W telegraficznym skrócie:
Pałac Knossosa - niemal tyle lat przed Chrystusem, co teraz po Chrystusie |
Plaża Matala - znana z Hippisów, którzy zamieszkiwali widoczne groty skalne |
W telegraficznym skrócie:
Pałac Knossosa - niemal tyle lat przed Chrystusem, co teraz po Chrystusie |
Plaża Matala - znana z Hippisów, którzy zamieszkiwali widoczne groty skalne |
Dziś wypożyczyliśmy auto i pojechaliśmy na sam wschodni koniec Krety, na plażę Vai.
Pewnie zdjęcia nie potrafią oddać tego, jak jest tam naprawdę:
Na plażę wchodzi się przez palmowy zagajnik |
To nie jest grecki standard. Bardziej kojarzy się z krajami, gdzie jeszcze nie byliśmy |
Jak jest punkt widokowy, to musze tam wejść :) |
Warto było |
Dobrze, że poszedłem jeszcze kawałek dalej - ta zatoczka jest prześliczna |
Gdzie nie spojrzeć, jest pięknie |
Widok z wody |
A tak plaża wygląda z restauracji |
Jeśli ktoś jest zainteresowany, jak podczas tegorocznych naszych wakacji na Krecie ma się sprawa pandemii, to służę uprzejmie.
Jako, że oboje z żoną jesteśmy zaszczepieni i mamy stosowny certyfikat w aplikacji mObywatel, nie byliśmy testowani na obecność wirusa. Jednak przed podróżą musieliśmy wypełnić kwestionariusz na stronie greckiego ministerstwa https://travel.gov.gr/#/ i otrzymaliśmy e-mail z jego potwierdzeniem. Oba te dokumenty sprawdzono nam jeszcze w Polsce na lotnisku przy odprawie bagażowej. Oczywiście na lotnisku, w samolocie, a na miejscu, jak w Polsce w przestrzeniach zamkniętych, trzeba używać maseczek.
W niedzielę będąc w Heraklionie na dużym placu zaobserwowaliśmy kolejkę. Jak się okazało do szczepień.
Szczepienia w Heraklionie |
A jak wygląda kwestia profilaktyki w miejscach wczasowych? Myślę, że jak na południowy kraj, nadzwyczaj dobrze.
W naszym hoteliku na śniadanie trzeba przyjść w maseczce i założyć rękawiczkę. Dopiero po skorzystaniu z bufetu i zajęciu miejsca przy stoliku można twarz odsłonić.
Restauracje są tutaj głównie na świeżym powietrzu, ale na każdym stoliku stoi płyn do odkażania rąk.
Płyn do odkażania na każdym stoliku |
Trzeba też powiedzieć, że kelnerzy po każdym kliencie bardzo skrupulatnie stoliki myją, używając antywirusowych sprayów, a sami chodzą w maseczkach.
Kupiliśmy lody, w kubeczku i jako że w tutejszej temperaturze szybko topnieją, weszliśmy do lodziarni do wnętrza. Trochę się zdziwiłem, ale obsługujący zapytał czy byliśmy szczepieni i musiałem mu pokazać certyfikat.
Subiektywnym okiem patrząc, przestrzeganie wymogów sanitarnych jest tu dużo bardziej przez ludzi przestrzegane niż w Polsce.
Jak do sprawy podchodzi tutejszy Kościół, właśnie przeczytałem: KLIK
Tak czy inaczej wszystkim zdrowia życzę.
Pozdrowienia z Krety
P.S. Szczerze mówiąc nie bardzo wierzyłem, że w ogóle jeszcze gdzieś polecimy. Nadzieja na normalność wróciła mi po zaszczepieniu się i zaraz po lekkim odchorowaniu drugiej dawki, zakupiłem bilety na wakacje
Plaża to dobre miejsce na czytanie.
Abigail. Aleksandra Mazur |
Lubię, gdy książka dotyka tego, co sam przeżywam, czym się interesuję, miejsc, gdzie jestem. I tu mamy taki fragment:
Tak, bo św. Paweł też przebywał na Krecie |
Jakby tego było mało, to główny bohater zamierza zająć się zawodem, który ja uprawiam, projektując wodociągi:
"Przyglądałem się różnym wodnym budowlom i działaniu różnych urządzeń służących do dostarczania i rozprowadzania wody" |
Ostatnio brałem udział w studium dotyczącym Nauki Społecznej Kościoła. A w książce mamy właściwie kwintesencję tego zagadnienia:
"Natchnione księgi więcej mówią o pracy niż o modlitwie" |
Bardzo bliski jest mi też poniższy fragment:
"Kocham życie. I kocham Boga, który mi je ofiarował. I chcę tym życiem cieszyć się" |
Wakacje na Krecie to dobry czas na cieszenie się życiem i dziękowanie za nie Bogu.
Pozdrawiam
Pojechaliśmy dziś do Ajos Nikolaos - jeszcze bardziej na wschód Krety. Dobrze, że wybraliśmy się autobusem, a nie autem, bo jak bym miał parkować w ten sposób, to byłby chyba problem:
Niezły spad |
Mają zaufanie do hamulców.
W centrum miasteczka znajduje się jeziorko.
Jezioro Voulismeni |
Ten niepozorny akwen ma podobno prawie 70 m głębokości. W dalekiej, zahaczającej o mity przeszłości, kąpała się tu bogini Atena.
Nie wiem jakie były motywy tej inwestycji, ale w roku 1970 przekopano kanał łączący jezioro z morzem. Dla mnie to pomysł kretyński, bo pozbyto się słodkiej wody.
Zatrzymaliśmy się na plaży i choć kamieniste dno utrudniało dostęp do morza, to widoki były piękne.
Zatoczka z górami w tle |
Na obiad usiedliśmy zaraz obok plaży.
Paralia Kitroplatia |
Zjadłem pastę z grillowaną ośmiornicą - była pyszna.
Octopus |
A wszystko w wyśmienitym towarzystwie mojej Żony.
Wpatrzeni w siebie :) |
Pozdrowienia z Krety
W wejściu naszego hoteliku na Krecie, w podłodze znajduje się szklana płyta pod którą można zobaczyć śródziemnomorską dekorację z kamyczkami, muszlami i ładnym podświetleniem.
Moja żona boi się na tym stanąć.
Jak ominąć zapadnię? 🙂 |
Za każdym razem, gdy wchodzimy lub wychodzimy, mam sporo radości.
Ja się nie boję |
Takie to niebezpieczeństwa czekają na ludzi z bardzo daleka.
Warsaw 1917 km |
Pozdrawiamy z Krety
Na Kretę dolecieliśmy wczoraj w nocy. Nie było więc za wiele czasu, by się zorientować w terenie. Mieszkamy w miejscowości Chersonissos.
Dziś niedziela, więc chętnie poszlibyśmy na Mszę Świętą. Najbliższy kościół katolicki znajduje się w Heraklionie. Wiedzieliśmy, że Eucharystia (greckie słowo "dziękuję") będzie odprawiana o godz. 10.00.
Po śniadaniu, o 9.10 mieliśmy autobus. Okazało się, że jedzie i jedzie. W końcu, gdy byliśmy na miejscu, trzeba było jeszcze znaleźć katolicką świątynię. Gdy dotarliśmy... była już Komunia Święta.
Kościół św. Jana Chrzciciela |
Dla mnie możliwość przyjęcia Ciała Chrystusa, w tych okolicznościach, to jak cud rozmnożenia chleba - Chleba Eucharystycznego.
Ευχαριστώ |
Pozdrowienia z Krety
Mam taką propozycję, by odbudową Pałacu Saskiego zajęli się osobiście najważniejsi ludzie w państwie: Pan Prezydent, Pani Marszałek Sejmu, Pan Marszałek Senatu, Pan Premier i nawet Pan Prezes.
Ocalałe fragmenty Pałacu Saskiego |
Jako, że ma to być swego rodzaju pomnik całego narodu proponuję, by gmach budować dokładnie tak, jak robi to każdy polski obywatel, chcąc postawić swój dom. Nie powinno być w tej sprawie żadnej specustawy. Niech wszystko idzie zwykłym trybem bez żadnych przywilejów.
Najpierw będzie trzeba zrobić mapę do celów projektowych. Oczywiście zgodnie z najnowszą nowelizacją prawa geodezyjnego. Mam nadzieję, że wszystkie działki Placu Piłsudskiego, Ogrodu Saskiego i przyległe wokół mają uregulowany stan prawny i każdy z właścicieli będzie się mógł pojawić na okazaniu granic podczas ich regulacji.
Następnie trzeba będzie uzyskać decyzję środowiskową. Dobrze życząc inwestorom zakładam, że w parku nie będzie żadnych drzew do wycinki, a w nich nie gniazdują ptaki. Nie pojawiają się tam płazy, nietoperze ani nie rośnie jakaś chroniona roślinka, co wykaże roczna inwentaryzacja przyrodnicza.
Potem już pójdzie z górki. Decyzja lokalizacyjna zostanie wydana niezwłocznie po zaopiniowaniu jej przez kilkanaście instytucji i urzędów. No chyba, że w tym miejscu mamy obowiązujący Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Stołecznego Warszawy. Trzeba go będzie zmienić. Zwykle trwa to od 3 do 5 lat, ale spodziewam się, że w tym miejscu może być trudniej.
Uzyskanie pozwolenia na budowę to już będzie bułka z masłem. Najpierw oczywiście będzie trzeba uzgodnić wszystkie przyłącza: energetyczne, wod-kan, gazu, teletechniczne i co tam jeszcze. Budynek musi mieć zapewniony dojazd z drogi publicznej. Uzgodnienie z Konserwatorem Zabytków, ze Strażą Pożarną, bhp-owcem i wiele innych nie będzie stanowiło problemu.
Lata pracy nad projektem i uzyskiwaniem uzgodnień, pozwoleń, opinii i decyzji to będzie czas, gdy wymienieni na początku będą mogli osobiście oszczędzać oraz zebrać od chętnych potrzebne środki na realizację inwestycji.
Takie przedsięwzięcie byłoby pięknym pomnikiem, dzięki któremu Rządzący mogliby się zorientować, jakie tworzą prawo i jak ono działa w praktyce. Mogliby się też przekonać, co dla ludzi oznacza konieczność zgromadzenia finansów na realizację własnych pomysłów.
Życzę powodzenia
Pojechałem z Ojcem do Szpitala na Goduli, żeby go zapisać na tomografię serca - sprawa pilna.
Szpital na Goduli |
Uprzejma Pani w rejestracji powiedziała, że najbliższe terminy są dostępne dopiero na sierpień, a wynik będzie niestety za około 6 tygodni po badaniu. Proponuje zatem, żebyśmy zadzwonili do Chorzowa na Truchana, bo tam lepiej sprawa wygląda. Zapisała nawet nam na kartce numer telefonu.
Po odejściu od okienka wybrałem wskazany numer, by usłyszeć, że jestem 4. w kolejce, a szacowany czas oczekiwania wynosi 27 minut. Odwiozłem więc Ojca do domu.
W domu zadzwoniłem jeszcze raz do chorzowskiego szpitala i nieco się zdziwiłem, bo w słuchawce usłyszałem, że jestem 4. w kolejce, a szacowany czas oczekiwania wynosi 27 minut. Włączyłem na głośnomówiący i słuchałem denerwującej melodyjki, która była co minutę przerywana komunikatem, że czas oczekiwania wynosi 26, 25, 24... minuty. Już nawet nie wiem czy ostatni komunikat był, że pozostały 3 minuty, w każdym bądź razie melodyjka już bez przerwy grała dalej. Po 40 minutach odezwał się ludzki głos i dowiedziałem się, że... tomografii serca w tym szpitalu nie wykonują.
Uruchomiłem internet i znalazłem numer do Zabrza do Śląskiego Centrum Chorób Serca. Myślę sobie, że lepszego adresu nie można sobie wymarzyć. Po kilku nieudanych próbach w końcu się dodzwoniłem i po podaniu wszystkich niezbędnych danych Recepcjonistka wyznaczyła termin badania na... 6 grudnia. Nie wzruszyła ją informacja, że na skierowaniu jest dopisek PILNE.
Wróciłem więc telefonicznie do naszego Szpitala na Goduli - no bo co robić. Termin jest na 30 lipca.
Nie wiem jak pacjenci, ale polska służba zdrowia ma zawał.
Pozdrawiam
W moim zarozumialstwie wydaje mi się, że ja tu w tych internetach zapisuję czasem jakieś wzniosłe myśli.
No i racja. W końcu dziś się zdarzyło, że nawet Ksiądz na kazaniu mnie zacytował. Konkretnie odniósł się do tego wpisu z facebooka:
Ale mnie to rozbawiło!
Pozdrawiam
Podug Marka:
Apostoły zebrali sie u Jezusa i ôsprawiali Mu o wszyjskim, co wyłōnaczyli i ô czym nauczali. A Ôn im padoł: "Idźcie sie kożdy som na pustkowie i trocha sie dychnijcie". Bo tako mocka ludziōw ku nim cisła, że niy mieli nawet czasu sie pojeś.
Pustynia Judzka |
Toż ôdpłynyli łodziōm na pustkowie. Ale ftoś ich ôboczoł. I skuli tego mocka ludziōw poleciała tam, kaj ôni piechty i nawet byli tam pryndzyj.
Jak Jezus wysiŏd, zboczył wielko ciżba ludziōw. Zlitowoł sie nad nimi, bo byli jak ôwce bez pastyrza. I zaczōn ich nauczać ô roztōmajtych sprawach.
Pochwalę się:
Bardzo mnie te zagadnienia ciekawią i z wielką przyjemnością wysłuchałem wykładów.
Katolicka Nauka Społeczna Kościoła to wielka i bardzo praktyczna wartość myśli ludzkiej. Gdybym miał w skrócie powiedzieć, jakie są jej zasadnicze punkty, to trzeba by wymienić:
Powyższe zasady wywodzą się z wartości jakimi są:
wynikające z miłości.
Szkoda tylko, że w praktyce Katolicka Nauka Społeczna, szczególnie w naszym kraju, jest tak rzadko wykorzystywana.
Pozdrawiam
Podug Marka:
Jezus zawołoł do Sia Dwunostu i zaczōn rozsyłać ich po dwóch. Doł im tyż władza nad duchami niyczystymi i przikŏzoł im coby nic ze sobōm niy brali ino kryja: ani sznitōw na droga, ani taszy, ani piniōndzōw w portmanyju. "Ale idźcie ôbuci w zandale i niy biercie dwóch mantli!"
I gŏdoł do nich: "Jak do jakij chałpy wleziecie, ôstońcie tam, aże tamstōnd niy wyleziecie. Jak wos kasik niy przijmōm i niy bydōm kcieli suchać, wyńdźcie tamstōnd i ściepcie maras ze szłapōw, na świŏdectwo dlo nich!"
Toż ôni wyszli i wołali do nawrōcyniŏ. Wyciepowali tyż mocka złych duchōw i mocka niymocnych szmarowali ôlejym i uzdrowiali.
Tak się złożyło, że mój poprzedni wpis też był o rzece. A dziś pierwszy raz w życiu wybrałem się na spływ kajakowy. Startowaliśmy w Krupskim Młynie.
Start w Krupskim Młynie |
Płynie tędy rzeka Mała Panew.
Już na Małej Panwi |
Niby płynęło się z nurtem (i całe szczęście), ale jednak trzeba było wiosłować, uważać na przeszkody i mielizny oraz nie dać się porwać żywiołowi - słowem świetna zabawa.
2 na drzewie oznacza, że pierwsze 2 km mamy za sobą |
Świat oglądany z poziomu rzeki jest fascynujący. Zakola Malej Panwi są bardzo urokliwe. Przyroda pokazała nam swoje piękno.
Piękno przyrody |
Nie miałem pojęcia, że spływ kajakowy może dać tyle frajdy.
Nad rzeką opodal krzaczka |
Po 11 km dobiliśmy do brzegu w Żędowicach przy Młynie Bombelka.
Suszące się kapoki (choć nikt chyba za burtę nie wypadł) |
Potem były jeszcze kiełbaski i karkówka z grilla oraz piwko.
To był bardzo udany dzień.
Pozdrawiam