Pokazywanie postów oznaczonych etykietą muzyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą muzyka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 września 2025

Gorczycki Festiwal 2025

Wczoraj wieczorem wybrałem się do Chorzowa na inauguracyjny koncert tegorocznego Gorczycki Festiwal.

Capella Cracoviensis wspaniałe wykonywała barokowe utwory przede wszystkim, ale nie tylko, Mikołaja Zieleńskiego, polskiego kompozytora tamtej epoki.

Capella Cracoviensis pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa

Na zmianę wsłuchiwaliśmy się w muzykę tylko instrumentalną i z towarzyszeniem śpiewaków.

Pod koniec koncertu, jak się później okazało w przedostatnim utworze, jego końcowe frazy Miserere nobis były dla mnie olśnieniem. Soliści swoimi głosami stworzyli tak niesamowitą harmonię, że - miałem wrażenie - cały kościół przestał oddychać. Nikt nie chciał uronić choćby jednej nutki z cichnącego, anielskiego śpiewu.

Potem, ostatnim utworem był również piękny Magnificat Mikołaja Zieleńskiego

Na koniec publiczność nagrodziła Artystów gromkimi brawami. Dyrygent skonsultował z muzykami bis i wykonali samą tylko końcówkę przedostatniego utworu. Właśnie tę, która mnie tak zachwyciła kilka minut wcześniej. Wow!


Dopiero w domu, po powrocie doczytałem, że dziełem tym było Adoramus Te Claudio Monteverdiego. Piękno w najczystszej postaci.


To był wspaniały wieczór. Polecam: https://gorczycki.pl/program-2/






niedziela, 24 sierpnia 2025

W kinie po latach

Ale się cieszę, że byłem na wczorajszym seansie. KLIK 

Przed Kinoteatrem Rialto 

Nie pamiętam, kiedy byłem ostatnio w kinie. Na pewno zanim wybuchła pandemia, więc co najmniej 5 lat temu.

Gdy Amadeusza Miloša Formana oglądałem w kinie poprzednim razem, były jeszcze drewniane krzesła. 😀 

Dziś w kinie wygląda tak:

Stoliki, kawa, sernik

Nawet popcornu i coli nie było. 🤣

Siedziałem na balkonie. Tam już stolików nie było, ale fotele bardzo wygodne.

Amadeus wg sztuki Petera Shaffera

Mój ulubiony film znów na dużym ekranie ze świetnym dźwiękiem, co bardzo ważne w tym przypadku, przeniósł mnie wczoraj w świat pięknej muzyki, dobrych, szukających miłości, ale też podłych, małych ludzi, ludzkich dramatów i fundamentalnych pytań o Boga.

Poza doskonałą rolą Toma Hulce'a grającego Mozarta oraz F. Murray Abrahama, jako Salierego, ja od lat mam przed oczami końcową scenę z rozpaczą w oczach księdza, który wysłuchał swoistej spowiedzi Salierego:



Boże, dziękuję Ci za piękno muzyki Mozarta. Za piękno muzyki innych wspaniałych kompozytorów. Za piękno malarstwa, rzeźby i wszelkiej innej Sztuki. Oraz za piękne filmy.


P.S. Chyba wiem na co wybiorę się następnym razem:

Caravaggio - Mozart malarstwa




sobota, 23 sierpnia 2025

Amadeus - Miloša Formana

Byłem na tym filmie w roku 1986 lub 1987 - dokładnie nie pamiętam. 

Ale pamiętam, że oglądałem go w naszym halembskim kinie o dość powszechnej na ówczesne czasy nazwie: "Kino Ludowe".

W tym budynku do 1990 roku znajdowało się Kino Ludowe na Halembie

Amadeus Miloša Formana był dla mnie, jak objawienie. To wtedy, w czasach liceum, zakochałem się w muzyce klasycznej i w Mozarcie. Do dzisiaj mnie trzyma.

Wiedeń - listopad 2024

Film widziałem potem jeszcze wiele razy w TV, na kasetach VHS i mam go do dziś na Blue-ray (choć odtwarzacz nie podłączony).


Mało tego. Lubię też słuchać ścieżki dźwiękowej filmu. Teraz na Spotify to proste. Ale w styczniu zeszłego roku w naszej katowickiej NOSPR gościliśmy The Academy of St Martin in the Fields, która muzykę do filmu Miloša Formana nagrała. Oczywiście nie mogłem tego przegapić: KLIK

The Academy of St Martin in the Fields w NOSPR - styczeń 2024

I dziś, po niemal 40 latach, wybieram się do Katowic do Kina Rialto na tenże film, by znów zobaczyć go na dużym ekranie. To będzie uczta.

Kino Rialto



Pozdrawiam


P.S. Gdy pierwszy raz byłem w Wenecji, zdziwiłem się, że ich most wziął nazwę od naszego kina 😀





niedziela, 27 lipca 2025

Hiszpańska niedziela

Zacytuję z dzisiejszego mojego artykułu na WIAM:

Mam też taką przypadłość, że gdzie bym nie był, wchodząc do katolickiego kościoła, a szczególnie podczas Eucharystii, czuję się jak u siebie w domu. Nie ma znaczenia, czy rozumiem język. Co z tego, że na kazaniu po grecku czuję się, „jak na tureckim kazaniu”? Choć dobrze, że można dziś podczas Mszy sięgnąć do smartfona, by znaleźć czytania po polsku. Robię to wtedy z pełną świadomością powszechności Kościoła, w którym na każdym skrawku świata są przeznaczone na dany dzień te same fragmenty Pisma Świętego. 

Lubię szczególnie gest przekazania znaku pokoju – jakże różnie wyrażany w różnych miejscach. Generalnie bardzo mnie cieszą lokalne zwyczaje i tradycje. To, że są inne niż w Polsce mnie ubogaca. Nigdy nie porównuję, nie oceniam. Nawet nie przykładam do wzorca oficjalnych przepisów liturgicznych.

Więcej: tutaj

W Puerto da La Cruz przede wszystkim na Eucharystię trafiliśmy do cudownego, jakże bardzo hiszpańskiego kościoła.

Ołtarz główny i nawowe

Ksiądz odprawiał pobożnie i z zaangażowaniem, kazanie powiedział z ekspresją w wersji dialogowanej z wiernymi, a na dodatek pięknie włączał się drugim głosem w pieśni organisty.

Liturgia Eucharystyczna

Organiście też należy się kilka słów. Pieśni, a właściwie piosenki w stylu San Remo lat '80 z podkładem zespołu bigbeatowego śpiewał, jak gwiazda. Bardzo mi się podobało. Chciałem nawet na końcu zakrzyknąć: biiiiiis!

Z Ewangelii zapamiętałem jedno zdanie po hiszpańsku: ¡No me molestes! Co dużo lepiej oddaje polskie słowa: Nie naprzykrzaj mi się!


Było to dla mnie piękne spotkanie z Kościołem z Wysp Kanaryjskich, a nade wszystko z Jezusem.


Bardzo kochają tu też Maryję



Dobrej niedzieli!





sobota, 5 lipca 2025

Pierwszy raz w Chorwacji

5 lipca 2007 roku pierwszy raz zamiast nad polskie morze lub na Kaszuby, wybraliśmy z zaprzyjaźnioną rodziną do Chorwacji.

Sama podróż to była wielka przygoda. Austrię znaliśmy już wcześniej. Słowenia zaczęła już pokazywać klimat lekko śródziemnomorski, dla nas egzotyczny, z winnicami na zboczach gór. Chorwackie tunele zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. I w końcu po raz pierwszy zobaczyliśmy Adriatyk.

Po ok. 14h podróży dotarliśmy do Zadaru. Skąd mieliśmy się przeprawić promem (też pierwszy raz w życiu) na wyspę Ugljan.

Niestety na prom kilka minut spóźniliśmy się i trzeba było czekać na następny, jeśli dobrze pamiętam, za 2h. Zadar od razu złapał mnie za serce.

Zadar - kościół św. Donata

Potem zaokrętowaliśmy się na Jadroliniję i popłynęliśmy zostawiając Zadar za sobą. 

Zadar z górami w tle

Wyspa Ugljan, gdzie spędziliśmy wtedy wakacje była cudowna.

Ugljan

Mnie wtedy Chorwacja zauroczyła jeszcze jednym zjawiskiem. W naszym niewielkim miasteczku, w zasadzie w wiosce, wieczorem w sobotę zamknięto ulicę przed knajpką, rozstawiono na niej więcej stolików, a przed nas wyszło 8 czy 9 mężczyzn, którzy zaczęli śpiewać dalmackie pieśni. Ale cóż to był za piękny śpiew! Harmonia głosów od wysokich altów po basy tak niskie, że dźwięku, który oni z siebie wydobywali, ja nawet sobie nie potrafiłem wyobrazić. Cudo!


Klapa, czyli zespół śpiewaków

18 lat temu pierwszy raz znaleźliśmy się na Chorwacji. Wracaliśmy tam potem jeszcze wiele razy. Szczerze mówiąc, wtedy wyjeżdżając po tygodniu, u naszej Gospodyni zostawiliśmy zaliczkę na przyszły rok


Dobrych wakacji - gdziekolwiek 









sobota, 21 czerwca 2025

75 lat Juliana Gembalskiego

Uczestniczyłem dziś w koncercie jubileuszowym Pana Profesora Juliana Gembalskiego.

Prof. Julian Gembalski

W Filharmonii Śląskiej wysłuchaliśmy koncertów Josepha Haydna i Carla Philippa Emanuela Bacha na orkiestrę i organy.

Maestro + Śląska Orkiestra Kameralna pod batutą Radosława Dronia

Przed występem Szanownemu Jubilatowi gratulował i życzenia składał między innymi Arcybiskup Wiktor Skworc.

Laudacja Arcybiskupa

W drugiej części koncertu Julian Gembalski po mistrzowsku zagrał na organach swoje improwizacje od baroku po czasy współczesne.

Improwizacje


Na koniec zaśpiewaliśmy Jubilatowi gromkie 100 lat przy akompaniamencie - a jakże! - organów. 


100 lat

To był cudowny, piękny wieczór 







wtorek, 10 czerwca 2025

Andrea Bocelli - co mogło pójść lepiej albo katastrofa logistyczna

Całe szczęście po drodze do Wrocławia przytomnie zrezygnowałem z szaleńczego pomysłu, by jeszcze na chwilę wpaść do Muzeum Narodowego, by obejrzeć wystawę Rubens na Śląsku

Do hotelu dojechałem po 18:00, zostawiłem bagaże i stwierdziłem, że jadę już na stadion, gdzie o 20.00 miał się zacząć koncert. Wcześniej organizatorzy posłali mi e-mail o dostępnych parkingach pod stadionem za 90 lub 50 zł. Wcześniej też sprawdziłem, że dojazd komunikacją miejską zajmuje 40 min, a autem tylko 20. 

Zapasu miałem 1,5h i... Najpierw korek już w centrum Wrocławia (w niedzielę wieczorem?) i czas zaczął się gwałtownie kurczyć. W okolice stadionu dojechałem w końcu o 19.15, by się przekonać, że na żaden parking nie da się wjechać. Armagedon. Wszystko stoi. Realnie się boję, że nie wejdę na koncert, za który zapłaciłem grube pieniądze. W desperacji zjechałem w jakąś boczną uliczkę i dosłownie porzuciłem auto pod jakimś mostem. 

Na trawie pod mostem

Wokół całe tłumy wysiadają z aut gdziekolwiek, nawet na autostradzie, by przynajmniej pasażerowie zdążyli na koncert. Jeden wielki chaos. Idę za tłumem, bo nie ma oznaczeń, jak się na stadion wchodzi. W końcu dochodzimy do bramek i wchodzimy na teren stadionu. Szukam wejścia na płytę - po kolejnych kilkusetmetrach, jest. Zrobiła się 19.40, ale jeszcze bym chętnie skorzystał przed koncertem z toalety. Kolejka na godzinę stania. Serio? Na stadionie nie ma wystarczającej liczby toalet? Chyba wytrzymam. 

Wchodzę na płytę.

19:40

Szukam swojego sektora i miejsca. O 20.00 spiker informuje, że koncert rozpocznie się za 10 min. Może to i dobrze, bo tłumy cały czas wchodzą. Zresztą będą wchodzić i szukać swoich miejsc jeszcze przez prawie całą pierwszą część przedstawienia.


Ale żeby nie było, że tylko narzekam, chciałem się też ucieszyć, że pomimo 12 st. C i ciemnych chmur nad głowami, nie spadł na nas deszcz.

8 czerwca 12 st. C, ale burze nas ominęły

Dobrze więc, że choć w nerwowej atmosferze, ale jednak w ostatniej chwili na koncert Andrea Bocelliego zdążyłem. 

Andrea Bocelli 


Pozdrawiam 









poniedziałek, 9 czerwca 2025

Andrea Bocelli

Właściwie kupiłem bilet na koncert Andrea Bocelliego jako prezent dla Brata na Srebrny Jubileusz. Niestety, coś pomyliłem i termin kolidował z jego wyjazdem. Żeby więc bilet się nie zmarnował, pojechałem sam 😊 

Andrea Bocelli

Impreza odbywała się na stadionie we Wrocławiu. Ludzi trochę się zjawiło, choć bilety nie były tanie.

Stadion Tarczyński Wrocław - tylko sektory za sceną były puste + tysiące ludzi na płycie

Repertuar klasyczny dla Bocelliego, który obchodzi jubileusz 30 lat na scenie: trochę fragmentów sławnych oper Verdiego czy Pucciniego, trochę innych standardów i nieśmiertelne, przepiękne pieśni neapolitańskie. Śpiewał solo i w duetach oraz ze wspaniałym Akademickim Chórem Uniwersytetu Morskiego w Gdyni. Całości nadawała ton Orkiestra Akademii Beethovenowskiej pod batutą Marcellego Rota.

Solo + chór

W duecie z sopranistką Cristiną Pasaroiu

 
Może tego nie widać na zdjęciu, ale tu w towarzystwie skrzypaczki Rusandy Panfili

Była jeszcze piosenkarka popowa Andrea Lykke oraz tancerze Angelica Gismondo i Francesco Costa.

Pierwsza część, bardziej operowa zakończyła się nadzwyczaj szybko. A może po prostu czas tak szybko zleciał? Druga, bardziej popularna, też zresztą zgodnie z odczuciami publiczności nie była zbyt długa, bo wszyscy domagali się bisów.

Owacja na stojąco

Nie mogło wtedy zabraknąć nieśmiertelnego Time to say goodbye. I na deser O sole mio.


Generalnie więc dobrze, że na koncert dotarłem, a jak się okazało, nie było to takie oczywiste.

Kilka minut przed koncertem

Ale o tym, to już innym razem.



Pozdrawiam





 

 

niedziela, 25 maja 2025

80 lat Filharmonii Śląskiej

Wczoraj wieczorem w katowickim Spodku miała miejsce gala z okazji 80 rocznicy powstania Filharmonii Śląskiej

Nie planowałem tego wcześniej. Nawet nie wiedziałem, że jest taki jubileusz, ale wpadłem w internecie na anons Adama Wesołowskiego - obecnego dyrektora filharmonii i rano kupiłem bilet.

Ależ to było wydarzenie!

Gala 80 lat Filharmonii Śląskiej 

Pierwsza część zaczęła się dość standardowo. Śląska Orkiestra Kameralna zagrała utwory katowiczanina z wyboru, jak mawiał o sobie, śp. Wojciecha Kilara. Uwielbiałem go jako człowieka i bardzo cenię jego kompozycje. Wczoraj mogliśmy wysłuchać Orawę, II Koncert fortepianowy i na deser znane melodie z polskich filmów, częściowo połączone w dźwiękami wydobywanymi z nietypowych, a bardzo naszych, śląskich przedmiotów.

Tę część koncertu perkusiści spędzili w takich okolicznościach

Całością dyrygował wspomniany już Adam Wesołowski, którego znam jeszcze sprzed kilkunastu chyba lat, gdy organizował mój ulubiony Gorczycki Festiwal

Adam Wesołowski - dyrektor Filharmonii Śląskiej 

Wiedziałem, że Pan Adam jest kompozytorem Sinfonii industrialnej, której nie miałem okazji wcześniej usłyszeć. Wczoraj zakończyła ona pierwszą część wieczoru. Jak pięknie Autor potrafił w niej połączyć i przeplatać dźwięki ciężkiego przemysłu - heavy metal w wersji dosłownej 😀 z hutniczej kuźni, uderzeń młota, wibracji żelaza, pracy maszyn z subtelnością smyczków. Było to dla mnie niesamowite przeżycie. Może też dlatego, że Śląską Ziemię z jej industrialnym dziedzictwem mam w swojej krwi.

O 20.00 zaczęła się, po przerwie, druga część koncertu. I wtedy się dopiero zaczęło! Na scenę weszło, nie wiem ilu, ale z 200 muzyków, a za sceną 6 sektorów Spodka zajęły chóry. W sumie ponad 1000 artystów wykonało wraz z solistami pod dyrekcją Yaroslava Shemeta VIII Symfonię Es-dur Gustava Mahlera.


Nie znam dorobku Gustava Mahlera. To nie jest łatwa muzyka. Ale w takim wykonaniu, w takim miejscu, w takim przygotowaniu było to doświadczenie przeszywające mnie do szpiku kości. Początkowe "Veni Creator Spiritus" pozwalało jakoś dotknąć Absolutu. Zresztą całość symfonii zabierała człowieka w inne Światy. 

Yaroslav Shemet

Nie dziwię się długości owacji na stojąco, którą zgotowało kilka tysięcy ludzi, którzy przybyli do Spodka.

Standing ovation


80-latkowi gratuluję kondycji i życzę, by wzruszał nas pięknem muzyki przez kolejne dłuuuuugie lata. 


Ludzie chodźcie do Filharmonii Śląskiej!




niedziela, 18 maja 2025

Steczkowska w Szwajcarii

Mam do Justyny Steczkowskiej duży sentyment. 

Oglądałem ten odcinek Szansy na sukces Wojciecha Manna, gdy nieznana wtedy nikomu dziewczyna zaśpiewała Boskie Buenos Maanamu. Zaśpiewała tak, że do dziś mam ciary, na samo wspomnienie. Jeśli było możliwe zrobić to lepiej niż Kora, ona to zrobiła. Który to był rok? Niech sprawdzę. 1994!

Wczoraj, wbrew swoim zwyczajom, patrzyłem na Eurowizję ze Szwajcarii. 

Byłem w Szwajcarii w roku 2019

Nie podobał mi się ten konkurs. Może z drobnymi wyjątkami. Ale myślę sobie, doczekam do Steczkowskiej.

Zobaczyłem jej występ. Show był ok. Piosenka nie za bardzo. Śpiew - miałem wrażenie, pani Justynie ktoś zapomniał włączyć mikrofon.

Poszedłem spać. Niczego się nie spodziewając. Rano w internecie potwierdziłem swoje "nicniespodziewanie".


Dla mnie jednak Steczkowska ciągle jest kimś wielkim. I niech tak zostanie.



Dobrej niedzieli 




niedziela, 4 maja 2025

Piękno Liturgii w Notre-Dame

Właśnie wyszedłem z Notre-Dame po Mszy Świętej.

Notre-Dame maj 2025

Poprzednim razem miałem okazję uczestniczyć tu w niedzielnej Eucharystii 18 lat temu.

Notre-Dame maj 2007

Zapamiętałem z tamtych czasów wzruszenie pięknie przygotowaną Liturgią.

Dziś było równie wspaniale. Akurat uczestniczyłem w Mszy gregoriańskiej. Organista grał już przed tak, że człowiek od razu czuł się, jak w Niebie. Uroczyste, procesyjne wejście z krzyżem i kadzidłem. Piękne łacińskie śpiewy prowadzone przez kantorów i kantorki. Nawet Przeistoczenie było śpiewane przez koncelebransów.

Najpiękniejsze jednak było to, że katedra była wypełniona po brzegi. Ze 20 księży i szafarzy komunikowało ponad 10 min. Wierni skupieni i rozmodleni. 

Nie mogę się tym nie wzruszyć. Nie mogę się tym nacieszyć.


Bogu niech będą dzięki! Alleluja!




czwartek, 10 kwietnia 2025

1 rok temu

Dokładnie rok temu w Mediolanie miałem szczęście zobaczyć oryginał:

Leonardo da Vinci - Ostatnia Wieczerza 

Zaś wieczorem wybrałem się do opery. Tak, tej opery.

La Scala (właściwie Teatro alla Scala)

To był wymarzony dzień.








piątek, 21 marca 2025

Tryptyk Sykstyński

Dziś w wielkim stylu kończę mój Tryptyk Sykstyński.

Muzyka z Kaplicy Sykstyńskiej w NOSPR-ze 

Zaczęło się 5 miesięcy temu, gdy wybrałem się do Krakowa na wystawę prezentującą watykańską Kaplicę Sykstyńską

Wystawa imersyjna

Nieco ponad miesiąc temu, podczas podróży do Rzymu, godzinę spędziłem w tym jednym z najpiękniejszych miejsc stworzonych przez geniusz człowieka. Mogłem się przyglądać, podziwiać i kontemplować dzieło Michała Anioła w jego oryginalnej wersji.

W środku zakaz fotografowania 

No i dziś mogłem jeszcze raz przenieść się w to cudowne miejsce za sprawą dźwięków. 

Artyści z The Tallis Scholars pod dyrekcją Petera Phillipsa wyczarowali coś niesamowitego. Piękno polifonii śpiewu a cappella (nazwa wzięła się właśnie od tej kaplicy) przeniosła mnie pod sufity fresków Kaplicy Sykstyńskiej. Wystarczyło na chwilę zamknąć oczy i znów byłem tam, gdzie przed miesiącem.

Jakby tego było mało, w Miserere Gregorio Allegri, niewielki 10 osobowy chór podzielił się na trzy części: kilka osób zostało na scenie, jeden tenor pojawił się na balkonie nad sceną, a cztery osoby znalazły się z tyłu po przekątnej na drugim balkonie. Jak to brzmiało! Byłem w NOSPRze dziesiątki razy i zawsze wiedziałem, że to jedna z najlepszych sal koncertowych na świecie. Dziś usłyszałem koronny argument za tą opinią.

The Tallis Scholars i Peter Phillips

Godzinę temu z NOSPRu wychodziłem, jak z modlitewnej adoracji w najpiękniejszej kaplicy świata.



Rewelacja! 






niedziela, 16 marca 2025

Gorzkie żale

Gorzkie żale przybywajcie...

Ktoś może powiedzieć, że to takie niedzisiejsze nabożeństwo. Tak, to prawda. 

Ono jest tak archaiczne, jak malarstwo Carla Crivaliego, którego fragment obrazu oglądanego miesiąc temu w Muzeach Watykańskich, w czasie śpiewu w kościele mi się przypomniał.

Carlo Crivalli - Pieta

Kocham takie starocie



Etykiety

zdjęcia (2906) wiara (1204) podróże (1034) Pismo Św. (741) polityka (736) po ślonsku (453) rodzina (435) Śląsk (426) historia (417) Kościół (413) zabytki (399) Halemba (305) humor (305) człowiek (280) święci (240) książka (231) muzyka (226) praca (214) gospodarka (180) sprawy społeczne (180) Ruda Śląska (157) muzeum (134) ogród (113) Jan Paweł II (112) Grupa Poniedziałek (111) filozofia (105) miłosierdzie (102) środowisko (92) Covid19 (89) sport (86) dziennikarstwo (78) wojna (73) film (71) Papież Franciszek (68) biurokracja (58) Szafarz (46) dom (45) varia (38) teatr (37) św. Jacek (35) makro (7)