wtorek, 31 grudnia 2013

Rok 2013

Czas na podsumowanie roku 2013.

Głównie przy okazji wyjazdów służbowych, choć nie tylko, zwiedziłem w Polsce wiele ciekawych miejsc:

Latem byliśmy całą rodzina na wczasach w Toskanii, gdzie między innymi widzieliśmy Pizę, Luccę i Florencję, a po drodze zatrzymaliśmy się w Wenecji.


Przeczytałem kilka książek:

Uczestniczyłem w wydarzeniach sportowych:
Trochę się kręciłem po muzeach:
Słuchałem muzyki nie tylko w domu i samochodzie:
Coraz bardziej kochałem Śląsk - moją małą ojczyznę:
Uczestniczyłem w spotkaniach z ciekawymi osobami:

Oczywiście powyższe nie wyczerpuje całości mojego życia w 2013 roku. Większość czasu spędzałem w pracy. Tu też mam sporo satysfakcji, bo projekty, które prowadziłem miały się dobrze, z pożytkiem dla zleceniodawców. Trochę pieniędzy dla siebie i firmy też przy okazji zarobiłem.

Są jeszcze inne bardzo ważne aspekty mojego życia, które w mijającym roku miały miejsce, ale o tym może innym razem.

Życzę dobrego Roku 2014 !!!

Pozdrawiam

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Okołoświąteczne radości Grupy Poniedziałek

Zwykle to nasza grupa modlitewna zwana potocznie "Grupą Poniedziałek" jest bardzo pobożna i poważna. Spotykamy się w naszej kaplicy co dwa tygodnie na godzinnej Adoracji Najświętszego Sakramentu.


Czasem jednak, jak dziś mamy spotkania wyjątkowe.

Najpierw Mszą Św. podziękowaliśmy za cały mijający rok.

Zaś po Mszy zasiedliśmy przy stole na wspólnym kolędowaniu. Trzeba powiedzieć, że tu już nie jesteśmy zbyt poważni, bo jak można takim być, gdy tradycyjnie każdy dostaje rekwizyt do założenia na głowie. W tym roku były gustowne czapeczki.


Nasze humory z pewnością poprawił też napój rozweselający. Czy to jest gorący barszczyk? Kto spróbował, ten wie. :)


No i przede wszystkim, jak my sie naśpiywali!
 
Wszystkie kolędy były przecudne, ale najlepsza chyba ta łod małego Marianka. Tu śpiewana w innym, też zacnym wydaniu:


Pozdrawiam

Błąd ks. Oko

Gdzie tam mnie dyskutować z naukowcem ks. dr hab. Dariuszem Oko. Ja jestem tylko zwykłym parafianinem w jednej ze śląskich miejscowości.

Ośmielam się jednak zabrać głos, gdyż zostałem wywołany do tablicy przez mojego znajomego, który po przeczytaniu kolejnej wypowiedzi księdza, zadaje pytanie:
Jak długo jeszcze MÓJ Kościół będzie się ośmieszał? Czemu to wszystko ma służyć? Andrzej Cichoń, ciekawe rzeczy piszesz na swoim blogu. Pytam się Ciebie, który Kościół jest prawdziwy? Ten z Twojego bloga, czy ten krzyczący, nienawidzący, dla którego racją bytu nie jest Pismo Święte, lecz poszukiwanie wroga, któremu można i należy dać odpór?
Myślę, że to jest bardzo poważne pytanie, które zadaje sobie dziś wielu ludzi. Oczywiście nie chodzi o Kościół z mojego bloga, bo takiego nie ma. Ale ważne jest pytanie o Kościół jako taki. 

Czy bliższy Chrystusowi albo inaczej czy bardziej Chrystusowy jest Kościół wojujący, który widzi wokół w świecie ciągle kolejnych wrogów, który stara się mobilizować swoich czlonków do walki z nimi, który ma zawsze rację i stara się ją innym wszelkimi sposobami narzucić? 
A może Kościół w którym - jak wierzę - działa Duch Świety to miejsce, gdzie każdy grzesznik może znaleźć swoją przystań, gdzie Jezus Chrystus jest bardziej Bogiem miłosierdzia niż sprawiedliwości, który świat zbawia, a nie potępia?

Wróćmy jednak do wypowiedzi ks. Oko, którą przeczytałem w pełnej wersji: KLIKMoże błąd, który popełnia - moim zdaniem - polega na tym, co wyczytałem w końcówce rozmowy, gdy mówi:
Tymczasem Jezus przez cały czas swojej publicznej działalności prowadził duchową walkę o prawdę z faryzeuszami i innymi zakłamańcami, którzy od początku chcieli go zamordować. Mówił do nich: „groby pobielane”, „plemię żmijowe”, „mordercy proroków”.

Proszę księdza, przez cały czas swojej publicznej działalności to Jezus pokazywał Swojego Ojca, jako Boga, który ukochał każdego człowieka do końca. Który posłał Swojego Syna na śmierć na krzyżu z miłości, by nas grzesznych ludzi zbawić. Jezus umarł za nas i zmartwychwstał, byśmy też mogli żyć na wieki w szczęściu w Bożej Obecności. To jest główne i najważniejsze przesłanie zapisane w Piśmie Świętym.

Tak, to prawda, że Jezus kilka razy nawet w bardzo ostrych słowach zwracał się do faryzeuszy czyli do tych, którzy byli (przynajmniej w ich mniemaniu) najbliżej prawdy i najlepiej znali się na Prawie Mojżeszowym. Pokazywał im ich zakłamanie, ale jestem przekonany, że każdego z nich równie mocno kochał i jeśli tylko chcieli Go słuchać, był dla nich również przyjacielem (jak w przypadku Nikodema).

Wraca więc pytanie o Kościół, jak powinien dziś, dalej świadcząc o Chrystusie, dzielić się Dobrą Nowiną. 

Myślę, że bardzo ważne jest zachowanie proporcji takich, jakie ukazał nam Chrystus w czasie swojej działalności.

Tak, czasem trzeba komuś wyrzucić, że jest "grobem pobielanym", by nim wstrząsnąć, by miał szansę się opamiętać. Zawsze trzeba stać po stronie prawdy i obnażać fałszywe ideologie, które tak jak obecnie modne gender, mogą zrobić wiele szkody w ludziach. Nie to jednak jest najważniejszym przesłaniem Kościoła. Najważniejsze jest głoszenie Ewangelii - DOBREJ Nowiny. I trzeba to robić mądrze i z radością dzielenia się z innymi skarbem.
Pięknie o tym pisze w Evangelii gaudium papież Franciszek:
Wszyscy mają prawo przyjąć Ewangelię. Chrześcijanie mają obowiązek głoszenia jej, nie wykluczając nikogo, nie jak ktoś, kto narzuca nowy obowiązek, ale jak ktoś, kto dzieli się radością, ukazuje piękną perspektywę, wydaje upragnioną ucztę. Kościół nie rośnie przez prozelityzm, ale «przez przyciąganie».

Będę więc dalej na moim blogu od czasu do czasu pokazywał Kościół, który ma światu do zaoferowania najdroższą perłę wiary. Będę się tym skarbem dzielił tak, jak potrafię nie wykluczając nikogo: ani ks. Oko, ani ks. Bonieckiego, ani środowiska Radia Maryja, ani tych, którym bliższy jest Tygodnik Powszechny.

Jeśli zaś zagląda tu ktoś w ogóle spoza Kościoła, to tym bardziej chcę mu pokazać Chrystusa w Kościele, który prowadzi do szczęścia i radości na poziomie o niebo (dosłownie) wyższym, niż potrafimy sobie wyobrazić.

Pozdrawiam

niedziela, 29 grudnia 2013

Niedzielny rodzinny obiad

Ela idzie już do stołu z kolejnym talerzem zupy. Wołam więc na pięterko:
- Jacek!
- Co?!
Nie odpowiedziałem, ale jak zszedł po chwili na dół dostał od taty reprymendę:
- Nie odpowiada się ojcu: "Co?" Tak to możesz się odzywać do swoich kolegów, nie do taty. Jak ja cię wołam, to masz mówić: już idę.

Pomodliliśmy się i zaczęliśmy niedzielny obiad.

Nasz stół - tu w wersji wigilijnej

Spojrzałem na starszego syna i usłyszałem:
- Tak na mnie patrzysz jakbyś chciał mnie okrzyczeć, tylko nie wiesz za co.

Widać jeszcze mi nie przeszło po Jacku.

Tu żona sobie przypomniała:
- Łukasz miał wczoraj sprzątnąć skrzynki po nowych lampach.


A mówił dziś św. Paweł w mszalnych czytaniach:

Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu.
Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi. 
Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe Panu. 
Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.

Oczywiście nie oznacza to, że nie można dziecku zwrócić uwagi. Byle bym tylko nie był zbyt zmierzły.


Tak, nasza rodzina nie jest idealna. Wszyscy mamy swoje wady.

Moja żona ma silny charakter i wcale nie jest mi tak "poddana". Ja bywam dla niej czasem przykrym. Nasi chłopcy nie są zawsze posłuszni, a my pewnie ich od czasu do czasu rozdrażniamy.

Mimo to wszyscy się staramy. I nie ma chyba dla nas tu na ziemi ważniejszej rzeczy niż:

nasza nieidealna rodzina

I pewnie wspólnie możemy potwierdzić za św. Pawłem:

Jesteśmy wdzięczni. Jesteśmy wdzięczni za naszą rodzinę - Bogu i sobie wzajemnie.



Pozdrawiam

Gender? Nie, dziękuję.

Właśnie wróciłem z kościoła, gdzie wysłuchałem listu pasterskiego na temat gender.

Szczerze mówiąc nie chcę się na ten temat wypowiadać. Dlaczego?

Niech za odpowiedź posłuży poniższy cytat z wypowiedzi Pana Zbigniewa Nosowskiego, który co prawda mnie nie spotkał, ale zgadzam się z poniższym:

Spotkałem setki par małżeńskich, którym – tak jak mnie i mojej żonie – szczególnie bliska jest uroczystość Świętej Rodziny. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego nasi biskupi kolejny już raz wykorzystują to święto do przestrzegania przed zagrożeniami, zamiast do ukazywania nieporównywalnego piękna i przepastnej głębi katolickiej wizji małżeństwa. 

Nasz ślub - prawie 21 lat temu


Pozdrawiam

sobota, 28 grudnia 2013

Prezydent złodziejem

Ponieważ w dzisiejszej dyskusji publicznej w Polsce merytorycznych dyskusji nikt nie prowadzi. A jeśli nawet ktoś próbuje prowadzić, to nikt go nie słucha, więc ja wyjątkowo też dostosuję się do poziomu tych, którzy powinni moich interesów bronić.


Szanowny Panie Prezydencie,

kilka miesięcy temu otrzymałem z OFE informację, iż łączna wartość jednostek rozrachunkowych na moim indywidualnym rachunku wynosi 106 951,44 zł.

Tak, ciężko, uczciwie i płacąc wszystkie podatki i składki pracowałem przez ostatnie 20 lat, więc tyle mi się uzbierało, wliczając w to inwestycje kapitałowe funduszu, który sobie wybrałem.

Podpisując wczoraj złodziejską ustawę jest Pan współsprawcą kradzieży na kwotę ponad 53 475,72 na moją szkodę.

Tu nie chodzi o odpowiedzialność polityczną. To, że nie będę na Pana więcej głosował, nie ma większego znaczenia.

Będę natomiast domagał się zwrotu zagrabionego mienia na wszelkie możliwe legalne sposoby.

Z poważaniem

Andrzej Cichoń

P.S. Jak to jest, że ma Pan wątpliwości, czy ustawa jest zgodna z Konstytucją, o której respektowanie jest Pan zobowiązany zawsze i wszędzie dbać, a jednak ją Pan podpisuje? Ja tego nie rozumiem.


Pozdrawiam

czwartek, 26 grudnia 2013

Kochać zabójców

Gdy mordowali św. Szczepana:

Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem.
Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu”.



Ciągle brzmią mi w uszach, usłyszane nie tak dawno słowa, że właśnie wtedy, gdy modlił się za niego umierający Szczepan, zaczynało się nawrócenie Szawła z Tarsu.

I później, gdy św. Paweł ginący również męczeńską śmiercią za Chrystusa, gdy szedł do Nieba, to pewnie pierwszy w bramie Raju witał go z wielką radością św. Szczepan.

Tak trzeba traktować swoich wrogów!

Pozdrawiam

środa, 25 grudnia 2013

To skandal, nie święta

Co to za Bóg?

Wszechmocny? Przepotężny? Pan Panów? Stwórca wszechświata? Odwieczna Mądrość? Ten który nie ma początku i końca? Król? Sędzia?


Ten Bóg jest chyba szalony, że narodził się jako bezbronne niemowlę i to nie w pałacu rzymskiego cesarza, ale gdzieś na peryferiach świata. A jeszcze i tam nie w przyzwoitych warunkach, jak człowiek - w domu, ale poza miastem, wśród zwierząt, w stajni.

Ten Bóg musi być szalony! 

Szalony z miłości do człowieka - do mnie.


Radosnych Świąt!

wtorek, 24 grudnia 2013

Boże Narodzenie 2013

Żłób jest miejscem, gdzie zwierzęta znajdują pokarm. 
Teraz zaś w żłobie leży Ten, 
który nazywa siebie samego chlebem danym z nieba 
- prawdziwym pokarmem, którego człowiek potrzebuje do podtrzymania swego człowieczeństwa.
Jest to pokarm zapewniający człowiekowi właściwe, wieczne życie. 
Dlatego żłób wskazuje na stół Pański, do którego człowiek jest zaproszony, 
aby otrzymać chleb od Boga.
Benedykt XVI

Polichromia z naszego kościoła pw. Bożego Narodzenia

 Życzę, by Bóg - Człowiek rodził się w Was

w każdej przeżywanej Euchrystii!




Błogosławionych Świąt!

Choinka #2

Dziś spełniło się jedno z moich dziecięcych marzeń - zawsze chciałem mieć taką duuuuuużą choinkę, co się nie zmieści pod sufitem.


Całe szczęście w suficie mamy dziurę i w tym roku drzewko musiało zmienić miejsce z kąta w pokoju w okolice schodów.

W tej sytuacji najlepiej prezentuje się z pięterka:



Już nabiera ostatecznej formy:




















Pozdrawiam

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Sprawy przedświąteczne

Mam urlop, więc wstałem o 6.00. :)

Muszę jednak powiedzieć, że ze spraw przedświątecznych bardziej lubię:

Spowiedź


niż:

Galeria Katowice

Spowiedź to nie jest rzecz prosta, łatwa i przyjemna. Nawet jeśli oczyma wiary człowiek stara się widzieć w sakramencie miłosiernego Chrystusa, to normalnie po ludzku nie jest łatwo zrobić solidny rachunek sumienia, pozastanawiać się nad samym sobą, rozważyć co, gdzie, jak, w którą stronę w poszczególnych sytuacjach, zachowaniach, myślach, zaniedbaniach. A potem po żalu i postanowieniu poprawy, powiedzieć o tym wszystkim na głos. 

Tak, chrześcijaństwo nie jest dla mięczaków.


Jeśli zaś chodzi o przedświąteczne zakupy i w ogóle zakupy to po prostu tego nie lubię - i już. 

Nie, no cieszę się, że są dzisiaj takie ładne sklepy. W nich tysiące kolorowych towarów. Uprzejmi sprzedawcy, którzy chcą mi na każdym kroku w czymś pomóc (choć kiedyś pytali bardziej elegancko: "Czym mogę służyć?"). Potrafię docenić czasy których dożyliśmy, bo pamiętam puste półki i kolejki, których nienawidziłem. Mimo to znam dziesiątki ciekawszych zajęć, niż łażenie po sklepach.


W każdym bądź razie i spowiedź, i zakupy już za mną. 

Z innych przygotowań, to dołożyłem oświetlenie na choince, o której wspominałem.


Pozdrawiam przedświątecznie :)

niedziela, 22 grudnia 2013

Hołownia wzrost

Czytam kolejną książkę Szymona Hołowni, znów z Marcinem Prokopem:


Sporo radości sprawiło mi zdanie Szymona, które w niej znalazłem:

Jedna z moich koleżanek, wybitna teolożka, zwiększyła sobie trzykrotnie ruch na blogu, umieszczając na nim informację o moim wzroście (metr osiemdziesiąt osiem). "Hołownia wzrost" okazało się bowiem najbardziej poszukiwaną frazą w Google zaraz po "Hołownia żona".

Może ktoś zauważył, że po prawej stronie niniejszego wpisu znajduje się pod licznikiem ranking najbardziej popularnych moich wpisów z ostatniego miesiąca. Właściwie w tym zestawieniu nie zmienia się pozycja numer 1 - Szymon Hołownia. Faktycznie prawie 9% wejść na moją stronę dotyczy zapisu z maja zeszłego roku: KLIK

Nie wiem jaka część z tych wejść jest przypadkowa i związana z faktem, że w nazwie mojego bloga występuje też "żona" - moja, nie Hołowni :)

Jeśli już mowa o człowieku, o którym kilka razy pisałem i bardzo go cenię, to przy okazji polecam:

 


Pozdrawiam

Moi krewni z Ameryki

W ostatni piątek w Dzienniku Zachodnim znalazłem bardzo ciekawy artykuł o śląskich emigrantach z XIX, którzy znaleźli się w Ameryce.



Jeśli ktoś interesuje się trochę dziejami Śląska, to zna pewnie historię tych, którzy osiedlili się w Teksasie, gdzie założyli osadę Panna Maria.

Nie słyszałem natomiast wcześniej o Minnesocie. Tu również do "Krainy 10 000 jezior" za chlebem wędrowali nasi pradziadkowie. Prawdopodobnie na północy, w bliskości granicy kanadyjskiej mieli nawet lepsze warunki, przynajmniej jeśli chodzi o urodzaj ziemi, niż ich "sąsiedzi" z pogranicza Meksyku, w wypalonym słońcem Teksasie.

Co mnie osobiście najbardziej zaciekawiło, to wśród nazwisk rodzin, które w latach 70. XIX w. znalazły się w Minnesocie, figuruje również moje - Cichon. (Pisane oczywiście bez kreski nad "n", bo to wersja prusko-niemiecka, a i amerykańska, jak się okazuje).


No to jednak mam wujka w Ameryce :)

Pozdrawiam

sobota, 21 grudnia 2013

Śląska pułapka

Śląsk generalnie nie ma w Polsce dobrej prasy.

Nawet się temu nie dziwię. Mamy inne tradycje, inną historię i inną kulturę. A "inny" to zawsze jakiś podejrzany.

Zdjęcie z Marszu Autonomii Śląska

Dlaczego jesteśmy inni, świetnie kiedyś wyjaśnił nieodżałowany śp. Michał Smolorz: 

"Ślązacy tym się różnią od pozostałych regionalnych grup etnicznych, że nie doświadczyli ani Polski jagiellońskiej, ani Polski szlacheckiej, ani dramatu rozbiorów i ówczesnych powstań narodowych; zostali wychowani na innych lekturach i podręcznikach, w innych kulturach prawnych. Uczestniczyli w innych wojnach, walczyli z innymi wrogami, mieli innych królów i cesarzy. Dopiero w 1922 roku część regionu znalazła się w granicach Polski, a całość w 1945 roku".

Ta inność pewnie spowodowała, że ze smutkiem, a czasem irytacją przyjęliśmy tu na Śląsku informację, iż Sąd Najwyższy odmówił rejestracji stowarzyszenia, bo ma w nazwie "Narodowość Śląską". Sam też o tym wspominałem. Pewnie w pozostałych częściach Polski reakcja była bardziej w tonie: może nareszcie Sąd wybije z głowy tym dziwnym Ślązakom ich fanaberie z językiem, narodem, autonomią i inne dyrdymały. Przecież powszechnie wiadomo, że Polska jest jedna, jednolita, a wszelkie odmienne zdania ją osłabiają.

No i cała Polska w ubiegły czwartek przekonała się, że głupota Ślązaków w swoich zapatrywaniach jest nieograniczona. Od Gazety Wyborczej po śląski przecież Gość Niedzielny, wszyscy podali news o tym jak Związek Ludności Narodowości Śląskiej zwrócił się do Rosji, by nie kierowała rakiet w stronę Śląska.

Choć jestem Ślązakiem i ogólnie orientuję się w tutejszej sytuacji, sam również przegapiłem drobny szczegół: Stowrzyszenie Osób Narodowości Ślaskiej, a Związek Ludności Narodowości Śląskiej to dwie zupełnie różne organizacje. Pierwsza to ta, w sprawie której wyrokował Sąd Najwyższy. Druga to kilku absurdalnych kolesiów, którzy jednak umiejętnie potrafią na siebie zwrócić uwagę, przy okazji robiąc sporo krzywdy śląskiej sprawie.

Tak, też nie zwróciłem uwagi na ten niuans. Dopiero na moim facebooku niejaki Jerzy Gorzelik :) wskazał mi na tę różnicę.

Jestem jednak pewien, że 99,99% Polaków nie miała okazji sprostować swojego myślenia. Ani w Wyborczej, ani w Gościu, komentując wybryk "Związku" nikt nawet się nie zająknął, żeby sytuację wyjaśnić.

No to przynajmniej ja, nie będąc dziennikarzem, na moim blogu niniejszym sprawę prostuję.

Pozdrawiam


czwartek, 19 grudnia 2013

Zmierzły pacjent

Zmierzły pacjent to oczywiście ja. :)


Dwa dni mnie męczyło coraz bardziej, więc w końcu w trzecim, za usilną namową małżonki, wybrałem się do lekarza.

U nas w przychodni można się zarejestrować osobiście od godz. 8.00 lub telefonicznie od 9.00. Ponieważ, jak sądziłem, lekarz i tak nie przyjmie mnie z samego rana, wystarczy jeśli zadzwonię.

Pomiędzy godziną 8.59 a 9.16 wybrałem 10 razy numer do przychodni - bezskutecznie. Co było robić? Musiałem zwlec się z łóżka i pojechać na miejsce. Od Pani w rejestracji dowiedziałem się, że mój doktor ma już dziś komplet pacjentów. 
- A inny lekarz? - zagadnąłem. 
- Inni też już dziś nie przyjmują. Może Pan po 16.00 zarejestrować się na jutro. - usłyszałem.
- Ale ja potrzebuję dzisiaj! I co ja mam teraz zrobić? - zapytałem zrezygnowany.
- To niech Pan idzie do pokoju 40, gdzie przyjmuje doktor i zapyta go, czy Pana jeszcze przyjmie. 

Tak też zrobiłem. Ku oburzeniu pacjentów z kolejki, gdy wyszła z gabinetu osoba, zajrzałem do środka z pytaniem:
- Dzień dobry Panie Doktorze, Czy mogę na dole powiedzieć, że mnie Pan jeszcze dziś przyjmie?
- No, ok.

Zszedłem znów na parter i przekazałem zdanie lekarza, a Rejestratorka zapisała mnie na 13.00.

Wróciłem do łóżka, a punkt o pierwszej po południu byłem z powrotem w przychodni. Całe szczęście teraz wszystko zadziałało sprawnie i nie musiałem długo czekać.

Lekarz mnie zbadał, zapisał medykamenty i kazał leżeć. Wychodząc, życzyłem mu zdrowych świąt, a on świetnie zaakcentował: "Bożych świąt, Bożych."

W aptece wykupując receptę, zauważyłem, że wszystkie lekarstwa, włącznie z antybiotykiem były odpłatne w 100%. To bardzo dobrze, myślę sobie. Pewnie za chwilę zlikwidują ubezpieczenie zdrowotne. :)

Zdrowia życzę!

środa, 18 grudnia 2013

Jak św. Jacek polityków pobił

A boło to tak:

Pora tydni tymu, nasz cajtung Dziynnik Zachodni rozpisoł w internecie take welowanie na Ślonzoka, kerymu nojbardzij pszojymy. Tak po prowdzie to szło ło takego, kery nos Ślonzkow nojbardzij trzymo cuzamyn do kupy.

Pora zacnych człekow w te konkury boło zgłoszonych: i politycy, jak Wojciech Korfanty, i sportowce, jak Gerard Cieślik, i przemysłowce, jak Karol Godula, i poety, jak Joseph von Eichendorff, i biskupy, jak Herbert Bednorz. Wszyjskich razym 55 chopow i babow.

No i dzisioj w połednie się łokozało, że welowanie wygroł:

Św. Jacek z kaplicy w Kamieniu Śląskim


św. Jacek

Ja, jo wiym. Nikerzy majom za złe, że w łostatnich dniach tego karlusa, co go zwali "Lux ex Silesia" poparło nawet Radio Maryja i misiezdo, że skuli tego mu supki podskoczyli. Jo sie nawet chichroł som z siebie, że to je chyba piyrszy taki szpas, że broł żech udzial w jakijś akcji przez ta lajera popychanyj.

Niy ma sie jednak ło co wadzić, bo fto, jak fto, ale św. Jacek to je na mur-beton taki Ftoś, bez wielge "F", kery Ślonzokow trzimie w jednyj ferajnie i ślus.

Jo sie tak czy inaczyj festelnie z tego raduja, bo św. Jackowi fest pszaja, ło czym żech sam już pora razy spominoł.


Łostońcie z Bogiym!



wtorek, 17 grudnia 2013

Urodziny Papieża

Myślę, że najlepszym sposobem uczczenia urodzin Papieża Franciszka, będzie zacytowanie jego słów z  "Evangelii gaudium":

Zdjęcie z internetu


... jest rzeczą stosowną słuchać młodych i osób starszych. 
Jedni i drudzy są nadzieją narodów. 
Starsi wnoszą pamięć i mądrość doświadczenia zachęcającą, by nie powtarzać niemądrze tych samych błędów z przeszłości. 
Młodzi wzywają nas do rozbudzenia i pogłębienia nadziei, ponieważ noszą w sobie nowe tendencje ludzkości i otwierają nas na przyszłość, abyśmy nie zamknęli się w nostalgii za strukturami i zwyczajami, które nie są już nosicielami życia w dzisiejszym świecie. 
Wyzwania są po to, aby im podołać. Bądźmy realistami, ale nie tracąc radości, śmiałości i poświęcenia pełnego nadziei!


Sam jestem w takim wieku, że wielu wokół mnie i młodszych, i starszych. Nic tylko słuchać.



Ojcze Święty Franciszku - niech Cię Bóg prowadzi, ku pożytkowi Kościoła!


Pozdrawiam

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Ciemno czyli Jasno

Dokładnie miesiąc temu wspominałem o spotkaniu z Marcinem Jakimowiczem.

Po tym wydarzeniu pozostała mi książka, którą właśnie skończyłem czytać:


Sporo ciekawych stwierdzeń można w niej znaleźć, bo to wywiady - rozmowy o życiu i o wierze z interesującymi ludźmi.

Gdy czyta się tego rodzaju książki, szczególnie uderzają słowa, które są mi bliskie. Czasem jest to wypowiedzenie na głos myśli, która w człowieku gdzieś drzemie. Czasem stwierdzenie prostego faktu. Innym razem pokazanie sytuacji, która i w moim życiu się dzieje.

No bo jak się nie uśmiechnąć, gdy własny prawie dorosły syn zakochał się po uszy, a ja patrzę na niego i trochę przecieram oczy ze zdumienia, zastanawiając się kiedy tak szybko wyrósł i przypominam sobie, gdy sam byłem w jego wieku. I wtedy czytam:

Narzeczeni często niewiele wiedzą o prawdziwej miłości. Bo ona, paradoksalnie, rodzi się właśnie w procesie umierania dla siebie. Po 20 latach małżeństwa można powiedzieć już coś konkretnego...

Nic dodać, nic ująć w moim 21 roku małżeństwa. Lecz samemu trzeba to przeżyć. I gdy dziś zastanawiam się, czy dobrze wychowałem swoich synów, nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Może trzeba kolejnych 20 lat. Mogę natomiast za kolejnym rozmówcą powtórzyć:

Jeśli dzieci wychowują się w domu, w którym mama z tatą się lubią, a one też są lubiane nie za osiągnięcia, ale nawet wtedy, gdy coś zawalą w szkole, to wierzę, że na tym się nie przejadą. Mając takie doświadczenia, potrafią dokonywać wyborów.

Zachęcam do lektury

Pozdrawiam

niedziela, 15 grudnia 2013

Gaudete!

I z czego tu się cieszyć? Wielu dokoła zwyczajnie marudzi. Na co narzekamy? Sami wiemy, bo gdybym chciał zacząć wyliczać, to ... brakło by internetu :)

Gaudete! Radujcie się!

Już dawno przekwitły, ale były różowe

Mamy przecież powody od wieków te same i ciągle na nowo:

Bóg dochowuje wierności na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
Chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność więźniów.

Pan przywraca wzrok ociemniałym,
Pan dźwiga poniżonych.
Pan kocha sprawiedliwych,
Pan strzeże przybyszów.

Ochrania sierotę i wdowę,
lecz występnych kieruje na bezdroża.
Pan króluje na wieki,
Bóg twój, Syjonie, przez pokolenia.
Ps 146

Radosnej niedzieli życzę!

Pozdrawiam




sobota, 14 grudnia 2013

Choinka

Kupiłem choinkę!


Tym razem ciętą, bo w doniczce, żywe były w ogrodnictwie tylko takie małe, zbyt małe.

Na razie stoi na zewnątrz. Ale pewnie w przyszłym tygodniu zaprosimy ją do domu.

Tak, przygotowania do Świąt idą pełną parą. Powiesiłem na domu lampki. I drugie na świerku w ogrodzie. Problem polega tylko na tym, że drzewko od zeszłego roku nieco urosło i do samej góry nie sięgam nawet z mojej drabiny. Jakoś sobie poradziłem przy pomocy długiej deski, ale ... lampek brakło od dołu. Muszę chyba dokupić drugi zestaw.

A tak wyglądała nasza ogrodowa choinka w zeszłym roku:


Teraz musimy nad nią jeszcze popracować: i ja - z dodatkowymi lampkami, i aura - ze śniegiem. :)

Pozdrawiam

czwartek, 12 grudnia 2013

Pokochać Urbana

W przededniu kolejnej rocznicy wybuchu Stanu Wojennego chodzą mi po głowie różne myśli.

Dziś, po latach, gdy wspominam te smutne, szare i beznadziejne czasy, ciągle pamiętam, że na czele hunty wojskowej, która bez pardonu przejęła kraj, stał generał Jaruzelski, a razem z nim generał Kiszczak.

Zdjęcie z internetu

Wyprowadzili na ulice wojsko. Zaaresztowali tysiące ludzi. Sam, a miałem wtedy 12 lat, pamiętam ten strach, czy po naszego tatę też przyjdą. Dzięki Bogu, ojca zostawili. Na "Wujku" zginęli górnicy. Później jeszcze zamordowali ks. Popiełuszkę, o czym słuchaliśmy w domu z zagłuszanego radia "Wolna Europa".

Wtedy komuniści byli naszymi wrogami. Był jednak między nimi człowiek szczególnie znienawidzony: Jerzy Urban - rzecznik prasowy rządu. Ten, który miał czelność co tydzień stawać przed kamerą, kpić z narodu, kłamać w żywe oczy i niszczyć wielu szanowanych ludzi. Gdy ja musiałem dosłownie po wszystko stać w długich kolejkach, by kupić cokolwiek na kartki, on stwierdzał, że "rząd się sam wyżywi".


Po co to dzisiaj przypominam?

Bo w jakiś nowy i wyrazisty sposób w ostatnich tygodniach chodzi mi po głowie radykalizm Chrystusa. Dopiero teraz zaczynam sobie naprawdę zdawać sprawę, że On zbawił wszystkich ludzi, że kocha każdego człowieka, że nie zawaha się zostawić 99 "sprawiedliwych", by odzyskać jedną zagubioną owcę. 

Tak, to prawda, że Bóg nikogo nie przyciągnie do siebie na siłę. Każdego obdarzył wolną wolą i przez to każdy ma władzę Boga odrzucić.

Jednak Jezus ukochał bez wyjątku każdego człowieka nad życie. Każdego, to znaczy również największych zbrodniarzy w historii świata i w naszej historii. To nie jest jakaś abstrakcja i slogan. Jezus kochał i Hitlera, i Stalina. Jezus chce ze wszystkich sił, by do nieba poszedł i generał Jaruzelski, i generał Kiszczak. Mało tego, On oddaje życie za zbawienie Jerzego Urbana.

Wiem, to co wyżej napisałem, może być szokujące. Sam nie do końca jestem w stanie to ogarnąć. Jest to jednak prosty wniosek z czytania Ewangelii. To Jezus mówi do nas chrześcijan:

„Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych".

Czy ja kiedykolwiek pomodliłem się za Urbana? Czy życzę mu nawrócenia i zbawienia? Czy chciałbym z nim spotkać się w niebie?

Czy potrafię spojrzeć na swoich wrogów tak, jak św. Szczepan na swojego mordercę, niejakiego Szawła z Tarsu?


Pozdrawiam

środa, 11 grudnia 2013

Człowiek Roku - Franciszek

Dziś tygodnik "Time" ogłosił, iż człowiekiem roku został:

Zdjęcie z internetu

Właśnie wczoraj, wracając z Warszawy skończyłem czytać jego pierwszą adhortację apostolską: 

"Evangelii Gaudium"

Chyba jeszcze nigdy w żadnym dokumencie czy książce nie zaznaczyłem sobie tylu myśli, które warto podkreślić. To jest niesamowita skarbnica wartości, które Papież Franciszek chce nam przekazać.

Jak nie wierzyć w działanie Ducha Świętego, jeśli Ojciec Święty potrafił w jednym dokumencie opisać Kościół jako całość, a jednocześnie czytając niektóre stwierdzenia odnosiłem wrażenie, że doskonale zna nasze polskie uwarunkowania i zwraca nam uwagę na problemy, które powinniśmy rozwiązać na "naszym podwórku". Jakby tego było mało, potrafił też zejść do poziomu parafii, gdzie żyję i wspólnoty, w której się angażuję. Najciekawsze jest jedank to, że w adhortacji dzieli się swoim własnym życiem wiary, a przez to inspiruje również mnie - zwykłego chrześcijanina.

W kontekście nagrody tygodnika "Time", wracając na poziom ogólnoświatowy, proponuję krótki cytat odnoszący się do mediów - tych globalnych, jak i skromnych, jak mój blog:

Dzisiaj, gdy sieci i narzędzia komunikacji ludzkiej osiągnęły niesłychany rozwój, stajemy przed wyzwaniem, by odkryć i przekazać «mistykę» życia razem, wymieszania się, spotkania, wzięcia za rękę, wzajemnego oparcia, uczestnictwa w tej nieco chaotycznej masie, która może zamienić się w prawdziwe doświadczenie braterstwa, w solidną karawanę, w święte pielgrzymowanie.
W ten sposób większe możliwości komunikacji zamienią się w większe możliwości spotkania i solidarności między wszystkimi. 
Gdybyśmy mogli iść tą drogą, byłoby to rzeczą tak dobrą, tak uzdrawiającą, tak wyzwalającą, tak bardzo rodzącą nadzieję!



Pozdrawiam i zachęcam do lektury

wtorek, 10 grudnia 2013

PKP Warszawa

Właśnie wracam pociągiem z Warszawy.

Warszawa Centralna - choć nigdzie od frontu tego nie napisano

Muszę powiedzieć, że PKP sprawiły mi dzisiaj sporo radości. 

W hali głównej dworca już świątecznie

Czekając na swój pociąg usłyszałem między innymi następujące komunikaty:

Informujemy podróżnych, iż z powodu awarii wodociągu najbliższe czynne ubikacje znajdują się na Złotych Tarasach.

Skorzystałem wcześniej w hotelu Marriott, gdzie byłem na konferencji i może dlatego ten komunikat mnie tak rozbawił.

Potem powiało wielkim światem, bo zapowiedź była po angielsku:

The Koleje Mazowieckie train from station ...

Jestem pewien, że każdy obcokrajowiec wie co to "The Koleje Mazowieckie".

Chwilę później przestałem się śmiać, gdy z megafonu zapowiedziano:

Informujemy podróżnych, że z przyczyn technicznych, wszystkie pociągi z kierunku Warszawa Wschodnia są opóźnione.

Całe szczęście "Ondraszek" do Katowic odjechał ze stolicy tylko 15 min. później.

Jadę więc szczęśliwie do domu.

Pozdrawiam z pociągu

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Wanda Półtawska - myśli cz.2

Pozwolę sobie wrócić jeszcze raz do spotkania z Panią dr Wandą Półtawską, które miało miejsce dokładnie tydzień temu.


Świat w ciągu ostatnich 20 lat bardzo się zmienił, szczególnie w sferze obyczajowej. Mam wrażenie, że sami czasem ulegamy nachalnej erotyzacji życia wokół czy zaczynamy wierzyć, że to co nam podpowiadają popularne media jest powszechne i trzeba się temu poddać. Tym bardziej warto posłuchać głosu rozsądku w zwariowanym świecie, gdy mówiła:

Potrzeba nam szerzenia klimatu czystości.

Dziewictwo jest wartością, jest cnotą.

Człowiek potrzebuje intymności.

O poczęciu człowieka pięknie wyrażała się jako o najwspanialszym akcie stwórczym, gdzie człowiek został wezwany do współpracy z Bogiem.

Poczęcie człowieka nastepuje w innym momencie niż stosunek cielesny między mężczyzną i kobietą. Dla wierzącego "siły natury" powodujące zapłodnienie, to Bóg - Stwórca, który mówi ustami Psalmisty: "Utkałem cię w łonie twej matki."

Co więcej może zrobić człowiek na ziemi, niż doskonałe dzieło, jakim jest dziecko.

Padały też ostre, bezkompromisowe słowa:

Kto ma mówić dzieciom o Bogu, jeśli nie robią tego rodzice i nauczyciele? 

Rodzice, którzy dbają o swoje dorastające dzieci nie powinni zgadzać się, a nawet finansować ich życia w grzechu, bez ślubu.

Nie zadowalajcie się miernotą. Sami od siebie wymagajcie - brzmiało, jak echo słów Jana Pawła II z Westerplatte.


Jesteśmy na froncie walki o wartości. Szatan podsuwa nam cywilizację śmierci, której trzeba przeciwstawić cywilizację miłosci.


Jak już wspominałem, to nie było łatwe, miłe i przyjemne spotkanie. Były momenty, gdy ciarki przechodziły mi po plecach.

Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że miałem wrażenie, iż słuchamy jakby starotestamentalnego Proroka, który wzywa do nawrócenia.

Czasem trzeba mną wstrząsnąć - dla mojego dobra (mojego i moich dzieci).

Jestem wdzięczny Pani Półtawskiej za jej słowa.

Pozdrawiam

niedziela, 8 grudnia 2013

Tylko dla katolików

Jeśli nie jesteś osobą wierzącą, to mój dzisiejszy wpis pomiń. Chcesz, to przeczytaj inne: o polityce, o kulturze, o moich podróżach, pracy, rodzinie, przejrzyj moje zdjęcia.

Jeśli jesteś osobą wierzącą, ale zabieganą i ciągle nie masz czasu, to moja dzisiejsza propozycja też nie jest dla Ciebie.


Dziś proponuję spędzić pół godziny nad konferencją, którą sam odsłuchałem wczoraj wieczorem (Andrzeju dzięki za podesłanie). 

To kolejny moment w ostatnich tygodniach, gdy dochodzę do wniosku, że ja o Bogu, o Ewangelii, o chrześcijaństwie jeszcze nic nie wiem. I ... to jest piękne, bo można te prawdy odkrywać na nowo.

Zapraszam i oddaję głos mądrzejszym ode mnie:



o. Adam Szustak - zdjęcie z internetu


Pozdrawiam

sobota, 7 grudnia 2013

Gdzie ma mnie Polska?

Polska wersja tekstu

Próbuję sobie na powyższe pytanie odpowiedzieć.

Wiem, zaraz ktoś stwierdzi, że to nie Polska, nie Państwo. Jeśli już, to politycy, jakaś partia, sędziowie lub jeszcze ktoś inny. Przecież Polska to świętość, zawsze nieomylna, zawsze prawomyślna, która dba o wszystkich swoich obywateli. A nie tylko o swoich, bo przecież jeszcze "za wolność waszą i naszą".

Nie potrafię tego zrozumieć, bo przecież Polska nie jest tylko ideą. Natomiast zaczynam się obawiać, gdy Polska staje się ideologią albo nawet bożkiem. Niektórzy z hasła "Bóg, honor, ojczyzna", tę ostatnią przerzucili na początek, z Pana Boga robią karykaturę, a o ich honorze nie chcę nawet wspominać.

Państwo Polskie to przecież jego legalnie wybrane władze, na które sam również głosowałem. Na samej górze jest Prezydent, Parlament, instytucje, w tym Sąd Najwyższy, Premier, Rząd, etc. jeśli dawniej za komuny wszyscy wiedzieli, że władze są narzucone, to nikt do Polski, jako takiej nie miał pretensji. A mimo to do dzisiaj trzeba spłacać stare długi i rekompensaty za zrabowane przez Państwo dobra.

Uważam więc, że jednak mogę się zastanawiać, jak Polska mnie traktuje.

Kilka tygodni temu Polski Sejm wyrzucił na śmietnik 1 mln podpisów swoich obywateli, którzy wystąpili w imieniu tych najmniejszych, których dzisiaj zgodnie z prawem można zabić.

Wczoraj ten sam Polski Sejm uchwalił, że Państwo może zgodnie z prawem zabrać część z moich wypracowanych przez lata poborów, którą odkładałem na emeryturę.

Również wczoraj Polski Sąd Najwyższy orzekł, że zgodnie z prawem mojej śląskiej narodowości nie ma. Co z tego, że osiemset tysięcy obywateli określiło siebie w spisie, że są Ślązakami, przecież najmądrzejsi panowie ze stolicy wiedzą lepiej.


Może ktoś powiedzieć, że po co łączę te trzy tematy. Przecież jeden jest światopoglądowy, drugi ekonomiczny, a trzeci bez znaczenia dla większości Polaków.

Muszę jednak stwierdzić, że dla mnie to jest smutny całościowy obraz naszego państwa.
Polska na moich oczach tworzy prawo, które nie respektuje spraw podstawowych. Nie uwzględnia Bożych Przykazań:
  • Nie zabijaj
  • Nie kradnij
  • Nie mów  fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu

Pewnie biorąc powyższe pod uwagę, mogę sobie odpowiedzieć, że Polska "ma mnie gdzieś". 
W tej sytuacji czując się Ślązakiem mógłbym stwierdzić, że z taką Polską nie chcę mieć nic wspólnego. I pewnie wiele takich głosów dzisiaj można usłyszeć.

Tak, jestem Ślązakiem i tę ziemię najbardziej ukochałem, ale muszę powiedzieć, że jestem też Polakiem i pewnie dlatego to, co się dzieje, tak mnie boli.

Coś trzeba z tym zrobić!

Pozdrawiam

Kaj mie Polska mo?

Probuja sie łostatnio na powyższo zogwozdka łodpedzieć.

Ja, wiym. Zarozki ktoś rzeknie, że to niy Polska, niy Państwo. Jak już to politycy, jakoś tam partyjo, abo syndzie, abo ftoś tam inkszy. Bo przeca Polska to świyntość, zawsze niyomylno i porzond prawomyślno, kero dbo, ło wszyjskich swojich łobywatelow. A niy yno ło swojich, bo przeca jeszcze "za wolność waszo i naszo".

Niy poradza tego tak spokopić, bo przeca Polska to niy ma ino idea. A zaczynom sie boć, jak Polska zaczyno być ideologiom, abo nawet bożkym. Nikerzy z hasła "Bóg, honor, ojczyzna", ta łostanio przeciepli na przodek, z PonBóczka robiom karykatura, a ło jejich honorze to ani niy byda spominoł.

Państwo Polskie to przeca jego legalnie wybrane władze, na kere jo som tyż welowoł. Na wiyrchu Polski je Prezydent, Parlamynt, instytucje, w tym Sond Nojwyższy, Prymier, Rzond, etc. Jak downij za komuny wszyscy wiedzieli, że władze som wciepane siłom, to żodyn do Polski, jako takij niy mioł pretynsji. A mimo to do dzisioj trza spłacać stare dugi i rekompynsaty za zrabowane przez Państwo dobra.

Toż sie myśla, że moga jednak sie zasatnowiać, kaj Polska mie mo.

Pora tydni tymu Polski Sejm wyciep na hasiok 1 mln podpisow swoich łobywateli, co sie łodezwali za tych nojmniyjszych, kerych dzisoj zgodnie z prawym idzie zabić.

Wczoraj tyn som Polski Sejm pedzioł, że Państwo może sie zgodnie z prawym wziońć konsek mojego gyltaku, kery łod lot szporuja na moja pynzyjo.

I tyż wczoraj Polski Sond Nojwyższy łorzek, że zgodnie z prawym moji ślonskij nacyji niy ma. Co z tego, że łosiymset tysiyncy ludziow zawelowało we spisie, że som Ślonzokami, dyć te przemondrzałe chopy ze stolicy wiedzom lepij.


Może ftoś pedzieć, że po co łoncza te trzi tymaty. Dyś jedyn je światopoglondowy, drugi ekonomiczny, a trzeci bez wiynkzego znaczynia dlo wiynkszości Polokow.

Toż musza Wom pedzieć, że dlo mie to je cuzamyn smutny łobroz noszego państwa.
Polska na mojich łoczach łonaczy prawo, kere mo kajś podstawowe sprawy. Nic sie niy robi z Boskich Przykozań:
  • Niy zabijej
  • Niy kradnij
  • Niy cygoń

Możno mogbych sie na to łodpedzieć, że Polska mo mie kajś. Jo je Ślonzok i nic z takom Polskom niy chca mieć wspólnego. I pewnie wiela takich głosow dzisioj idzie usłyszeć.

Ja, jo je Ślonzok i tyj ziymi nojbardzij pszaja, ale musza pedzieć, że jo je tyż Polok i możno skuli tego to, co sie wyprowio, tak mie boli.

Cosik z tym trza zrobić!

Łostońcie z Bogiym

P.S. Jak ftoś woli sztudyrować po polsku to prosza bardzo: KLIK, bo jo respektuja Polokow.

piątek, 6 grudnia 2013

Święty Mikołaj

Święty Mikołaj - jedna z najpiękniejszych postaci ludzkiego miłosierdzia w chrześcijaństwie

Św. Mikołaj ze zbiorów Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach

 - stał się kimś, kto przynosi prezent (grzecznym) albo rózgę (niegrzecznym). To głębokie zafałszowanie tej postaci. Mikołaj jeszcze zanim został biskupem, wręczył trzem prostytutkom po bryłce złota. I to wcale nie dlatego, że były grzecznymi dziewczynkami. Nie czekał aż się nawrócą i wejdą na dobrą drogę. Święty wiedział, że tylko pomagając tym dziewczynom - takimi, jakimi są - da im szansę na to, aby się zmieniły: złoto wzięły jako posag i dzięki temu mogły poszukać sobie mężów.

Mikołaj wcale nie był sprawiedliwy, bo po sprawiedliwości kobietom nic się nie należało. Był miłosierny.

Różnica polega na tym, że przez sprawiedliwość człowiek się nie zmieni (...). Miłosierdzie jest po to, by dać człowiekowi szansę przemiany.

Sprawiedliwość jest rozrachunkiem z przeszłością, miłosierdzie jest chrześcijańską nadzieją na przyszłość. (...)

Nikt nie jest stracony, bo Bóg nie rozdaje cukierków grzecznym dzieciom, ale podnosi w górę tych, którzy dotknęli dna.

Z książki "Skandal miłosierdzia" bpa Grzegorza Rysia - do przemyślenia.

Miłosierdzie jest chrześcijańską nadzieją na przyszłość


Pozdrawiam





Etykiety

zdjęcia (2735) wiara (1128) podróże (961) polityka (712) Pismo Św. (702) po ślonsku (448) rodzina (416) Śląsk (414) historia (399) Kościół (367) zabytki (356) humor (301) Halemba (291) człowiek (256) książka (218) święci (216) praca (210) muzyka (206) gospodarka (177) sprawy społeczne (177) Ruda Śląska (153) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (105) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (89) sport (82) dziennikarstwo (76) film (67) wojna (61) Papież Franciszek (58) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (44) varia (38) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)