To, co mówił dzisiaj w homilii bp Ryś w Piekarach Śląskich było po prostu genialne.
Kilka myśli:
Nie da się robić Kościoła, jeśli nie oglądamy się na Maryję.
Nie da się robić jedności, jeśli każdy nie mówi we własnym języku.
Gdy kogoś kochasz, mówisz jego językiem.
Każdy z was jest w Kościele potrzebny i nie musi się stawać kimś innym, żeby był potrzebny.
I taki Kościół, tak zjednoczony (przez Ducha Świętego), wychodzi do świata, jak Apostołowie z Wieczernika i staje się narzędziem jedności wszystkich ludzi. Z każdym rozmawia w jego własnym języku, nie dlatego, że jest zdolnym poliglotą, ale dlatego, że Duch Święty jest w nim Miłością. Do człowieka. Każdego. Każdy przyjęty, każdy wysłuchany. Każdy w poczuciu, jestem u siebie. Znają mój język, mówią do mnie w moim języku.
Kościół jest w Chrystusie Sakramentem, to znaczy znakiem i narzędziem zjednoczenia całego rodzaju ludzkiego. Taki jest Kościół wychodzący z Wieczernika.
Taki jest Kościół. Tacy stąd wyjdziemy?
Apostołowie, jak wyszli z Wieczernika, głosili wielkie dzieła Boga. Nie mówili o sobie. Nie mówili jak są ważni jako wspólnota, która właśnie się rodzi i teraz o siebie zadba. Kościół wyszedł - patrzcie na nas! Nie! Mówili o wielkich dziełach Boga. Bo Bóg jest ważny. Bo Bóg jest pierwszy.
Jeśli nie jesteśmy skutecznym narzędziem jedności, to może dlatego, że ciągle bardziej zależy nam na nas samych, niż na Jezusie. Ale jeśli skupimy się na Jezusie tak, jak Maryja, wtedy będziemy słuchać każdego człowieka w jego języku i mówić do niego w jego języku.
Jaka to jest obietnica! Że w Duchu Świętym możesz przestać myśleć o sobie, jako o pępku świata i że możesz w Duchu Świętym odkryć Jezusa, jako Pana, wokół którego cała rzeczywistość powinna się kręcić. Wtedy ludzie stają się jedno. Wtedy ludzie stają się sobie bliscy, wtedy się szanują we wszystkich ich odrębnościach.
Warto posłuchać całości. To jest z Ducha Świętego. Z pewnością!
Alleluja!