Istnieją w debacie publicznej określenia, których się obawiam. Jednym z nich jest Polityka historyczna.
Jeśli przyjmiemy, iż Polityka, w klasycznym rozumieniu, jest sztuką rządzenia państwem i można nawet dopowiedzieć, iż winna być służbą dla dobra obywateli, polityka jest czymś pozytywnym.
Równocześnie Historia, jako nauczycielka życia, też ma u mnie skojarzenia bardzo wartościowe.
Natomiast połączenie: polityka historyczna kojarzy mi się niestety bardzo negatywnie. To jest instrumentalizowanie historii, budowanie propagandy, zakłamywanie faktów z przeszłości tak, by pasowały tym, którzy ją kreują.
Dla mnie klasycznym przykładem stosowania polityki historycznej jest poniższy obrazek z czasów Plebiscytu na Górnym Śląsku:
Niestety miałem też tego pecha, że całą swoją szkolną edukację pobierałem w czasach PRL-u, gdy polityka historyczna stawała na wyżynach swoich możliwości, wtłaczając nam do głowy jedynie słuszne idee wskazujące, że cała historia ludzkości zawsze zmierzała do najwspanialszego z systemów, którym miał być komunizm. Potem, już w dorosłym życiu, sporo czasu (i przeczytanych książek) mnie kosztowało polubienie historii, w jej bardziej prawdziwym, a przynajmniej odideologizowanym kształcie.
Moja znajomość historii prowadzi do wniosku, iż gdy politycy zaczynają mieszać w historii, nic dobrego z tego nie wyniknie.
Pozdrawiam
Natomiast połączenie: polityka historyczna kojarzy mi się niestety bardzo negatywnie. To jest instrumentalizowanie historii, budowanie propagandy, zakłamywanie faktów z przeszłości tak, by pasowały tym, którzy ją kreują.
Dla mnie klasycznym przykładem stosowania polityki historycznej jest poniższy obrazek z czasów Plebiscytu na Górnym Śląsku:
Plakaty propagandowe z Muzeum Powstań Śląskich |
Niestety miałem też tego pecha, że całą swoją szkolną edukację pobierałem w czasach PRL-u, gdy polityka historyczna stawała na wyżynach swoich możliwości, wtłaczając nam do głowy jedynie słuszne idee wskazujące, że cała historia ludzkości zawsze zmierzała do najwspanialszego z systemów, którym miał być komunizm. Potem, już w dorosłym życiu, sporo czasu (i przeczytanych książek) mnie kosztowało polubienie historii, w jej bardziej prawdziwym, a przynajmniej odideologizowanym kształcie.
Moja znajomość historii prowadzi do wniosku, iż gdy politycy zaczynają mieszać w historii, nic dobrego z tego nie wyniknie.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz