niedziela, 30 listopada 2025

Na co czekam?

Właściwie najpierw trzeba by siebie zapytać czy ja w ogóle jeszcze na coś czekam?

Kawał życia już przeżyłem. Wiele mi się w życiu, dzięki Bogu, udało. Ale też w moim wieku, wiele złudzeń już prysło - też dzięki Bogu.

Nie czekam na lepsze życie, bo kocham te, które mam. Nie czekam, aż Żona będzie mnie bardziej kochała, bo wiem, że kocha mnie całym sercem. Nie czekam, aż Synowie będą dorośli, bo już są - z pewnym przerażeniem nawet niedawno odkryłem, że za chwilę starszy skończy 30. Nie czekam, aż Wnuczka będzie starsza, bo cieszę się każdą chwilą jej dzieciństwa. Nie czekam na emeryturę, bo raczej wolę pracować w dobrym zdrowiu tak długo, jak będę potrafił (choć z utęsknieniem czekam, aż kilka problemów w pracy w końcu uda się jakoś przezwyciężyć).

A w sprawach wiary?

Nie czekam, aż Kościół, szczególnie w Polsce, stanie się bardziej Chrystusowy. Niestety, będzie on coraz starszy, coraz bardziej mniejszościowy i oby nie był coraz bardziej zamknięty. Jego odrodzenia w kolejnych pokoleniach raczej nie doczekam.

W moim osobistym życiu nie czekam już na jakieś spektakularne nawrócenia. Raczej wierzę, że drogą, którą kroczę, Jezus doprowadzi mnie do Siebie.



Tak, na to czekam, by na końcu drogi mojego życia, Jezus wyszedł mi naprzeciw i w swoim miłosierdziu pozwolił wpaść w swoje ramiona.


Dobrego Adwentu



sobota, 29 listopada 2025

Skończyłem Franciszka

Skończyłem czytać/słuchać Autobiografię Papieża Franciszka

Franciszek. Nadzieja, Autobiografia


To chyba najtrudniejsza, miejscami nawet brutalna (w sensie brutalnego pokazywania rzeczywistości), czasem przygniatająca biografia, jakie w życiu czytałem.

I wbrew temu, zatytułowana Nadzieja.

Z ostatniej strony doskonale rozumiem i całkowicie podzielam poniższy pogląd:

Nie jest dobrze, kiedy ktoś twierdzi z całkowitą pewnością, że spotkał Pana Boga

I również z ostatniej strony:

Idźcie naprzód z czułościa i odwagą...


Czułość i odwaga - zaskakujące zestawienie. Zestawienie generujące nadzieję.



Polecam lekturę!






czwartek, 27 listopada 2025

Dlaczego NIE wyszedłem z kościoła

Kilka dni temu zamieścilem na fb następujący tekst:

Pierwszy raz w życiu chciałem wyjść ze Mszy, gdy ksiądz na homilii bredził o Związku Socjalistycznych Republik Europejskich - tak nazywając UE

Napisałem to, będąc jeszcze dość wzburzonym, po powrocie z kościoła w pewnej warszawskiej parafii. 

Pewna warszawska parafia

Dziś chciałbym Wam napisać, dlaczego NIE wyszedłem.

Dla mnie Eucharystia jest czymś najważniejszym w życiu. Jestem przekonany, że właśnie tam najpełniej spotykam Jezusa, który jest Bogiem i moim Zbawicielem.

Najpierw spotykam Go w Słowie - w biblijnych czytaniach, a przede wszystkim w Ewangelii. Potem mogę Go dosłownie fizycznie poczuć w Komunii Świętej - sam mówił: "To jest Moje Ciało". Nie ma dla mnie lepszego momentu, by być z kochającym Bogiem.


Niezależnie od powyższego albo inaczej: wszystko powyższe dzieje się przez księdza - tak to Pan Bóg wymyślił i mu wierzę. Mam pełną świadomość, że są różni księża. Różnie też sprawują Eucharystię. Ogromna większość z nich daje mi dodatkowy bodziec do tego, bym Mszę Świętą mógł dobrze przeżyć. Przez pobożne odprawianie, ale też przez głoszoną homilię. 

Są jednak też tacy, jak mi się to zdarzyło w opisywanej sytuacji, którzy zamiast głosić Dobrą Nowinę (a tego coraz bardziej z wiekiem potrzebuję) mają czelność siać propagandę, w tym przypadku polityczną.

Mam nadzieję, że robią to nieświadomie, bo obracają się w takim akurat środowisku, bo tak ich kiedyś nauczyli w seminarium albo do dziś dnia tak też się zachowuje ich biskup. Tu akurat to niemożliwe, bo "nasz" arcybiskup Adrian może być tu wzorem chrześcijańskiego przepowiadania.

Niezależnie jednak od "jakości" księdza, od jego słów, od jego słabości, niedyspozycji, grzechów, postawy moralnej, istota Eucharystii i jej wartość pozostają dla mnie niezmienne. Choć oczywiście to ma wpływ na moje uczucia, myśli, nawet zgorszenie, spotkanie z Jezusem w Jego Ciele i Krwi jest ponad tym.


Jest jeszcze jeden element, który jest dla mnie szalenie ważny. Mam wielu znajomych, którzy od dłuższego czy krótszego czasu przestali chodzić do kościoła. Chcę Wam powiedzieć, że Was rozumiem. Właśnie na tej Mszy, na tym kazaniu sobie o Was przypomniałem. Ja mam to szczęście, że taka sytuacja jest dla mnie wyjątkowa. Wiem jednak, że są tacy, którzy mają politykę zamiast Dobrej Nowiny w swoim kościele niemal codziennie. Domyślam się, jak trudno to znieść.

Wam właśnie, którzy już do kościoła nie chodzicie, chciałem powiedzieć, że ja ciągle czekam, byście do kościoła wrócili. Bez Was Kościół (uwaga: tu już z dużej litery) jest niepełny, niekompletny. Jestem przekonany, że Jezus Was ciągle zaprasza na spotkanie z Sobą i tęskni za Wami.


Pozdrawiam



wtorek, 25 listopada 2025

Papież Franciszek o migrantach

Korzystając z podróży służbowych, słucham kolejnych rozdziałów Autobiografii  papieża Franciszka.

Mam też wersję drukowaną

Dziś trafiły mi się bardzo bolesne fragmenty o nieludzkim zachowaniu ludzkości. Zresztą książka w wielu miejscach dotyka tematów strasznych i trudnych.

Polecam fragment o migrantach:


Powyższe dotyczy też Polski i obawiam się, że 40 lat to nam już nie zostało.

Trzeba to jasno powiedzieć: postawa wielu polskich środowisk strasząca migrantami, "broniąca" Polski i katolicyzmu przed obcymi, budująca swoje poparcie na fobiach, jest nie tylko niechrześcijańska, antyhumanistyczna, ale również jest postawą po prostu samobójczą.



Zachęcam do lektury







poniedziałek, 24 listopada 2025

Koniec Gościa Niedzielnego

Z ogromną przykrością, rozgoryczeniem i smutkiem przeczytałem dzisiejsze Oświadczenie naszego nowego Arcybiskupa - Andrzeja Przybylskiego dotyczące Gościa Niedzielnego.


Ni mniej ni więcej Arcybiskup zdymisjonował ks. Adama Pawlaszczyka - dotychczasowego Redaktora Naczelnego i p. Piotra Sudoła - dyrektora Instytutu Gość Media.

Oczywiście nowy Gospodarz diecezji ma do tego pełne prawo.

Problem jednak tkwi w tym, że na oba stanowiska powołał ks. Marka Gancarczyka.

Ks. Gancarczyk był już szefem Gościa Niedzielnego w latach 2003-2018. Mamy więc powrót do przeszłości. I to przeszłości niechlubnej. Ostatnie 5 lat działalności to już był ostry skręt w stronę polityki. Wielu jest takich, którzy twierdzą, że tygodnik z katolickiego (czyli powszechnego) stał się partyjny (czyli cząstkowy). Bardzo delikatnie o tym mówiłem np. w artykule z roku 2013.  Nie, mnie nie przeszkadzają poruszane w gazecie kwestie polityczne. Przeszkadzało mi, gdy były one podawane w formie partyjnej propagandy, w formie wojny ideologicznej, z prymitywnym zwalczaniem tych drugich, bez próby dialogu i szukania wspólnej drogi z inaczej myślącymi. 

Mniej więcej wtedy przestałem kupować Gościa Niedzielnego.

Gdy redaktorem naczelnym został ks. Adam Pawlaszczyk byłem dobrej myśli. Znałem ks. Adama, bo był u nas wcześniej wikarym 🙂. Nie pomyliłem się. Stopniowo, w coraz chyba trudniejszym otoczeniu, odbudowywał nadszarpniętą reputację Gościa. 

Jestem jemu i jego Zespołowi ogromnie wdzięczny za to, co zrobili na przestrzeni ostatnich 7 lat.


Arcybiskupowi Andrzejowi jestem wdzięczny za to, że decyzję podjął właśnie dziś. Oszczędził mi w ten sposób 182 zł, bo właśnie skończyła mi się roczna subskrybcja tygodnika i miałem zapłacić za kolejny rok.


Na koniec obchodów 100 lecia Diecezji Katowickiej, w Roku Jubileuszowym, któremu jeszcze papież Franciszek dał hasło do Nadziei, kolejne światełko nadziei, w lokalnym Kościele, który kocham, właśnie mi zgaszono. 

Dobrze, że moją Nadzieję staram się opierać na Chrystusie, ale zawsze to przykro.


  


niedziela, 16 listopada 2025

Dobrze wrócić do Kościoła

W końcu po 10 miesiącach remontu, wróciliśmy dziś do kościoła.

Nasz kościół po remoncie

Jest pięknie. W nowej posadzce aż się krzyż odbija.

Te miesiące nie były łatwe. Część parafian jeździła gdzieś w inne miejsca. Część jakoś próbowała się pomieścić w kaplicy, w korytarzu, zwanym tramwajem 😁 i w salce.

W kaplicy

W "tramwaju"

W salce

Dziś wszyscy możemy cieszyć się odnowionym kościołem.

Czysto, jasno, bez spękań i nierówności

Czy jest idealnie? Nie, nie jest. Idealnie to będzie w Kościele w Niebie i to przez całą wieczność.


Nasz Kościół - ten z dużej litery też jest w remoncie. I też ten remont się przeciąga, czasem jest denerwujący i ciężko go przetrwać. Niestety nawet po jego zakończeniu, w Kościele, tym ziemskim, dalej nie będzie idealnie. 


Mimo to - a piszę to do wszystkich, którzy w tej chwili też żyją poza Kościołem, w jakichś swoich kaplicach, tramwajach czy salkach: Wracajcie do Kościoła! Dobrze jest do Niego wrócić. Dobrze wrócić do Kościoła, w którym odbija się Jego Krzyż - nasze zbawienie.


Wracajcie!





Kto nie pracuje... w Niedzielę Ubogich

Św. Paweł to potrafił przywalić. I dobrze!

Bazylika św. Pawła za Murami w Rzymie


Kto nie chce pracować, niech też nie je!

Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli.

I akurat dziś przeżywamy w Kościele Niedzielę Ubogich.

Pomnik Uchodźców na Placu św. Piotra w Rzymie

Nie, nie chcę powiedzieć, że Ubodzy to ci, którzy nie pracują.

Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że zarówno wśród ludzi bogatych, jak i biednych są tacy, którzy wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi.

Oby jedni i drudzy (i ja także) przyjęli napomnienie św. Pawła, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli.



Dobrej niedzieli




sobota, 15 listopada 2025

Dwa kameralne wieczory

Dawno nie byłem w NOSPR-ze. To teraz zaszalałem dwa dni pod rząd. A co! 

W czwartek uczestniczyłem w koncercie mojego ulubionego Equilibium String Quartet, który wraz z Panią Olgą Pasiecznik - sopranistką wykonał przepiękny zestaw utworów pod nazwą Fantazja Polska

Olga Piasecznik i Equilibrium String Quartet

Wsłuchiwaliśmy się w utwory instrumentalne Elsnera, Lessela, Moniuszki i Kurpińskiego. Natomiast Pani Olga śpiewała Pieśni Fryderyka Chopina. Zwykle są one wykonywane, co oczywiste, przy akompaniamencie fortepianu. Tu jednak niesamowitą robotę wykonał jedyny facet na powyższej fotografii - Tomasz Pokrzywiński, który utwory Chopina "przełożył" na kwartet smyczkowy. A zrobił to przepięknie.

Dość powiedzieć, że dzień później ten sam koncert przedstawiali na Zamku Królewskim w Warszawie.

Jednak dzień póżniej, czyli wczoraj, ja znów pojawiłem się w sali kameralnej NOSPR-u. Tym razem miałem ogromną przyjemność uczestniczyć w koncercie mojej równie ulubionej {oh!} Orkiestry. Pod kierunkiem niezrównanej Martyny Pastuszki wraz z izraelskim wirtuozem mandoliny Alonem Sarielem oraz solistami Dorotą Szczepańską - sopran i Rafałem Tomkiewiczem - kontratenor dali koncert, a właściwie można rzec show pod tytułem Cantar e Pizzicar

{oh!} Orkiestra i Goście

Repertuar, a jakże, był przede wszystkim barokowy. Wysłuchaliśmy utwory Telemanna, Vivaldiego, Albioniego, Hasse'a, Scarlattiego i Caldara. Alon Sariel pokazał kunszt swoich umiejętności na mandolinie, która właśnie w czasach Baroku przechodziła okres swojej największej popularności. Między innymi koncert na ten instrument skomponowany przez Vivaldiego mogliśmy usłyszeć.

Zapowiadająca utwory Pani Magdalena Łoś-Komarnicka z PR2 Polskiego Radia zwróciła uwagę na wspaniałą akustykę sali kameralnej. Nazwała ją nawet Stradivariusem wśród sal koncertowych. Wow! Nigdy wcześniej na to nie zwróciłem uwagi, ale wczoraj...

Był taki moment, gdy zarówno skrzypce w pizzicato, jak i mandolina grały delikatnie, cichutko, na granicy (mojej) słyszalności. Mimo to każdy dźwięk było wyraźnie słychać. Na sali, wypełnionej do ostatniego miejsca, w tej chwili nikt nie odważył się nawet oddychać. To było coś niemal mistycznego.

Niezwykły pokaz swoich umiejętności wokalnych pokazali też śpiewacy operowi. Ich ekspresja przedstawianej muzyki, przenosiła nas w przebogate barokowe sale sprzed 300 lat. Zaś na koniec, że nawet nie wspomnę wspaniałego bisu, wraz z mandolinistą i pozostałymi muzykami zrobili prawdziwy show w duecie Kleopatry i Cezara z opery Handla.

Cały koncert był po prostu perełką.


Jakże się cieszę, że dwa ostatnie wieczory mogłem spędzić na sali kameralnej NOSPR-u.

Tu w restauracji przed koncertem (bo mi się pomyliło i przyjechałem godzinę wcześniej) 



Polecam gorąco!



      



wtorek, 11 listopada 2025

Mój dzisiejszy patriotyzm

Wstałem - to już pierwszy wyraz patriotyzmu z mojej strony 😉

Poszedłem do kościoła, bo czasem myślę, że naszą Ojczyznę to już tylko cud modlitwy może uratować 😉

Po Mszy odwiozłem do domu starszych znajomych, bo kolana już nie te, szczególnie w taką pogodę. Tu patriotyzm był wywołany, bo sam bym się nie domyślił. Ale poczytuję sobie za duży honor, że Pani mnie o to poprosiła. I zawsze to dobra okazja, by chwilę w aucie pogadać.

Schowałem sąsiadom kubły na śmieci. Widać gdzieś pojechali i zostały przy drodze.

Niech kwitnie patriotyczna przyjaźń międzysąsiedzka (zdjęcie z archiwum)


Taki ze mnie patriota i tym się chlubię. I więcej mi nie trzeba.



niedziela, 9 listopada 2025

Na Lateranie

Miałem okazję być w Bazylice na Lateranie w lutym tego roku.

Matka i Głowa Kościoła

Dziś obchodzimy w Kościele rocznicę poświęcenia tego kościoła.

Lateran - nawa główna

To najważniejszy kościół na świecie - Katedra Biskupa Rzymu, czyli Papieża. Tak, właśnie Lateran, nie Watykan.

Bazylika na Lateranie

Kocham ten kościół, ale kocham też Kościół.


Dobrego świętowania!





sobota, 8 listopada 2025

U Cystersów w Jędrzejowie

Zatrzymałem się wczoraj na kilka minut w Jędrzejowie u Cystersów.

Klasztor Cystersów w Jędrzejowie

Piękne miejsce z bogatą historią. Wszak Cystersi zaczęli wdrażać cywilizację europejską na tych ziemiach już w 1140 roku.

Oczywiście dzisiejszy kościół to późniejsza budowla, acz w tym samym miejscu, gdzie pierwsi francuscy ojcowie i bracia tworzyli opactwo.

Elewacja północna

Dziś w środku zachwyca Barok.

Nawa główna w stronę ołtarza

Nawa główna w stronę organów

Ołtarz główny i zakonne stalle

Tu w Jędrzejowie ostatnie 5 lat życia spędził bł. Wincenty Kadłubek, gdzie zmarł w roku 1223.

Tu mieszkał św. Wincenty Kadłubek

Większość tego, co dziś wiemy o Polsce lat wczesnego średniowiecza, przekazał w swojej kronice Wincenty Kadłubek.

Bł. Wincenty - módl sie za nami

Cystersi modlą się tu i pracują po dziś dzień. Nawet spotkałem ich wychodzących z kościoła po modlitwie.

Stroje duchowne

Dobrze było się tam na chwilę zatrzymać: by podziwiać i pomodlić się.

W Jędrzejowie


 Pozdrowienia

 



czwartek, 6 listopada 2025

Zawartość warki w Warce

Dotarłem dziś do miasteczka Warka.

Warka - Rynek

Nigdy tu nie byłem i jedyne skojarzenie jakie mam to lokalny browar.

Wyszedłem więc na Rynek z nadzieją, że gdzieś skosztuję złocistego tutejszego trunku w godnych warunkach. W restauracji, gdzie zjadłem obiad, owszem piwa mają, ale innych gatunków.

W okolicy zagęszczenie sklepów monopolowych nad wyraz duże.



Nie chodziło mi jednak o "galerie" (ciągle mam tak, że dla mnie w galerii to powinny znajdować się obrazy, a nie flaszki) czy sklepy. Chciałem gdzieś usiąść z kuflem dobrego piwa, ale takiego miejsca nie znalazłem.

No i skończyło się na Żabce, gdzie kupiłem małą puszkę, bo jakoś głupio być w Warce i warki się nie napić.

Warka w Warce


Wasze zdrowie!



P.S. Smaku nie będę komentował





środa, 5 listopada 2025

Funeralna delegacja

Właściwie na początek listopada to bardzo pasuje.

Dlaczego w tych dniach, gdy chodzi się na cmentarze, nie zatrzymać się przy autostradzie na MOP Mogiły?

MOP Mogiły

Mam też taki zwyczaj od wieeeeelu lat, że w okolicach Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznych słucham sobie Requiem Mozarta. Właśnie dziś, jadąc autem przez pół Polski, puściłem sobie na spotify to monumentalne dzieło mojego ulubionego kompozytora:

Mozart Requiem

Kocham ten początek listopada, nawet jeśli bywa mogilno-minorowy 😉


Pozdrawiam



  



niedziela, 2 listopada 2025

Śmierć - Życie

Wszyscy czekamy na zmartwychwstanie.

Marc Chagall - Cmentarz

Jak mówi św. Paweł, jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest nasza wiara.

Powiem nawet, że bez Jego zmartwychwstania, generalnie życie człowieka nie miałoby sensu. Bo jeśli wszystko ma się kończyć na cmentarzu... Nie, nie kończy się.


ON zwyciężył śmierć!







sobota, 1 listopada 2025

Jestem święty

Jestem święty i dziś mam swoje święto: Wszystkich Świętych.

Gdzieś w hotelu

Czy nie piszę powyższego z przesadą? Może nie wypada? Ktoś powie, że to pycha. A poza tym wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą dobrze, że ta moja świętość - dość koślawa.

Będę się jednak upierał: jestem święty.

Moja świętość, nie jest moja. Pochodzi od Boga. Tak ją opisuje św. Jan Apostoł w dzisiejszym drugim czytaniu mszalnym:

Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest.

Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.


Jestem też grzesznikiem. Jak każdy święty (wbrew temu, co niektórzy myślą o świętych).


Wszystkim świetości życzę




Etykiety

zdjęcia (2946) wiara (1224) podróże (1050) Pismo Św. (750) polityka (743) po ślonsku (453) rodzina (441) Śląsk (429) Kościół (426) historia (418) zabytki (405) humor (310) Halemba (308) człowiek (284) święci (245) muzyka (235) książka (233) praca (215) gospodarka (181) sprawy społeczne (181) Ruda Śląska (157) muzeum (136) ogród (114) Jan Paweł II (113) Grupa Poniedziałek (111) filozofia (106) miłosierdzie (105) środowisko (92) Covid19 (89) sport (87) dziennikarstwo (79) wojna (77) Papież Franciszek (72) film (71) biurokracja (58) Szafarz (47) dom (46) varia (39) teatr (37) św. Jacek (35) makro (7) Papież Leon (1)