Po kilku dniach jeżdżenia samochodem po Toskanii, przyzwyczaiłem się do tego, że lokalni rowerzyści niewiele robią sobie z przepisów drogowych. Właściwie na każdym skrzyżowaniu czerwone światło niespecjalnie ich zatrzymywało.
Ostatnio jednak jadąc po ulicach naszego miasta zdarzyła mi się taka oto sytuacja:
Wjechałem prawidłowo na skrzyżowanie i zatrzymałem się grzecznie właśnie na czerwonym świetle. Chwilę postałem i nic, światła się nie zmieniały. Domyśliłem się, że jest to jedno z "inteligentnych" skrzyżowań, gdzie ruch jest sterowany w zależności od ilości nadjeżdżających pojazdów. Niestety, jak sądzę, system po prostu mnie nie zauważył. Ponieważ była niedziela, przez kilka minut żaden samochód za mną nie podjechał i na skrzyżowaniu światła były ciągle w tej samej pozycji. Co tu zrobić?
Pewnie ośmielony wspomnieniami z wakacji, w końcu też przejechałem na czerwonym świetle. Nie mogłem tam tkwić do nocy.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz