Kilka dni temu zamieścilem na fb następujący tekst:
Napisałem to, będąc jeszcze dość wzburzonym, po powrocie z kościoła w pewnej warszawskiej parafii.
![]() |
| Pewna warszawska parafia |
Dziś chciałbym Wam napisać, dlaczego NIE wyszedłem.
Dla mnie Eucharystia jest czymś najważniejszym w życiu. Jestem przekonany, że właśnie tam najpełniej spotykam Jezusa, który jest Bogiem i moim Zbawicielem.
Najpierw spotykam Go w Słowie - w biblijnych czytaniach, a przede wszystkim w Ewangelii. Potem mogę Go dosłownie fizycznie poczuć w Komunii Świętej - sam mówił: "To jest Moje Ciało". Nie ma dla mnie lepszego momentu, by być z kochającym Bogiem.
Niezależnie od powyższego albo inaczej: wszystko powyższe dzieje się przez księdza - tak to Pan Bóg wymyślił i mu wierzę. Mam pełną świadomość, że są różni księża. Różnie też sprawują Eucharystię. Ogromna większość z nich daje mi dodatkowy bodziec do tego, bym Mszę Świętą mógł dobrze przeżyć. Przez pobożne odprawianie, ale też przez głoszoną homilię.
Są jednak też tacy, jak mi się to zdarzyło w opisywanej sytuacji, którzy zamiast głosić Dobrą Nowinę (a tego coraz bardziej z wiekiem potrzebuję) mają czelność siać propagandę, w tym przypadku polityczną.
Mam nadzieję, że robią to nieświadomie, bo obracają się w takim akurat środowisku, bo tak ich kiedyś nauczyli w seminarium albo do dziś dnia tak też się zachowuje ich biskup. Tu akurat to niemożliwe, bo "nasz" arcybiskup Adrian może być tu wzorem chrześcijańskiego przepowiadania.
Niezależnie jednak od "jakości" księdza, od jego słów, od jego słabości, niedyspozycji, grzechów, postawy moralnej, istota Eucharystii i jej wartość pozostają dla mnie niezmienne. Choć oczywiście to ma wpływ na moje uczucia, myśli, nawet zgorszenie, spotkanie z Jezusem w Jego Ciele i Krwi jest ponad tym.
Jest jeszcze jeden element, który jest dla mnie szalenie ważny. Mam wielu znajomych, którzy od dłuższego czy krótszego czasu przestali chodzić do kościoła. Chcę Wam powiedzieć, że Was rozumiem. Właśnie na tej Mszy, na tym kazaniu sobie o Was przypomniałem. Ja mam to szczęście, że taka sytuacja jest dla mnie wyjątkowa. Wiem jednak, że są tacy, którzy mają politykę zamiast Dobrej Nowiny w swoim kościele niemal codziennie. Domyślam się, jak trudno to znieść.
Wam właśnie, którzy już do kościoła nie chodzicie, chciałem powiedzieć, że ja ciągle czekam, byście do kościoła wrócili. Bez Was Kościół (uwaga: tu już z dużej litery) jest niepełny, niekompletny. Jestem przekonany, że Jezus Was ciągle zaprasza na spotkanie z Sobą i tęskni za Wami.
Pozdrawiam

Mi się raz zdarzyło wyjść podczas kazania, stwierdziłem, że nie, dosyć, basta, nie mogę tego politycznego bełkotu znieść. A obawiam się, że będzie gorzej, bo kapłani, podobnie jak i reszta naszego społeczeństwa będą się polaryzować... Gdybym tego księdza znał i on mnie kojarzył, powinienem mu zwrócić uwagę prywatnie po mszy. Ale to była parafia, gdzie bywam gościnnie 1-2x w roku.
OdpowiedzUsuńWspółczuję, rozumiem i... trzymajmy się silnie naszej wiary i w niej Boga, niezaleznie czy będzie gorzej czy lepiej. Pozdrawiam
UsuńJeżeli ktoś przestaje chodzić do kościoła ze względu na księży to przepraszam, ale w kogo wierzy ? W księdza ,czy w Boga? Jak przestali chodzić z takich powodów to może i lepiej...
OdpowiedzUsuńTo nie do końca tak działa. Nasze świadectwo wiary lub antyświadectwo ma wpływ wzajemnie na nas. Można stracić wiarę lub mieć jej kryzys na skutek zgorszenia. Można też swoją wiarę budować i pogłębiać dzięki postawie ludzi wokół. To się nazywa Kościół. I oczywiście, że jego fundamentem jest Chrystus, jednak oddziaływania wzajemne też mają znaczenie
UsuńUważam, że państwo to ludzie, Kościół to też ludzie. Nie widzę problemu dlaczego ksiądz osoba, która mieszka w tym samym państwie co ja, więc też jest Jego obywatelem, nie może wypowiedzieć się publicznie na tematy polityczne. . Uważam, że wręcz powinien, zwłaszcza jeżeli chodzi o wartości , jakich On jako kapłan powinien bronić. A umówmy się, że UE to szambo jeżeli chodzi o wartość człowieka i poszanowanie do życia.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że ksiądz, jak każdy obywatel ma prawo się wypowiadać politycznie. Byle nie wykorzystywał Boga instumentalnie do głoszenia politycznej propagandy, bo mówiąc wprost, to jest świętokradztwo
Usuń