sobota, 28 lipca 2018

Jestem podopiecznym MOPS-u

No i stało się.

Po ok. 25 latach ciężkiej pracy, zawsze na etacie, z płaceniem wszelkich możliwych podatków i mnie w końcu dopadło nasze troskliwe państwo.

Od wczoraj stałem się podopiecznym MOPS-u.

Wcześniej zawsze radziłem sobie sam. Wychowałem i wykształciłem dwóch synów. Zawsze moja rodzina miała co do garnka włożyć. Gdy chciałem wybudować dla nas dom, wziąłem kredyt (który w połowie już spłaciłem).

Co więc się stało? 

Czy straciłem pracę i jestem bezrobotnym? Nie.
Wpadłem w alkoholizm? Nie.
Zbankrutowałem? Nie.
Rozchorowałem się? Nie.

Co więc się stało? 

Nasze państwo uparło się, że koniecznie musi mi pokazać, że o mnie dba i po tym, jak ja przez lata wspierałem państwo na kwotę ponad 1 000 000 zł (słownie: jeden milion), państwo właśnie mi wypłaciło 300 zł tytułem szkolnej wyprawki dla mojego 17 letniego syna.


Państwo to nie jest świnka skarbonka



Pozdrawiam

P.S. Żeby nie było wątpliwości: MOPS jest bardzo potrzebną instytucją, która robi kawał dobrej roboty. Dobitnie się o tym przekonałem w ostatnich miesiącach w kontekście osoby, która pomocy faktycznie potrzebuje.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2735) wiara (1128) podróże (961) polityka (712) Pismo Św. (702) po ślonsku (448) rodzina (416) Śląsk (414) historia (399) Kościół (367) zabytki (356) humor (301) Halemba (291) człowiek (256) książka (218) święci (216) praca (210) muzyka (206) gospodarka (177) sprawy społeczne (177) Ruda Śląska (153) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (105) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (89) sport (82) dziennikarstwo (76) film (67) wojna (61) Papież Franciszek (58) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (44) varia (38) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)