin Gajda


Autor - Marcin Gajda wprowadził w niej pojęcie stałej teologicznej: 
Bóg jest zawsze maksymalną miłością, 
co oznacza, że w danej sytuacji nie może kochać bardziej, lepiej czy inaczej, 
bo zawsze kocha maksymalnie efektywnie i korzystnie

Bardzo mi się ta intuicja podoba. Mam podobne przemyślenia.

To ma oczywiście daleko idące konsekwencje na przykład w odniesieniu do modlitwy prośby, modlitwy wstawienniczej.

Jakie?

Zachęcam do lektury. Książkę można nabyć tu: https://www.gajdy.pl/produkt/boskie-dna-ksiazka/ 



Pozdrawiam


P. S. Zawsze sprawia mi wielką radość, gdy ktoś potrafi nazwać i opisać to, co samemu kołacze mi się po głowie








środa, 14 sierpnia 2024

A jednak doczytałem

2 tygodnie temu wspominałem o mojej wakacyjnej lekturze: klik.

Jednak ją teraz w domu doczytałem.

Matthew Teller. Jerozolima. Nowa biografia starego miasta

Nie, nie zmieniłem negatywnego zdania, które wtedy wypowiedziałem. W kilku kolejnych miejscach Autor tylko moje zastrzeżenia jeszcze bardziej potwierdził.

Z drugiej strony poszerzanie horyzontów polega między innymi na tym, by wsłuchiwać się również w narracje, które są mi raczej obce. Żeby być sprawiedliwym, muszę też stwierdzić, że bardzo dużo nowych rzeczy się o Jerozolimie dowiedziałem.

Na samym zaś końcu dowiedziałem się też kim jest Autor:

Cała ósemka moich prapradziadków przybyła do Wielkiej Brytanii w okresie od 1887 do 1913 roku z ziem polskich i tych części Rosji, które dziś nazywają się Litwą, Białorusią i Ukrainą. Wszyscy ośmioro byli Żydami.

Facet, który rozkminia, jak bardzo Jerozolima nie ma prawa być żydowska, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, deprymuje państwowość narodów, które przez lata funkcjonowały pod okupacją Rosji.


Ok. Koniec końców do lektury ani nie zachęcam, ani jej nie odradzam



Ależ bym się do Jerozolimy wybrał! 

A tam ciągle wojna




Shalom Israel

Salam alejkum






piątek, 2 sierpnia 2024

Jerozolima - odradzam

Jak kiedyś wspominałem, kupiłem dwie książki o Jerozolimie: Klik.

Pierwszą przeczytałem od razu. Z zachwytem: Klik

Drugą zabrałem na wakacje.

Jerozolima. Matthew Teller

Przeczytałem pół książki. Ale się umęczyłem!

Jeśli o Jerozolimie pisze ateista, antysemita, a na dodatek osoba promująca współczesne wzorce poprawności politycznej, to nic dobrego z tego wyjść nie może.

Nie mam nic przeciw ataeistom, ale czy Jerozolimę da się zrozumieć bez wiary w Boga? Jakiejkolwiek religii?

Czy o Jerozolimie może obiektywnie opowiadać ktoś, kto twierdzi, że jest ona okupowana przez Izrael?

Czy skądinąd inteligenty dziennikarz nie potrafi zauważyć swojej śmieszności, gdy twierdzi, że muzułmanka sprzed 1200 lat była "protofeministką"?


Tak, trochę o Jerozolimie różnych ciekawostek się dowiedziałem. I to czasem z zaskakujących punktów widzenia. Szkoda jednak, że Autor nie potrafił się wzbić ponad swoje uprzedzenia, zapatrywania polityczne i negowanie historycznych oczywistości. 


Nie mam pewności, czy będę lekturę kontynuował. 







Etykiety

zdjęcia (2906) wiara (1204) podróże (1034) Pismo Św. (741) polityka (736) po ślonsku (453) rodzina (435) Śląsk (426) historia (417) Kościół (413) zabytki (399) Halemba (305) humor (305) człowiek (280) święci (240) książka (231) muzyka (226) praca (214) gospodarka (180) sprawy społeczne (180) Ruda Śląska (157) muzeum (134) ogród (113) Jan Paweł II (112) Grupa Poniedziałek (111) filozofia (105) miłosierdzie (102) środowisko (92) Covid19 (89) sport (86) dziennikarstwo (78) wojna (73) film (71) Papież Franciszek (68) biurokracja (58) Szafarz (46) dom (45) varia (38) teatr (37) św. Jacek (35) makro (7)