Nie będę ukrywał. Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Również dla mnie.
Nie potrafię stanąć po jednej stronie sporu politycznego i grzmieć z oburzeniem na tych drugich. Między innymi dlatego, że w obu połówkach rozbitej Polski mam rodzinę, przyjaciół, sąsiadów, współpracowników i znajomych. I bardzo mi zależy, by zachować z nimi dobre relacje.
Kilka kwestii jest dla mnie oczywistych, ale mam też sporo wątpliwości.
Oczywista jest dla mnie wartość życia, każdego życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Oczywiste jest dla mnie, że prawo powinno chronić najsłabszych. Prawo do życia jest pierwszym prawem człowieka. Wszystkie inne prawa bez prawa do życia nie mają sensu.
Wątpliwości mnożą mi się w sposobie zagwarantowania tego prawa, w jego politycznym wykorzystywaniu oraz w różnych niuansach medycznych i etycznych, na których się po prostu nie znam.
Oczywista, choć momentami bardzo trudna, jest też moja miłość i wiara w Kościół. Kościół rozumiany górnolotnie jako mistyczne Ciało Chrystusa, a bardziej przyziemnie, jako wspólnota ludzi wierzących, jako miejsce spotkania Jezusa w Sakramentach.
Nie mam dziś wielkiego zaufania do instytucji Kościoła. Nie zgadzam się z wypowiedziami czy zachowaniami, szczególnie tymi politycznymi, licznych biskupów czy księży. Ale to też nie oznacza, że potępiam wszystkich w czambuł. Poza tym mam wśród księży przyjaciół i chciałbym, żeby tak pozostało.
Staram się nie patrzeć na świat jako czarno-biały: ci są dobrzy, a ci źli, ci mają rację, a ci nie mają. Świat ma wiele odmian szarości, a ja chciałbym widzieć go kolorowym. I jeśli to tylko możliwe, chciałbym raczej łączyć niż dzielić, budować mosty, nie mury.
Most Świętokrzyski w Warszawie |
Dziś to bardzo trudne, ale trzeba.
Pozdrawiam