Mezuza (obok kropielniczki) w moim domu |
niedziela, 31 października 2021
שמע ישראל
Wanielijo po ślōnsku #196
Podug Marka:
Jedyn ze uczonych we Piśmie podlŏz do Jezusa i sie Go spytoł: "Kere je piyrsze ze wszyjskich przikŏzań?"
Jezus ôdpedzioł: "Piyrsze je: Suchej Israelu, Pōn Bŏg nasz je jedynym Pōnym. Bydziesz pszoł Pōnu, Bogu swymu, cołkim swojim hercym, cołkōm swojōm duszōm, cołkim swojim umysłym i cołkōm swojōm mocōm. Druge je to: Bydziesz pszoł swojimu bliźniymu, jak sobie somymu. Niy ma inkszego przikŏzaniŏ wiynkszego ôd tych".
Padoł Mu uczony we Piśmie: "Bardzo dobrze, Nouczycielu, mŏsz recht, bo Jedyn je i niy ma inkszego niźli Ôn. Pszoć Mu cołkim hercym, cołkim umysłym i cołkōm mocōm i pszoć bliźniymu jak siebie somymu je we wercie mocka wiyncyj niźli wszyjske całopalynia o ôfiary".
Jezus widzioł, że rozumnie ôdpedzioł, toż mu padoł: "Niy je żeś daleko ôd krōlestwa Bożego". I żŏdyn sie już niy ôdpoważōł wiyncyj sie Go pytać.
Ôstōńcie z Bogiym
sobota, 30 października 2021
Na Czantorię
Wiem, nie ma bardziej banalnej góry niż Czantoria.
Startuję na Czantorię |
Po ubiegłotygodniowej fantastycznej wyprawie na Błatnią, postanowiłem dziś skorzystać z przepięknej jesieni i jeszcze się gdzieś wybrać.
Oczywiście na Czantorii byłem już kilkanaście razy, ale zawsze korzystałem z wygody kolejki linowej. Dziś postanowiłem wejść na górę pieszo, szlakiem czerwonym.
Czerwonym szlakiem w stronę słońca |
Po przejściu mniej więcej 1/3 trasy miałem taki kryzys, że chciałem wracać do auta i do domu. Serce waliło mi jak oszalałe, oddychałem jak stary parowóz, a nogi nie chciały się dalej podnosić - katastrofa.
Przesiedziałem parę minut na pieńku i rozważam swoją sromotną porażkę.
Jakoś się jednak pozbierałem i wlokę się dalej. Mniej więcej w połowie stoku... Tak stoku, bo tam szlak nie prowadzi drogą z jakimiś zakosami, tylko po prostu rwie w górę po prostej. Więc, mniej więcej w połowie stoku miałem drugi kryzys. To samo, jak wcześniej, tylko już nie miałem siły na schodzenie z powrotem. Kolejny pieniek uratował mi życie. Choć nie. Jeszcze wtedy, to się zastanawiałem, czy jak za chwilę stracę przytomność, to czy mnie ktoś tu odnajdzie zanim spadną śniegi czy dopiero na wiosnę.
Póki co, zasypują mnie liście |
Ryzyko leżenia pod śniegiem zmobilizowało mnie do dalszej drogi. Krok za krokiem, co chwila odpoczywałem. Pewnie już podwoiłem czas, jaki przewodnicy PTTK zalecają dla początkujących dla tej trasy. Ale idę: do przodu, a raczej do góry.
W pewnym momencie usłyszałem komunikat: "Uśmiechnij się. Będziesz miał zdjęcie za 3, 2, 1 - już!". Pomyślałem, że to, mimo zmęczenia, zdecydowanie za niskie góry, żebym miał halucynacje związane z chorobą wysokogórską. Okazało się, że chodzi o zdjęcia dla tych szczęśliwców, którzy jadą kolejką i... za chwilę będą wysiadać! Wyszedłem z lasku i szczęśliwy siadłem na trawie, uznawszy, że doszedłem.
Prawie doszedłem |
Teraz to już mogłem napawać się widokami i własnym zwycięstwem (te kilkadziesiąt metrów różnicy nie miało dla mnie znaczenia).
Jeszcze zmęczony, ale już z siebie dumny |
A potem wróciły mi siły i... poszedłem dalej na Wielką Czantorię do czeskiej granicy.
Oby ta, i wszystkie inne nasze granice, była zawsze przyjazna |
Zacząłem być głodny i pomyślałem, że najlepiej będzie coś kupić w czeskim schronisku więc... poszedłem jeszcze kawałek dalej.
Horska Chata Cantoryja |
Niestety, w środku była kolejka. A jak jest kolejka, to ja nawet z czeskich specyjałów jestem gotowy zrezygnować. Zjadłem bułeczki, które dała mi na drogę Ela i popiłem zimną colą.
Jeszcze dziś rano rozważałem opcję, by zejść stąd niebieskim szlakiem do centrum Ustronia.
Zejść niebieskim szlakiem? |
Jednak przypomniały mi się dzisiejsze kryzysy i postanowiłem rozsądnie wrócić kolejką prosto na parking do mojego auta (z centrum Ustronia do Polany miałbym jeszcze kolejne kilometry do przejścia).
No to wracam jeszcze raz obok wieży widokowej, gdzie przecież byłem w zeszłym roku.
Wieża widokowa na Wielkiej Czantorii |
I co z tego, że byłem rok temu? I co z tego, że wiało, jak wtedy i było dużo zimniej?
Dla takich widoków zawsze warto |
Potem wróciłem do górnej stacji kolejki linowej i tam bez kolejki kupiłem ciepłą kiełbaskę i gorącą herbatę z cytryną.
Jak mnie to smakowało! |
Na dół zjechałem już kolejką.
Ależ to jest wygoda |
Wróciłem do domu. Ale serio dziś myślałem, że moja wycieczka skończy się dość szybko spektakularną katastrofą. Tym bardziej cieszę się, że choć zmęczony, dałem radę.
Pozdrawiam i polecam nasze kochane Beskidy
czwartek, 28 października 2021
Wieczór autorski
Miałem dziś ogromną przyjemność uczestniczyć na Ficinusie w spotkaniu z Aleksandrą Mazur - autorką dwóch niebanalnych książek: Aszerat i Abigail
Z Olą chodziliśmy w Kochłowicach do jednej licealnej klasy. A dziś miałem okazję wysłuchać pasjonującej opowieści o napisanych przez nią książkach. Ale przede wszystkim była to opowieść o jej życiu, o poszukiwaniach, fascynacjach, o wierze. Zachwycająca opowieść!
Gdyby już ponad 30 lat temu, w dniu naszej matury, ktoś nam powiedział, jak potoczy się historia naszego życia, nie moglibyśmy w to uwierzyć. To było nie do wymyślenia.
Bogu dzięki, że tak to poprowadził.
Olu - jesteś niesamowita!
środa, 27 października 2021
Kajś
Jesteś Polakiem i nie rozumiesz Śląska?
Przeczytaj "Kajś". Nie wiem, czy zrozumiesz, ale na pewno będziesz bliżej zrozumienia.
Jesteś Ślązakiem i chcesz znaleźć opis tego, co w części z nas się porobiło w ostatnich latach?
Przeczytaj "Kajś". Nie wiem ile, ale jakiś kawałek siebie na pewno w tym znajdziesz.
Przeczytałem "Kajś". Zawsze podziwiam tych, którzy potrafią nazwać myśli, które błąkają się po mojej głowie, a których sam nie umiem wyartykułować.
W książce występuje wielu moich śląskich znajomych. Nawet sobie pomyślałem, że Zbigniew Rokita i o mnie wspomniał, gdy w pewnym momencie pisał o Marszu Autonomii, gdzie zauważył T-shirt z napisem "Niě nerwuj Hanysa!". To mogłem być ja 😀
Miałem tę koszulkę też w Szwajcarii |
Wielkie dzięki za książkę!
poniedziałek, 25 października 2021
Piątek w Beskidach
Wziąłem w piątek dzień urlopu i pojechałem do Brennej.
Ruszyłem |
W złotej poświacie - w górę, w stronę nieba |
Im bliżej nieba, tym lepsze widoki |
Wpatrzony w niebo... |
...o przyziemnych rzeczach też nie zapominam, byle je traktować ze smakiem |
Czasem mi się te rzeczy niebiańskie z ziemskimi zaplątują w przydrożnych kapliczkach |
W okolicach nieba mogłem do woli napatrzeć się... |
...na to, co Stwórca nam zostawił |
Zaś po zejściu z gór mogłem do woli napatrzeć się na Tego, który ten świat ukochał |
Pozdrawiam
czwartek, 21 października 2021
52 lata
wtorek, 19 października 2021
"Kajś" o sporze o uchodźcach
Książkę "Kajś" Zbigniew Rokita napisał oczywiście przed obecną sytuacją na naszej wschodniej granicy.
Bardzo mnie jednak uderzyła trafność jego spostrzeżeń, choć był to tylko przykład dla zupełnie innych dywagacji:
Parę lat temu, gdy trwał szczyt kryzysu uchodźczego w Europie, rozmawiałem ze starszym małżeństwem, moimi krewnymi. Oni, widzowie telewizji publicznej i telewizji Trwam, panicznie bali się uchodźców. Kategorycznie nie zgadzali się, by któregokolwiek wpuścić do Polski. Wcześniej uważałem, że trzeba być złym człowiekiem, aby odmawiać pomocy wypędzonym przez wojnę. Ale podczas rozmowy z nimi, a są to dobrzy ludzie, zdałem sobie sprawę, że dobroć człowieka i niechęć do udzielania pomocy potrzebującym, nie muszą się ze sobą kłócić. Starsze małżeństwo dysponowało informacjami, w których uchodźcy to terroryści, gwałciciele i złodzieje. Dysponując takimi informacjami, musieliby być złymi ludźmi, żeby chcieć ich przyjąć. Dysponując takimi informacjami musieliby być skrajnie nieodpowiedzialni, żeby narażać siebie i swoich bliskich na spotkanie z terrorystą. Dobry człowiek dysponując takimi informacjami nie mógłby dojść do innych wniosków niż oni. Zdałem sobie sprawę, że różnica między nami nie polega na chęci pomagania bliźnim lub jej braku, ale na różnej wiedzy. Zresztą dziś wiem też, że ja w swojej gotowości otwierania na oścież granic i przyjmowania wszystkich operowałem równie czarno-białymi kliszami, jak oni. A sprawa jest bardziej skomplikowana i w takich sytuacjach zakres odpowiedzi powinien być szerszy niż tak i nie.
Ze swe strony muszę tylko dodać, że zarówno wprowadzenie stanu wyjątkowego na granicy, z embargiem na informację, jak i cała oficjalna propaganda rządowa z haniebną konferencją prasową ministrów sprzed kilku dni, służy temu, by "dobrzy ludzie" dochodzili do wniosków, jak wyżej.
A sytuacja faktycznie jest potwornie skomplikowana i nie ma tu prostej odpowiedzi: tak lub nie.
Może z jednym wyjątkiem. Gdy konkretny człowiek wymaga pomocy ratującej mu życie, trzeba mu jej udzielić.
Pozdrawiam
poniedziałek, 18 października 2021
A mury rosną, rosną, rosną...
Nie potrafię się pogodzić z tym, co dzieje się na naszej wschodniej granicy.
Jestem przeciwny wprowadzonemu tam Stanowi Wyjątkowemu, a przede wszystkim embargu informacyjnemu.
Mówią niektórzy, że tak trzeba, bo Łukaszenka, bo Putin, bo wojna hybrydowa, bo trzeba się bronić. I ja to wszystko rozumiem.
Nie mam niestety takiego zaufania do władzy, do naszej władzy, że z pewnością nikogo nie krzywdzą, że tylko pomagają, że nie łamią prawa międzynarodowego i polskiego, że push-back'i to tylko wymysły nie wiadomo kogo. No niestety, nie mam takiego zaufania do władzy (i to nawet nie chodzi o konkretną dzisiejszą władzę; raczej o każdą). Może dlatego, że pamiętam Stan Wojenny. I chodź wtedy były inne czasy, i zdecydowanie inna władza, to ostrożność, obawa i nieufność gdzieś tam we mnie pozostała.
Jestem przeciwny budowie muru, płotu, zasieków na granicy.
Mówią niektórzy, że tak trzeba, bo bez tego zaczną do nas i do Europy napływać tysiące (może miliony?) uchodźców. I ja to rozumiem. Granicy trzeba strzec. Nie może być tak, że każdy może ją sobie dowolnie przekraczać.
Mówią niektórzy, że przecież też mam płot wokół mojego domu. No tak. Mam.
Mój płot |
Nie służy on jednak do tego, by ludzi nie wpuszczać, by się bronić przed obcymi, by się za nim chować. Jest on granicą mojej działki, ale każdego, kto zadzwoni wysłucham, pogadam z nim, a jak potrzebuje pomocy, to ją uzyska. Tak, narażam się na ryzyko, bo szczerze mówiąc, od zawsze furtki są u mnie otwarte i jeśli ktoś chce tu wtargnąć nielegalnie, zrobi to bez trudu. Oczywiście wtedy wezwę policję. Ale z pewnością nie pozwolę, by po jednej czy drugiej stronie mojego płotu ktoś umierał z zimna, głodu czy choroby.
Może dlatego, że 20 lat swojego życia przeżyłem za Żelazną Kurtyną, nigdy nie przekraczając granicy. Potem cieszyłem się, gdy runął Mur Berliński. Z duszą na ramieniu i pierwszym w życiu paszportem w 1990 roku przekraczałem granicę, jeszcze wtedy czechosłowacką. A potem po 2004 roku znów pierwszy raz, tym razem na lotnisku w Brukseli mogłem się z dumą skierować do bramki "EU Citizens". Może dlatego nie potrafię się pogodzić z budową nowych murów w Europie.
Nie potrafię się pogodzić z tym, co dzieje się na naszej wschodniej granicy.
niedziela, 17 października 2021
Wanielijo po ślōnsku #194
Podug Marka:
Jakub i Jōn, syny Zebedusza, prziszli ku Jezusowi i padali: "Nauczycielu, tak by my kcieli, cobyś nom wyłōnaczoł to, ô co Cie poproszymy".
Ôn ich spytoł: "Co byście ôdy Mie kcieli?"
Toż Mu padali: "Dej nom, coby my we Twoij kwale sie mogli zicnōńć jedyn po lewyj, a drugi po prawyj Twoij stronie".
Jezus im ôdpedzioł: "Niy wiycie ô co prosicie. Czy mogecie pić kelich, kery Jŏ mōm pić abo przijōńć krzest, kerym Jŏ mōm być ôkrzczony?"
Ôdpedzieli Mu: "Mogymy".
Toż Jezus padoł do nich: "Kelich, kery Jŏ mōm pić, po prŏwdzie pić bydziecie i krzest, kery Jŏ mōm przijōńć, wy tyż przijmiecie. Niy do mie jednakowoż przinŏleży dŏwać plac po mojij stronie lewyj abo prawyj, ino dostanie sie ôn tym, dlŏ kerych ôstōł narychtowany".
Japostoły na dachu Bazyliki św. Pyjtra w Rzymie |
Jak to usłyszeli pozostałe dziesiyńć, festelnie sie gorszyli na Jakuba i Jōna. A Jezus ich zawołoł do sia i padoł do nich:
"Wiycie, że ci, kerzy mianujōm sie władcami nacyjōw, cisnōm je, a ich ołbry dajōm im wyćwika swojōm władzōm. Niy tak bydzie pōmiyndzy wami. Dyć, jak ftoś s wōs kciołby ôstać wielki, niych bydzie waszym sugōm. A fto by kcioł być piyrszy pōmiyndzy wami, niych bydzie niywolnikym wszyjskich. Bo i Syn Człowieczy niy prziszōł, coby mu sużōno, a coby sużyć i dać swoji żywobycie na ôkup za mocka ludziōw".
Ôstōńcie z Bogiym
sobota, 16 października 2021
Gorczycki Festiwal 2021
Jak szaleć, to szaleć!
Jakby mi było mało, to wybrałem się dziś na kolejny koncert. W rodzinnym mieście Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego w bytomskim Rozbarku, w kościele św. Jacka, miałem okazję wysłuchać kilka jego kompozycji, ale nie tylko.
W kościele św. Jacka w Bytomiu - Rozbarku |
Można powiedzieć, że był to drugi odcinek koncertu z Filharmonii Śląskiej sprzed 3 tygodni.
Camerata Silesia |
Basy w natarciu |
Nie, Pszczółki Mai dziś nie było :) |
Ślązak ojcem polskiej muzyki
Equilibrium String Quartet |
W salach Pałacu w Pszczynie muzyka się pięknie komponuje |
piątek, 15 października 2021
Wśród artystów
Dziś było bardzo elegancko.
Przepiękna sala lustrzana pałacu w Pszczynie. Wspaniała publiczność (czyli taka, która między innymi nie bije brawo w przerwach pomiędzy częściami utworu). Odkrywani na nowo i to z innej strony kompozytorzy: Elsner i Moniuszko.
A przede wszystkim muzycy: Equilibrium String Quartet
Co mam powiedzieć? Po prostu: DZIĘKUJĘ
środa, 13 października 2021
Kakauszale i Lech Majewski
Miałem dziś ogromną przyjemność uczestniczyć w imprezie pod intrygującą nazwą Fest Literacki KakauSzale.
Podczas spotkania Nagrodę - Tabulkę odebrał p. Lech Majewski.
Tabulka dla Lecha Majewskiego |
Następnie mogliśmy przysłuchiwać się fascynującej rozmowie jaką z Mistrzem przeprowadził p. prof. Piotr Zawojski.
Rozmowa |
Dla mnie opowieść Lecha Majewskiego była jak odkrywanie Nowych Światów.
Dziękuję, że mogłem tam być
Nikisz by night
Byliśmy wczoraj ekipą z pracy na Nikiszu. Spędziliśmy tam bardzo sympatyczne popołudnie.
Gdy już wszyscy się rozeszli, ja jeszcze się wróciłem.
Pozdrawiam