Nie mam takich zdjęć, jakie można znaleźć dziś w internetach.
Choć zastanawiam się, czy one są prawdziwe, czy to - jak się kiedyś mówiło - fotomontaże. Bo gdzie trzeba by stać i z jakim zoomem, by księżyc miał wielkość Opery w Sydney. Chyba ze 100 km w Ocean by trzeba wypłynąć. A może się mylę?
Moje zdjęcia skrome. Komórką.
7 września 2025 21:20
Ale i tu się zastanawiam, czy mój smartfon faktycznie swoim malutkim obiektywem potrafił coś takiego zobaczyć? Może jego algorytmy cyfrowe też tu zadziałały?
Chwilę wcześniej, gdy księżyc był jeszcze bardzo czerwony, zdjęcie nie wyszło tak efektowne.
7 września 2025 20:52
Zrobione tą samą komórką, wydaje mi się bardziej wiarygodne.
Takie czasy, że człowiek już nie tylko cudzym, ale i swoich własnym zdjęciom nie dowierza. Koniec świata!
Chodzi mi po głowie zdanie usłyszane w kościele kilka dni temu, gdy ksiądz opowiadał o właśnie kanonizowanym Carlo Acutisie.
Carlo Acutis w naszym kościele
Kaznodzieja powiedział mniej więcej, że Carlo Acutis żył tak, że zasłużył na świętość.
Muszę powiedzieć, że moja wiara, moje przemyślenia, moje doświadczenie podpowiada mi coś zupełnie przeciwnego.
Świętość nie jest, jak to ktoś powiedział, nagrodą za dobre sprawowanie.
Świętość jest łaską, jest darmowym darem Boga.
Nikt ani Pier Frassati, ani Carlo Acutis, ani każdy z nas nie staje się świętym, bo mu się zamarzyło dobrze żyć, kochać Boga i ludzi i dostać się do Nieba.
Jestem przekonany, że to działa dokładnie na odwrót. To Bogu się zamarzyło, by nas stworzyć, zbawić, powołać do świętości i podzielić się z nami swoim szczęściem - Niebem.
To, co do nas należy, to tylko zrozumienie, jak bardzo nas Bóg ukochał, otwarcie się na tę Jego miłość i życie we wdzięczności za świętość, którą nas obdarza.
Dzisiejsi włoscy święci dobitnie pokazują, że to jest możliwe i dziś, w codzienności.
Myślałem, że na naszej Halembie to mnie już nic nie może zaskoczyć. Mieszkam tu przecież całe życie.
I dziś wracając od fryzjera obok naszego kościoła, pod krzyżem, zauważyłem ciekawą figurę Matki Bożej.
Matka Boża obok kościoła
Nie kojarzę, czy była tam wcześniej. Może od niedawna tam stoi? Nie wiem.
Ciekawa figura. Dość niestandardowa. Niepodobna do królowej, jak często bywa przedstawiana. Odległa od Żydówki swoich czasów, choć takich wyobrażeń prawie nie ma. Tu bliższa do średniowiecznej pobożnej mieszczki, choć biednej, bo bosej.
Wczoraj wieczorem wybrałem się do Chorzowa na inauguracyjny koncert tegorocznego Gorczycki Festiwal.
Capella Cracoviensis wspaniałe wykonywała barokowe utwory przede wszystkim, ale nie tylko, Mikołaja Zieleńskiego, polskiego kompozytora tamtej epoki.
Capella Cracoviensis pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa
Na zmianę wsłuchiwaliśmy się w muzykę tylko instrumentalną i z towarzyszeniem śpiewaków.
Pod koniec koncertu, jak się później okazało w przedostatnim utworze, jego końcowe frazy Miserere nobis były dla mnie olśnieniem. Soliści swoimi głosami stworzyli tak niesamowitą harmonię, że - miałem wrażenie - cały kościół przestał oddychać. Nikt nie chciał uronić choćby jednej nutki z cichnącego, anielskiego śpiewu.
Potem, ostatnim utworem był również piękny Magnificat Mikołaja Zieleńskiego.
Na koniec publiczność nagrodziła Artystów gromkimi brawami. Dyrygent skonsultował z muzykami bis i wykonali samą tylko końcówkę przedostatniego utworu. Właśnie tę, która mnie tak zachwyciła kilka minut wcześniej. Wow!
Dopiero w domu, po powrocie doczytałem, że dziełem tym było Adoramus Te Claudio Monteverdiego. Piękno w najczystszej postaci.
Bardzo się cieszę. W Roku Jubileuszowym promującym Nadzieję, trzeba mieć nadzieję, że będzie nam dobrym pasterzem i ojcem.
Bp Andrzej Przybylski na schodach swojej przyszłej Katedry 11 czerwca 2025
To dobry prezent na 100-lecie naszej Archidiecezji. Złym prezentem było zabranie poprzednika.
Afera z ks. Chmielewskim 👎
Jakoś zdziwiony nie jestem. Z "Wojownikami Maryi" nigdy po drodze mi nie było, a od charyzmatycznych księży od jakiegoś czasu trzymam się z daleka, a przynajmniej nie zatrzymując się przy nich na dłużej.
Skrzywdzonym, na czele z Kobietą uwikłaną w ten dramat - współczuję (nawet jeśli mają siebie za wojowników).
Księdzu życzę szczerej i owocnej pokuty.
A może to będzie jedno ze wzorcowych postępowań kościoła hierarchicznego i zakonu w takich sprawach? Nie, nie będzie. Ta część nadziei już we mnie zgasła.
Matko Boska Częstochowska czy Ty ogarniasz, co się w naszej Ojczyźnie wyrabia?
"Gra najsłabszymi jest hańbą dla mojej Ojczyzny, podobnie jak sianie wrogości i nie ma nic wspólnego z wartościami chrześcijańskimi ani zwykłą ludzką solidarnością".
Siostra Małgorzata Chmielewska
Tobie też przykro na to patrzeć.
A mieliśmy robić wszystko, cokolwiek nam powie Twój Syn.
Po przeczytaniu najnowszych informacji z konferencji prasowej po zakończonych obradach Rady Biskupów Diecezjalnych, dochodzę do wniosku, że jeśli kiedyś stracę wiarę, to...
Nie chcę kończyć tego zdania 😢
KEP w Katowicach
Wygląda to tak:
Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak SJ: Jednym z głównych przyczyn tego, że musi dojść do restrukturyzacji mediów powołanych przez KEP, jest ich trudna sytuacja finansowa. Wiemy, że utrzymanie mediów jest kosztowne, i dotyczy to również mediów powołanych przez KEP
A czego się spodziewali uzależniając się przez ostatnie lata od finansowania przez państwowe firmy i instytucje?
Bp Sławomir Oder: Po upływie dwóch miesięcy przedstawiłem księżom biskupom projekt dokumentu jako wypełnienie mandatu, który został mi powierzony w Katowicach. Mój Zespół nie zajmował się powstaniem Komisji, ale opracowaniem procedury, która umożliwiłaby powstanie tejże Komisji.
Nie prościej było dokończyć prace pod kierunkiem abp. Polaka?
Bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP: Kościół katolicki widzi w przedmiocie #EdukacjaZdrowotna treści niezgodne z jego nauką, dotyczące moralności, seksualności i dlatego jest apel, aby rodzice głęboko rozważyli posyłanie dzieci na te lekcje.
Przeczytał ktoś rozporządzenie wprowadzające nowy przedmiot?
Ale się cieszę, że byłem na wczorajszym seansie. KLIK
Przed Kinoteatrem Rialto
Nie pamiętam, kiedy byłem ostatnio w kinie. Na pewno zanim wybuchła pandemia, więc co najmniej 5 lat temu.
Gdy Amadeusza Miloša Formana oglądałem w kinie poprzednim razem, były jeszcze drewniane krzesła. 😀
Dziś w kinie wygląda tak:
Stoliki, kawa, sernik
Nawet popcornu i coli nie było. 🤣
Siedziałem na balkonie. Tam już stolików nie było, ale fotele bardzo wygodne.
Amadeus wg sztuki Petera Shaffera
Mój ulubiony film znów na dużym ekranie ze świetnym dźwiękiem, co bardzo ważne w tym przypadku, przeniósł mnie wczoraj w świat pięknej muzyki, dobrych, szukających miłości, ale też podłych, małych ludzi, ludzkich dramatów i fundamentalnych pytań o Boga.
Poza doskonałą rolą Toma Hulce'a grającego Mozarta oraz F. Murray Abrahama, jako Salierego, ja od lat mam przed oczami końcową scenę z rozpaczą w oczach księdza, który wysłuchał swoistej spowiedzi Salierego:
Boże, dziękuję Ci za piękno muzyki Mozarta. Za piękno muzyki innych wspaniałych kompozytorów. Za piękno malarstwa, rzeźby i wszelkiej innej Sztuki. Oraz za piękne filmy.
P.S. Chyba wiem na co wybiorę się następnym razem:
Byłem na tym filmie w roku 1986 lub 1987 - dokładnie nie pamiętam.
Ale pamiętam, że oglądałem go w naszym halembskim kinie o dość powszechnej na ówczesne czasy nazwie: "Kino Ludowe".
W tym budynku do 1990 roku znajdowało się Kino Ludowe na Halembie
Amadeus Miloša Formana był dla mnie, jak objawienie. To wtedy, w czasach liceum, zakochałem się w muzyce klasycznej i w Mozarcie. Do dzisiaj mnie trzyma.
Wiedeń - listopad 2024
Film widziałem potem jeszcze wiele razy w TV, na kasetach VHS i mam go do dziś na Blue-ray (choć odtwarzacz nie podłączony).
Mało tego. Lubię też słuchać ścieżki dźwiękowej filmu. Teraz na Spotify to proste. Ale w styczniu zeszłego roku w naszej katowickiej NOSPR gościliśmy The Academy of St Martin in the Fields, która muzykę do filmu Miloša Formana nagrała. Oczywiście nie mogłem tego przegapić: KLIK
The Academy of St Martin in the Fields w NOSPR - styczeń 2024
I dziś, po niemal 40 latach, wybieram się do Katowic do Kina Rialto na tenże film, by znów zobaczyć go na dużym ekranie. To będzie uczta.
Kino Rialto
Pozdrawiam
P.S. Gdy pierwszy raz byłem w Wenecji, zdziwiłem się, że ich most wziął nazwę od naszego kina 😀
Czytam to tu, to tam apele o wypisywanie dzieci z lekcji edukacji zdrowotnej.
Poważny katolicki portal nawołuje: "Rodzice mają moralny obowiązek wypisać dzieci z <<edukacji zdrowotnej >>".
I tak się zastanawiam. Dlaczego nikt nie wzywa rodziców do kierowania się własnym sumieniem? Dlaczego nikt nie apeluje, by rodzice sami rozmawiali z dziećmi na tematy trudne? Wreszcie dlaczego te zatroskane katolickie media nie wspominają o nauczycielach?
Tak, prawdopodobnie pewne treści, które promuje obecne kierownictwo resortu edukacji są niewłaściwe. Jestem jednak pewien, że generalnie edukacja zdrowotna jest dzieciom potrzebna. Chyba się nie mylę, iż kwestie związane z seksualnością, choć bardzo wrażliwe, są jedynie jednym z elementów tej edukacji. Czy słuszne jest "wylewanie dziecka z kąpielą"? A może zamiast wypisywać dziecka z tej czy innej lekcji, rodzice powinni najpierw porozmawiać z nauczycielem i zapytać go, jakie wartości będzie przekazywał na lekcji?
Nie wydaje mi się, by nagle do szkoły od 1 września miały trafić tabuny demoralizatorów naszych dzieci. Przedmiot pewnie będzie prowadzony przez nauczycieli, których rodzice powinni już choć trochę znać. Odsądzanie od czci i wiary każdego pedagoga, który zajmie się tym przedmiotem - a tak w tle ta kampania wygląda - wydaje mi się bardzo niesprawiedliwe.
Jakoś zawsze mnie niepokoi kreowanie czarno-białego obrazu świata. Zero-jedynkowe pojmowanie rzeczywistości: wypisz, bo to czyste zło, wydaje mi się zbyt daleko idącym uproszczeniem.
Katoliku, masz moralny obowiązek... kierowania się własnym sumieniem. Używaj go!
Gdy w lutym odwiedzałem Rzym, trafiłem w końcu (bo wcześniej mi się to nie udało) na Awentyn do Bazyliki św. Sabiny.
Jest to miejsce szczególne, bo właśnie w tym kościele nasz Ślązak - św. Jacek Odrowąż przyjął habit z rąk samego św. Dominika.
Pamiątkowa śląska tablica z roku 2007
Bazylika wydała mi się dość surowa, nawet ascetyczna w porównaniu do innych przebogatych kościołów Rzymu. Miało to jednak swój urok i pięknie korespondowało z charyzmatem Braci Dominikanów.
Nawa główna Bazyliki św. Sabiny
Po prawej stronie znajduje się kaplica św. Jacka.
Kaplica św. Jacka
Na bocznej ścianie przedstawiono wydarzenie z roku 1221, które miało miejsce tu właśnie. Bo w tej świątyni św. Jacek został członkiem Zakonu Kaznodziejskiego, bezpośrednio za sprawą św. Dominika, który zachwycił go nowym modelem chrześcijaństwa.
Przyjęcie habitu przez św. Jacka z rąk św. Dominika
Od tej chwili głosił Jezusa, jako Lux ex Silesia, wszędzie tam, gdzie go Opatrzność skierowała.
Między innymi trafił na Ruś Kijowską, czyli na ziemie dzisiejszej Ukrainy 🇺🇦
Myślę, że warto i w tej sprawie do niego westchnąć, by wreszcie u naszego wschodniego Sąsiada zapanował sprawiedliwy i trwały pokój. Bo przecież już od XIII wieku...
6 lat temu, z okazji Święta Wojska Polskiego, defiladę zorganizowano w Katowicach.
Miałem różne wątpliwości w tej sprawie, ale że było blisko, pojechałem na miejsce z aparatem fotograficznym (bo wtedy jeszcze używałem tradycyjnego sprzętu) i zrobiłem żołnierzom mnóstwo zdjęć.
Gdy wróciłem do domu, okazało się, że najbardziej obfotografowaną to mam łysinę pewnego gościa, który bezustannie trzymał się kadrze.
Pamiętam, że będąc 2 lata temu w Niepokalanowie trochę zaskoczyło mnie jego zdjęcie z żołnierzem z Wehrmachtu.
Z Muzeum w Niepokalanowie
Siłą rzeczy, jako Ślązak, nie mogę nie skojarzyć tego z ostatnią aferą dotyczącą "Naszych chłopców".
Patrząc na to zdjęcie, uczę się od Maksa szacunku dla każdego człowieka. Zbrodniarzem kogokolwiek nie czyni jego narodowość. Nie czyni rodzaj munduru. Nie czyni też przyszłość (zakładam, że Auschwitz powstał jakiś czas po zrobieniu tej fotografii).
Łatwo oceniać ludzi dziś z perspektywy czasu. W konkretnych momentach historii ich wybory (jeśli w ogóle mieli jakiś wybór) mogły wyglądać zupełnie inaczej.
Św. Maksymilianie módl się za mnie bym miał szacunek do każdego człowieka. Bym nikogo nie przekreślał, jako osoby i bym potrafił dokonywać oceny moralnej czynu bez potępiania osoby (również w stosunku do samego siebie)
Autor Listu do Hebrajczyków w dzisiejszej Liturgii Słowa mówi:
Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy
U mnie wiara i wiedza, wiara i rozum wzajemnie się uzupełniają, wzajemnie się przenikają. Nie mam tu problemu, nie widzę konfliktu.
Boga, wiary, sakramentów nie da się udowodnić w sposób empiryczny. Ale dowody naukowe nie są w stanie opisać całej rzeczywistości istnienia. Tu potrzebne są "kompetencje" wiary. Ale jednocześnie w żadnym najmniejszym aspekcie wiara, tak, jak ją pojmuję, nie kwestionuje nauki i jej dowodów. Nigdzie jej nie zaprzecza.
Bez wiary moje życie byłoby dużo uboższe, bardziej płaskie, bez tego dodatkowego wymiaru, który nadaje życiu smak i kolor niewyrażalny w związkach chemicznych i częstotliwości fali elektromagnetycznej.
Kiedyś na Górze św. Anny
Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy
Nie, nie będę się pastwił nad obecną aferą związaną z wydatkowaniem środków z Krajowego Planu Odbudowy.
Billboard z października 2021, gdy chwalił się pozyskaniem pieniędzy premier Morawiecki
Zastanawiam się tylko dlaczego tych pieniędzy nie widać.
Pracuję w branży związanej z projektowaniem i nadzorowaniem inwestycji infrastrukturalnych od ponad 30 lat.
Gdy przed wstąpieniem do UE uruchomiono fundusz ISPA, mieliśmy tyle pracy, że trudno było to przerobić. Gdy staliśmy się członkiem Unii w roku 2004, fundusz spójności podobnie gwarantował nam realizację wielu potężnych inwestycji.
Teraz niby korzystamy z funduszy KPO, ale jakoś na rynku tego nie obserwujemy. Nie, nie dlatego, że wszystko poszło na jachty lub na inne przekręty. Nie wiem. Może ten fundusz został tak skonstruowany, że służy innym celom niż inwestycje?
Może jakąś odpowiedzią są liczby. Jeśli czytam, że Polska z KPO zainwestowała 121,5 mld zł i jednocześnie zawarto 774,8 tys. umów z beneficjentami, to oznacza, że średnio jedna umowa ma wartość 156,8 tys. zł.
To wiele wyjaśnia - to są kwoty na remont mieszkania, a nie na modernizację kraju.
Jak ja nie lubię, gdy z polityki niektórzy robią religię.
Przywódcy polityczni stają się mesjaszami, którzy naszemu państwu i narodowi objawiają zbawienie. Sam ich wybór na stanowisko to czy inne powoduje, że nasz kraj zacznie opływać mlekiem i miodem. Każda decyzja szefa partii daje gwarancję dobrobytu. Wypowiedź polityka jest przez jego wiernych wyznawców spijana z ust. Prostacka propaganda jest powtarzana, jak słowa Biblii.
Gōdōm Wōm, jõ sam na tyj Teneryfie czuja sie jak w dōma.
Na plaży czōrno, jak u nōs za bajtla przed blokym, jak my sie po dyszczu tōplali w ciaplycie.
Ino szłapy mōm trocha wiynksze
Piōsek, gynał, jak w naszyj piaskownicy przi Kłodnicy.
Piōsek ze Teneryfy
Ino ta rzeka je sam trocha wiynkszo i gōdajōm na nia ôcean. No i woda majōm czysto, czego ô Kłodnicy niy idzie pedzieć do dzisiej, bo Państwo Polske mo ta sprawa kajś.
A propos państwo, to sam majōm autonomia Kanarōw i jakoś we Madrycie dajōm sie z tym rada. Warszawa niy poradzi.
Ale idymy curik do do tego, co my sam podziwiali. Taki kawał drōgi ôd chałpy, a dali my sie zawiyź ôglōndać hołdy.
Musi sam hołda mōdszo, bo na Halymbie już bardzi zarōsło chabaziami
No i jeszcze tak jak u nōs, dejmy na to we Piekarach, sam tyż fest pszajōm Nōjświyntszyj Paniynce.
Maryjka piyknie ôbleczono
Jõ Wōm gōdōm, jõ sie sam czuja, jak w dōma, u nōs na Ślōnsku.
Nie okłamujcie się nawzajem, bo zwlekliście z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a przyoblekliście nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu Boga, na obraz Tego, który go stworzył - mówi dziś św. Paweł w Liście do Kolosan
I tak sobie myślę:
Wolę, gdy ktoś mi głosi Ewangelię nawet, gdy widzę, jak bardzo do niej nie dorastam niż gdy ktoś robi z Ewangelii sieczkę, która ma wykazać, że te czy inne nasze zachowania są ok., a Pan Jezus to miał co innego na myśli.
Dziś wybraliśmy się do Santa Cruz. W kościele Iglesia Matriz de Nuestra Señora de la Concepción pośród wielu figur świętych szukałem dzisiejszego patrona św. Ignacego Loyoli.
Iglesia Matriz de Nuestra Señora de la Concepción
Niestety, założyciela Jezuitów nie znalazłem.
Za to gdy byłem kilka miesięcy temu w Rzymie, miałem okazję modlić się u jego grobu.
Trochę już na świecie żyję i różne rzeczy widziałem. Ale pokazy delfinów czy orek znałem tylko z filmów lub opowieści innych.
Wczoraj wybraliśmy się do Loro Parque. To taki ogród zoologiczny, ale specyficzny, bo z ogromnymi arenami dla prezentacji zwierząt, przede wszystkim tych morskich.
Najpierw morskie... lwy, czyli foki.
Fokarium
Akurat foki to pewnie już jako dziecko widziałem w cyrku, w czasach, gdy w cyrku występowały zwierzęta. Bo dziś chyba tylko ludzie.
Foka naśmiewająca się z publiczności 😀
Było to zabawne, gdy skakały, pokazywały różne sztuczki i wygłupiały się razem z treserami. Ups. Z opiekunami.
Następnie udaliśmy się na pokazy papug.
Papugi
Papugi to inteligentne stworzenia. Jedna potrafiła nawet dopasować kształty klocków do poszczególnych wysp Canarów. Inna gadała. A wszystkie fruwały nam nad głowami. Problem był ze zrobieniem zdjęć, bo szybkie są łobuzy.
Nie to, co żółw, którego mijaliśmy idąc do delfinarium. On wychodził na fotce elegancko.
Żółw to fotogeniczne zwierzę - żadne zdjęcie nie jest poruszone
Ale najciekawsze dopiero przed nami. Delfiny to niesamowicie wdzięczne ssaki. Te uśmiechnięte buźki sprawiają, że człowiek ma zaraz pozytywne nastawienie do wszystkiego.
Uśmiech delfina to chyba jego naturalny wyraz twarzy
Ich pokaz robił wrażenie. Skakały, pływały, robiły salta i dobrze wytresowały swoją opiekunkę, której służyły jako motorówka lub katapulta.
Piękne stworzenia
Ostatni pokaz w ogromnym wodnym amfiteatrze zaprezentowały nam orki. Te wielkie, majestatyczne morskie potwory mają sporo wdzięku i również akrobatycznych zdolności.
Skoki orki
Gdy wchodziliśmy na widownię, mówię do żony, że chodźmy lepiej nieco wyżej. No miałem rację 🤣
Nas łobuz nie pochlapał, ale Pani kilka rzędów niżej była mokra do ostatniej nitki. I nie tylko ona.
Spędziliśmy wczoraj w Loro Parque właściwe cały dzień. Bo poza opisanymi pokazami, podziwialiśmy wiele innych zwierząt lądowych, jak i morskich.
Piękny mamy ten świat, na którym przyszło nam żyć.