czwartek, 8 lipca 2021

Katastrofa ekologiczna na rzece

Właśnie zwróciłem uwagę na artykuł, który grzmi:


I tak się zastanawiam: od ponad pół wieku mieszkam nad rzeką, w której nigdy nie widziałem ryby ani martwej, ani żywej. Mimo, iż rzeka jest płytka, wczoraj drugi raz w życiu widziałem jej dno. Poprzednim razem było to 2 lata temu.

Kłodnica - Halemba 7.07.2021

Zwykle płynie czarna, zamulona ciecz - dużo czystsza niż smoła sprzed 30 czy 40 lat, ale ciągle skandalicznie zabrudzona.

Ja, jako inżynier, pół zawodowego życia spędziłem nad tym, by między innymi ta rzeka była czysta. Więcej nie jestem w stanie zrobić. Niestety moi synowie - dziś już dorośli, nie doczekali czasu, by móc cieszyć się naszą Kłodnicą. I wszystko wskazuje na to, że moja wnuczka też nie będzie miała takiej możliwości.


Dlaczego żadne władze państwowe, sanitarne, ekologiczne, samorządowe czy jakiekolwiek inne nie potrafią u nas wyegzekwować od trucicieli spełniania wymagań ochrony środowiska?

Jeśli gdzieś w Polsce na chwilę zatruto jedną rzeczkę (co oczywiście jest godne ubolewania) robi się aferę na cały kraj. Jeśli u nas na Śląsku katastrofa ekologiczna trwa od wielu dziesiątków lat, nikt się tym nie przejmuje. Dlaczego?




Pozdrawiam





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2715) wiara (1122) podróże (950) polityka (710) Pismo Św. (700) po ślonsku (447) rodzina (416) Śląsk (412) historia (394) Kościół (365) zabytki (348) humor (300) Halemba (287) człowiek (253) książka (218) święci (210) praca (209) muzyka (204) sprawy społeczne (177) gospodarka (176) Ruda Śląska (151) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (100) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (87) sport (82) dziennikarstwo (76) film (66) wojna (61) Papież Franciszek (57) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (41) varia (37) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)