Dziś w ramach urlopu wybrałem się po południu na wycieczkę do ... Bytomia.
Dlaczego właśnie tam? O tym później.
Gdy wyjeżdżałem z domu wyjrzało zza chmur nawet na chwilę słońce. Niestety, kiedy dojechałem na miejsce, zastanawiałem się czy w ogóle wysiadać z samochodu.
Chciałem odwiedzić Muzeum Górnośląskie. Niestety czynne tylko do 15.00 - bez sensu!
Jednak z auta wyszedłem i skierowałem się w stronę Rynku. Po drodze zauważyłem ciekawe sklepy.
Dzisiejsze zwiedzanie miałem zapewnione w perspektywie spod parasola.
Bytom nawet na Rynku przedstawia niestety również takie obrazki.
O tym, że świetność tego miasta jest już za nim, wie chyba nawet lew na Rynku. Zastanawiałem się tylko, czy z nudów usnął czy właśnie przed chwilą zdechł.
Ponieważ ciągle lało, poszedłem na kawę do Galerii (niestety sklepowej, a nie z obrazami), którą zbudowano na Placu Kościuszki tuż obok Rynku. Kiedyś Bytom słynął z jakby dwóch Rynków.
Popijając kawę i jedząc lody, gdy spojrzałem za okno, pomyślałem sobie, że Bytom musiał być kiedyś bardzo pięknym miastem.
Dlaczego wybrałem się dziś do Bytomia?
Rano znalazłem informację, że obchodzimy właśnie wspomnienie św. Ignacego Loyoli. Pomyślałem więc sobie, że dobrze byłoby odwiedzić kościół, gdzie posługują Jezuici. Znalazłem w internecie, że najbliżej mają swoje parafie w Gliwicach i Bytomiu.
Trafiłem więc do kościoła prowadzonego przez Towarzystwo Jezusowe w Bytomiu.
Ludzi na Mszy Św. nie było zbyt wielu, ale była odprawiona bardzo uroczyście.
Wracając do Bytomia, smutnie wygląda miasto nie z powodu deszczu, ale zdegradowane w różnych swoich aspektach. Życzę mu, by jak najszybciej wróciło do swojej dawnej świetności.
Pozdrawiam