Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróże. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podróże. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 sierpnia 2025

Św. Jacek w Rzymie i Kijowie

Gdy w lutym odwiedzałem Rzym, trafiłem w końcu (bo wcześniej mi się to nie udało) na Awentyn do Bazyliki św. Sabiny. 

Jest to miejsce szczególne, bo właśnie w tym kościele nasz Ślązak - św. Jacek Odrowąż przyjął habit z rąk samego św. Dominika. 

Pamiątkowa śląska tablica z roku 2007

Bazylika wydała  mi się dość surowa, nawet ascetyczna w porównaniu do innych przebogatych kościołów Rzymu. Miało to jednak swój urok i pięknie korespondowało z charyzmatem Braci Dominikanów. 

Nawa główna Bazyliki św. Sabiny 

Po prawej stronie znajduje się kaplica św. Jacka.

Kaplica św. Jacka 

Na bocznej ścianie przedstawiono wydarzenie z roku 1221, które miało miejsce tu właśnie. Bo w tej świątyni św. Jacek został członkiem Zakonu Kaznodziejskiego, bezpośrednio za sprawą św. Dominika, który zachwycił go nowym modelem chrześcijaństwa. 

Przyjęcie habitu przez św. Jacka z rąk św. Dominika 

Od tej chwili głosił Jezusa, jako Lux ex Silesia, wszędzie tam, gdzie go Opatrzność skierowała. 

Między innymi trafił na Ruś Kijowską, czyli na ziemie dzisiejszej Ukrainy 🇺🇦

Myślę, że warto i w tej sprawie do niego westchnąć, by wreszcie u naszego wschodniego Sąsiada zapanował sprawiedliwy i trwały pokój. Bo przecież już od XIII wieku...



Pax ex Silesia. Amen



 









czwartek, 14 sierpnia 2025

Św. Maksymilian

Dziś św. Maksymiliana Marii Kolbego.

Tak sobie dziś o nim myślę - bo to i mój Patron.

Pamiętam, że będąc 2 lata temu w Niepokalanowie trochę zaskoczyło mnie jego zdjęcie z żołnierzem z Wehrmachtu. 

Z Muzeum w Niepokalanowie

Siłą rzeczy, jako Ślązak, nie mogę nie skojarzyć tego z ostatnią aferą dotyczącą "Naszych chłopców". 

Patrząc na to zdjęcie, uczę się od Maksa szacunku dla każdego człowieka. Zbrodniarzem kogokolwiek nie czyni jego narodowość. Nie czyni rodzaj munduru. Nie czyni też przyszłość (zakładam, że Auschwitz powstał jakiś czas po zrobieniu tej fotografii).

Łatwo oceniać ludzi dziś z perspektywy czasu. W konkretnych momentach historii ich wybory (jeśli w ogóle mieli jakiś wybór) mogły wyglądać zupełnie inaczej.


Św. Maksymilianie módl się za mnie bym miał szacunek do każdego człowieka. Bym nikogo nie przekreślał, jako osoby i bym potrafił dokonywać oceny moralnej czynu bez potępiania osoby (również w stosunku do samego siebie)



poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Ślōnzŏk na Teneryfie

Gōdōm Wōm, jõ sam na tyj Teneryfie czuja sie jak w dōma. 

Na plaży czōrno, jak u nōs za bajtla przed blokym, jak my sie po dyszczu tōplali w ciaplycie.

Ino szłapy mōm trocha wiynksze 

Piōsek, gynał, jak w naszyj piaskownicy przi Kłodnicy.

Piōsek ze Teneryfy 

Ino ta rzeka je sam trocha wiynkszo i gōdajōm na nia ôcean. No i woda majōm czysto, czego ô Kłodnicy niy idzie pedzieć do dzisiej, bo Państwo Polske mo ta sprawa kajś.

A propos państwo, to sam majōm autonomia Kanarōw i jakoś we Madrycie dajōm sie z tym rada. Warszawa niy poradzi. 

Ale idymy curik do do tego, co my sam podziwiali. Taki kawał drōgi ôd chałpy, a dali my sie zawiyź ôglōndać hołdy.

Musi sam hołda mōdszo, bo na Halymbie już bardzi zarōsło chabaziami

No i jeszcze tak jak u nōs, dejmy na to we Piekarach, sam tyż fest pszajōm Nōjświyntszyj Paniynce.

Maryjka piyknie ôbleczono

Jõ Wōm gōdōm, jõ sie sam czuja, jak w dōma, u nōs na Ślōnsku.


Ôstōńcie s Bogiym







niedziela, 3 sierpnia 2025

Nie okłamujcie

Nie okłamujcie się nawzajem, bo zwlekliście z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekliście nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga, na obraz Tego, który go stworzył - mówi dziś św. Paweł w Liście do Kolosan

I tak sobie myślę: 

Wolę, gdy ktoś mi głosi Ewangelię nawet, gdy widzę, jak bardzo do niej nie dorastam niż gdy ktoś robi z Ewangelii sieczkę, która ma wykazać, że te czy inne nasze zachowania są ok., a Pan Jezus to miał co innego na myśli.

Kiedyś w Warszawie 



Dobrej niedzieli 




piątek, 1 sierpnia 2025

Ruda Śląska na Teneryfie

Wracamy sobie z kolacji i prowadzimy następujące dialogi:



Mówię do Żony:

- Bo tu to jest koniec świata. Potem długo, długo nic. A potem to już Nowy Świat.

- A potem Wirek - dopowiada Ela

😁😁😁


Kawałek dalej z uliczki wyjeżdża autobus.

- O! 102 jedzie

- Rudy 102? - próbuję błysnąć dowcipem

- Nie do Rudy, tylko do Santa Cruz - przebija mnie Żona 

😁😁😁



Pozdrowienia z Teneryfy dla mieszkańców Rudy Śląskiej 




czwartek, 31 lipca 2025

Ignacego Loyoli

Dziś wybraliśmy się do Santa Cruz. W kościele Iglesia Matriz de Nuestra Señora de la Concepción pośród wielu figur świętych szukałem dzisiejszego patrona św. Ignacego Loyoli. 

Iglesia Matriz de Nuestra Señora de la Concepción

Niestety, założyciela Jezuitów nie znalazłem. 

Za to gdy byłem kilka miesięcy temu w Rzymie, miałem okazję modlić się u jego grobu. 

Chiesa del Gesù


Święty Ignacy - módl się za nami





środa, 30 lipca 2025

Pokazy delfinów, orek i nie tylko

Trochę już na świecie żyję i różne rzeczy widziałem. Ale pokazy delfinów czy orek znałem tylko z filmów lub opowieści innych.

Wczoraj wybraliśmy się do Loro Parque. To taki ogród zoologiczny, ale specyficzny, bo z ogromnymi arenami dla prezentacji zwierząt, przede wszystkim tych morskich.

Najpierw morskie... lwy, czyli foki.

Fokarium 

Akurat foki to pewnie już jako dziecko widziałem w cyrku, w czasach, gdy w cyrku występowały zwierzęta. Bo dziś chyba tylko ludzie.

Foka naśmiewająca się z publiczności 😀

Było to zabawne, gdy skakały, pokazywały różne sztuczki i wygłupiały się razem z treserami. Ups. Z opiekunami.

Następnie udaliśmy się na pokazy papug.

Papugi

Papugi to inteligentne stworzenia. Jedna potrafiła nawet dopasować kształty klocków do poszczególnych wysp Canarów. Inna gadała. A wszystkie fruwały nam nad głowami. Problem był ze zrobieniem zdjęć, bo szybkie są łobuzy. 

Nie to, co żółw, którego mijaliśmy idąc do delfinarium. On wychodził na fotce elegancko.

Żółw to fotogeniczne zwierzę - żadne zdjęcie nie jest poruszone

Ale najciekawsze dopiero przed nami. Delfiny to niesamowicie wdzięczne ssaki. Te uśmiechnięte buźki sprawiają, że człowiek ma zaraz pozytywne nastawienie do wszystkiego.

Uśmiech delfina to chyba jego naturalny wyraz twarzy

Ich pokaz robił wrażenie. Skakały, pływały, robiły salta i dobrze wytresowały swoją opiekunkę, której służyły jako motorówka lub katapulta.

Piękne stworzenia

Ostatni pokaz w ogromnym wodnym amfiteatrze zaprezentowały nam orki. Te wielkie, majestatyczne morskie potwory mają sporo wdzięku i również akrobatycznych zdolności.

Skoki orki

Gdy wchodziliśmy na widownię, mówię do żony, że chodźmy lepiej nieco wyżej. No miałem rację 🤣


Nas łobuz nie pochlapał, ale Pani kilka rzędów niżej była mokra do ostatniej nitki. I nie tylko ona.

Spędziliśmy wczoraj w Loro Parque właściwe cały dzień. Bo poza opisanymi pokazami, podziwialiśmy wiele innych zwierząt lądowych, jak i morskich.

Piękny mamy ten świat, na którym przyszło nam żyć.



Pozdrowienia z Teneryfy







wtorek, 29 lipca 2025

Na Końcu Świata pamiętają

W Loro Parque, gdzie dziś spędziliśmy wspaniały, pełen wrażeń dzień, pamiętają o Ukrainie.

Przed każdym pokazem delfinów czy orek pojawiała się informacja, jak długo u naszego wschodniego sąsiada trwa już wojna od dnia napaści przez Rosję.



Niech wreszcie powróci pokój!


Pozdrowienia z Teneryfy 




poniedziałek, 28 lipca 2025

Polska - najlepszy kraj na świecie

Mam 55 lat. Urodziłem się w głębokim socjalizmie. Pamiętam propagandę sukcesu Gierka i potem długie lata kryzysu: puste sklepowe półki, podstawowe produkty na kartki, kolejki, których nienawidziłem. Przeżyłem strach i beznadzieję Stanu Wojennego.

Mój ojciec zarabiał na kopalni ok. 20$ miesięcznie. Głodu, dzięki Bogu, nie znam, ale bieda w domu była spora. Zagranicę, a tym bardziej Zachód, znałem jedynie z opowieści, które były o tyle fascynujące, co nierealne.

Gdy rozsypał się komunizm w 1989 roku, zaczynałem studia. Gdy je skończyłem, zarabiałem skromnie, ale razem z żoną byliśmy w stanie się samodzielnie utrzymać i dorobiliśmy się dwóch synów.

Gdy w roku 1997 pojechaliśmy na wycieczkę do Wiednia, kanapki zabraliśmy na drogę ze sobą, bo na samą kawę czy lody, trzeba było wydać majątek. Spaliśmy oczywiście na Morawach, w Republice Czeskiej...


Dziś, w roku 2025 piszę te słowa z wakacji na Teneryfie. Mieszkamy w hotelu ze śniadaniem. Właśnie wróciliśmy z kolacji, na którą wydałem niemal 3 miesięczne wypłaty mojego ojca, wspomniane powyżej. 

Moja dzisiejsza kolacja - pyszna teneryfska rybka 

Wokół w wielu miejscach słychać polski język. Nawet tu miejscowi potrafią powiedzieć "dzień dobry", gdy dowiedzą się, że jesteśmy Polakami. Znaczy, że nie tylko mnie się dziś tak dobrze powodzi.

Wiem, nie każdy miał i ma w życiu tyle szczęścia, co ja. Ale jakby na to nie patrzeć, jako Polska, przez ostatnie 30 lat staliśmy się jednym z najbogatszych państw świata. Jesteśmy zamożnym, zachodnim społeczeństwem. Udało nam się coś, o czym marzyli nasi przodkowie.


Może warto na chwilę się zatrzymać i się tym zwyczajnie ucieszyć. 

I sobie wzajemnie podziękować i pogratulować.



Pozdrowienia z Teneryfy





niedziela, 27 lipca 2025

Hiszpańska niedziela

Zacytuję z dzisiejszego mojego artykułu na WIAM:

Mam też taką przypadłość, że gdzie bym nie był, wchodząc do katolickiego kościoła, a szczególnie podczas Eucharystii, czuję się jak u siebie w domu. Nie ma znaczenia, czy rozumiem język. Co z tego, że na kazaniu po grecku czuję się, „jak na tureckim kazaniu”? Choć dobrze, że można dziś podczas Mszy sięgnąć do smartfona, by znaleźć czytania po polsku. Robię to wtedy z pełną świadomością powszechności Kościoła, w którym na każdym skrawku świata są przeznaczone na dany dzień te same fragmenty Pisma Świętego. 

Lubię szczególnie gest przekazania znaku pokoju – jakże różnie wyrażany w różnych miejscach. Generalnie bardzo mnie cieszą lokalne zwyczaje i tradycje. To, że są inne niż w Polsce mnie ubogaca. Nigdy nie porównuję, nie oceniam. Nawet nie przykładam do wzorca oficjalnych przepisów liturgicznych.

Więcej: tutaj

W Puerto da La Cruz przede wszystkim na Eucharystię trafiliśmy do cudownego, jakże bardzo hiszpańskiego kościoła.

Ołtarz główny i nawowe

Ksiądz odprawiał pobożnie i z zaangażowaniem, kazanie powiedział z ekspresją w wersji dialogowanej z wiernymi, a na dodatek pięknie włączał się drugim głosem w pieśni organisty.

Liturgia Eucharystyczna

Organiście też należy się kilka słów. Pieśni, a właściwie piosenki w stylu San Remo lat '80 z podkładem zespołu bigbeatowego śpiewał, jak gwiazda. Bardzo mi się podobało. Chciałem nawet na końcu zakrzyknąć: biiiiiis!

Z Ewangelii zapamiętałem jedno zdanie po hiszpańsku: ¡No me molestes! Co dużo lepiej oddaje polskie słowa: Nie naprzykrzaj mi się!


Było to dla mnie piękne spotkanie z Kościołem z Wysp Kanaryjskich, a nade wszystko z Jezusem.


Bardzo kochają tu też Maryję



Dobrej niedzieli!





sobota, 26 lipca 2025

Jego wysokość - El Teide

To, czego dziś doświadczyliśmy, nie da się opowiedzieć.

Wjechaliśmy kolejką na wulkan El Teide.

Wulkan El Teide - 3 718 m n.p.m.

Na sam szczyt nie weszliśmy - nie było tyle czasu, a zresztą wpuszczają tam chyba tylko po 10 osób. Ale i tak górna stacja kolejki znajduje się na wysokości 3 555 m n.p.m., a to oznacza, że nigdy wyżej nie byłem.

Poprzedni mój rekord w Alpach Szwajcarskich:

Corvatsch 3 303 m n.p.m.

Tu, na Teneryfie, wyspie wulkanicznej podziwialiśmy niesamowite widoki. Miejsca wylania się lawy sprzed stu lat, tworzą nieziemskie krajobrazy.

"Świeża", bo sprzed stu lat, lawa 

Generalnie Wyspy Kanaryjskie są młodziutkie, bo mają raptem 20 mln lat. Młodość zawsze bywa atrakcyjna.

Po prawej La Gomera (ok. 50 km), po lewej La Frontera (ok. 130 km)

U stóp El Teide znajdują się przeciekawe i nietypowe formacje skalne. Nie potrafię rozróżnić, który to niedźwiedź, który palec Boży albo co tam jeszcze.


Z góry i tak wyglądały, jak małe kamyki.

Różnokolorowe skały

Jednak, co by nie powiedzieć, najbardziej majestatyczny był jego wysokość El Teide.

El Teide 

Niesamowite wrażenia!


Pozdrowienia z Teneryfy













czwartek, 24 lipca 2025

Cortado

Trzy dni temu jeszcze nie znałem tego wyrazu. Ale podróże kształcą.

W pierwszym dniu naszego pobytu na Teneryfie poszliśmy na kawę do lokalnego baru. Zgodnie z naszymi preferencjami, Żonie zamówiłem kawę z mlekiem, a sobie czarną bez cukru, bo taką pijam.

Szybko się zorientowaliśmy, że w barze zatrzymują się miejscowi. Przy stoliku obok siedzi pewna matrona, która zna tu wszystkich. W ciągu pół godziny do jej stolika podeszły cztery patrole policji, w większości czule (po hiszpańsku) się z nią witając. Przy innym stoliku starsi notable świętowali urodziny. Na papierosa i kawę przysiadła na chwilę pani sprzątająca w hotelu naprzeciwko. Inna dama, choć na to nie wyglądała z racji drobnej postury, szybko wrzuciła w siebie potężny kawałek tortu, popijając białym winem.

Wszyscy zamawiali dziwną kawę w malutkich szklaneczkach.

Nazajutrz też tam poszliśmy i tym razem poprosiłem o tę kawę, co wszyscy. I wtedy z ust kelnera po raz pierwszy usłyszałem ten wyraz: CORTADO. 

Cortado

Ludzie! Jakie to jest pyszne!



Pozdrowienia z Teneryfy 






wtorek, 22 lipca 2025

Na Teneryfie

Tu nas jeszcze nie było.

Nigdy nie byłem tak daleko od domu. Nigdy nie leciałem tak długo samolotem (ponad 5h). Przed północą dotarliśmy do hotelu.

Widok z okna

Wyspaliśmy się i dziś spokojnie zaczynamy wakacje.

Wersja dzienna

Pierwszy raz widzę też czarne plaże. 

Z hotelu mamy 10 min.

To nie jest piasek. To nie jest krzemionka. Tu wszystko jest wulkaniczne.

Wbrew pozorom to nie jest węgiel - to nie brudzi

Gór nie widać, bo zakrywają je chmury. Ale tu na dole, gdy słońce się pokaże, oświetla miejsca przeciekawe. Pierwszy raz widzę taki rodzaj zabudowy, w stylu kolonialnym.

Gdzieś żeśmy pobłądzili


Życzę nam i wszystkim na wakacjach dobrego czasu








poniedziałek, 21 lipca 2025

Autobiografia Franciszka

Lecę na wakacje i słucham Autobiografii Papieża Franciszka pod wymownym tytułem Nadzieja.




Dopiero zaczynam pierwsze rozdziały, ale już wiele tam pada ważnych słów.

"Trzeba młodym ludziom przybliżyć wspomnienia i korzenie dziadków, ojców i matek. By nie znaleźli się w próżni i nie popełniali tych samych błędów. Powinni dowiedzieć się na przykład jak rodzi się i umacnia wypaczony populizm. Jak odgradza się i izoluje suwerenizm. Wystarczy przywołać tutaj wybory w Niemczech w latach 1932 - 1933 i Adolfa Hitlera. Ten były żołnierz piechoty, mający obsesję na punkcie klęski I wojny światowej i czystości krwi, obiecywał rozwój Niemiec po upadku rządu, który zawiódł społeczne oczekiwania. Niech młodzi ludzie wiedzą, jak zaczyna się populizm i jak to się kończy. Obietnice, które opierają się na strachu, przede wszystkim na lęku przed obcymi są charakterystyczne dla populizmu. To początek dyktatury i wojny".


Słucham w samolocie, gdzie z okna z daleka widzę pierwszy raz w życiu Afrykę. Afrykę z ludźmi, przed którymi właśnie teraz u nas w Polsce, wielu straszy.

Jeśli tego szaleństwa nie pokonamy, najbliższy Hitler może mieć na końcu nazwiska -ski, -wicz lub podobnie.

Póki co, źle to wygląda, ale mam nadzieję, że jednak przed nami Nadzieja.







sobota, 19 lipca 2025

Urlop !!!

No to zacząłem zasłużony urlop. Zasłużony, bo ostatnie miesiące w pracy były bardzo, bardzo trudne.

Rano, jak to w soboty, pojechaliśmy na zakupy do Lidla.

Potem zjedliśmy w ogródku śniadanie. Z gorącą herbatą dało się wytrzymać, choć ciągnie po nogach niemiłosiernie. 

Moje śniadanie

Tak naprawdę dopiero przy koszeniu ogródka się rozgrzałem. Zwykle robi to Syn, ale obecnie po pierwsze jest kontuzjowany, a po drugie pojechał do Warszawy na koncert zespołu Smokie. Zaraz! Oni już nie istnieją. Ale coś było o smokach. A! Już wiem Imagine Dragons 😉

W każdym razie ogródek skosiłem sam.

Skoszone

W międzyczasie przyszła do nas Wnuczka. Graliśmy w chowanego, robiliśmy śmieszne tańce, rysowaliśmy słoneczko, oglądaliśmy bajki, słuchaliśmy piosenek, zbieraliśmy borówki z krzaczka, jedliśmy obiad.

Lenka ma drobne problemy z wymową niektórych głosek, więc mogłem dziś usłyszeć:

- Dziadek, co ty opowiadasz za dupoty! 😁

Pod wieczór wpadłem na chwilę do Rodziców.

Zrobiłem jeszcze trochę zakupów "tekstylnych" przed wyjazdem na wakacje.


A zdjęcia mi przypominają, że dokładnie rok temu spędziliśmy najdłuższy dzień na plaży. Na, według nas, najlepszej plaży świata, na Falasarnie na Krecie.

Falasarna - 19 lipca 2024



Dobrego urlopu życzę sobie i wszystkim!










sobota, 5 lipca 2025

Pierwszy raz w Chorwacji

5 lipca 2007 roku pierwszy raz zamiast nad polskie morze lub na Kaszuby, wybraliśmy z zaprzyjaźnioną rodziną do Chorwacji.

Sama podróż to była wielka przygoda. Austrię znaliśmy już wcześniej. Słowenia zaczęła już pokazywać klimat lekko śródziemnomorski, dla nas egzotyczny, z winnicami na zboczach gór. Chorwackie tunele zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. I w końcu po raz pierwszy zobaczyliśmy Adriatyk.

Po ok. 14h podróży dotarliśmy do Zadaru. Skąd mieliśmy się przeprawić promem (też pierwszy raz w życiu) na wyspę Ugljan.

Niestety na prom kilka minut spóźniliśmy się i trzeba było czekać na następny, jeśli dobrze pamiętam, za 2h. Zadar od razu złapał mnie za serce.

Zadar - kościół św. Donata

Potem zaokrętowaliśmy się na Jadroliniję i popłynęliśmy zostawiając Zadar za sobą. 

Zadar z górami w tle

Wyspa Ugljan, gdzie spędziliśmy wtedy wakacje była cudowna.

Ugljan

Mnie wtedy Chorwacja zauroczyła jeszcze jednym zjawiskiem. W naszym niewielkim miasteczku, w zasadzie w wiosce, wieczorem w sobotę zamknięto ulicę przed knajpką, rozstawiono na niej więcej stolików, a przed nas wyszło 8 czy 9 mężczyzn, którzy zaczęli śpiewać dalmackie pieśni. Ale cóż to był za piękny śpiew! Harmonia głosów od wysokich altów po basy tak niskie, że dźwięku, który oni z siebie wydobywali, ja nawet sobie nie potrafiłem wyobrazić. Cudo!


Klapa, czyli zespół śpiewaków

18 lat temu pierwszy raz znaleźliśmy się na Chorwacji. Wracaliśmy tam potem jeszcze wiele razy. Szczerze mówiąc, wtedy wyjeżdżając po tygodniu, u naszej Gospodyni zostawiliśmy zaliczkę na przyszły rok


Dobrych wakacji - gdziekolwiek 









środa, 2 lipca 2025

Kaplica Sykstyńska - 10 lat temu

Był 2 lipca 2015 roku - dokładnie 10 lat temu.

Kilka tygodni wcześniej zakończyłem odsłuch audiobooka fantastycznej książki Irvinga Stone'a: Udręka i ekstaza, czyli fabularyzowanej biografii Michała Anioła

Niestety w programie naszego ówczesnego pobytu w Rzymie, bo byłem wtedy na Pielgrzymce po Italii z naszą cudowną halembską Grupą Poniedziałek, nie było zwiedzania Kaplicy Sykstyńskiej, o której tworzeniu, z wypiekami na twarzy, słuchałem.

Udało się za to dostać do Ogrodów Watykańskich, po których bez tłumów mogliśmy spacerować, co chyba też jest dość ekskluzywną atrakcją. 

Podczas ich podziwiania, gruchnęła wiadomość, że nasza Pani Przewodnik załatwiła krótkie wejście do budynku z najsłynniejszymi freskami Michała Anioła. I stało się:

Kaplica Sykstyńska - 2 lipca 2015

Byłem przeszczęśliwy. 

Choć szczęście nie trwało długo, bo w sumie spędziliśmy tam może z 5 minut i zaraz nas strażnicy przegonili. Pomimo zakazu 🫣 i ogromnego tłumu, udało mi się zrobić powyższe zdjęcie. 

Tych kilka chwil w Kaplicy Sykstyńskiej, w otoczeniu największego dzieła stworzonego ręką ludzką na przestrzeni całej historii Świata, głęboko wryło mi się w serce i pozostanie ze mną do końca życia. Bogu dzięki! 



P.S. 

A 10 lat później, w lutym tego roku, mogłem kontemplować to miejsce do woli przez prawie godzinę: https://andrzej-aci.blogspot.com/2025/02/muzea-watykanskie.html



wtorek, 24 czerwca 2025

Number One

Lubię fotografować. Robię wiele zdjęć. Mam w nich nawet w miarę porządek i dość szybko potrafię znaleźć to, które potrzebuję. 

Lubię też wracać do wykonanych fotografii. Przypominać sobie ciekawe miejsca, gdzie byłem. Odświeżać w ten sposób wspomnienia.

Mam jakiś tam własny ranking, a przynajmniej zbiór zdjęć, które moim subiektywnym zdaniem, są najbardziej udane.

Gdyby mnie zapytać, które to Number One, chyba odpowiedziałbym, że to zrobione prawie 10 lat temu:

Widok z Ochodzitej w Koniakowie - październik 2015

Pogoda niby była brzydka. Niebo stalowe. Za chwilę lunął deszcz. Mimo to, widok był niesamowity. Zdjęcie wygląda, jak obraz najlepszych pejzażystów.

Muszę dodać, że nie jest ono w żaden sposób podrasowane. Generalnie nie lubię fotografii obrobionych komputerowo. Jedynie na co sobie pozwalam, to ewentualnie korekta naświetlenia i poprawa kadrowania.


A Wam jak się podoba?






niedziela, 22 czerwca 2025

Brać krzyż - co dnia

Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje.
Łk 9, 23

Rzym - luty 2025


Łatwiej to zrobić symbolicznie niż "co dnia". 

Ale warto, bo życie się zachowuje, gdy się je traci. Traci dla Boga. Traci dla rodziny, dla innych. Traci dla prawdy, dla dobra i piękna.


Dobrej niedzieli 








Etykiety

zdjęcia (2906) wiara (1204) podróże (1034) Pismo Św. (741) polityka (736) po ślonsku (453) rodzina (435) Śląsk (426) historia (417) Kościół (413) zabytki (399) Halemba (305) humor (305) człowiek (280) święci (240) książka (231) muzyka (226) praca (214) gospodarka (180) sprawy społeczne (180) Ruda Śląska (157) muzeum (134) ogród (113) Jan Paweł II (112) Grupa Poniedziałek (111) filozofia (105) miłosierdzie (102) środowisko (92) Covid19 (89) sport (86) dziennikarstwo (78) wojna (73) film (71) Papież Franciszek (68) biurokracja (58) Szafarz (46) dom (45) varia (38) teatr (37) św. Jacek (35) makro (7)