Jeszcze się nie chwaliłem, ale mój starszy syn właśnie zdał egzamin z prawa jazdy.
To oznacza, że on - jak sam do mnie zdzwonił tuż po egzaminie - stał się kierowcą.
A ja zostałem ojcem kierowcy. Wow!
A ja zostałem ojcem kierowcy. Wow!
Pewnie za kilka dni przyniesie z urzędu dokument i będzie mógł oficjalnie i samodzielnie zasiąść za kółkiem.
Łukasz za kierownicą - hmmm ... |
No właśnie!
Nie, nie ma problemu, chętnie mu pożyczę swoje auto.
Pytanie tylko, jak zacząć?
Żona mówi, że na początku, to powinienem z nim trochę pojeździć, żeby się wdrożył, żebym mu coś poradził, podpowiedział. Żeby młody kierowca miał okazję nabrać odrobinę doświadczenia.
Tak się zastanawiam: Gdy ja robiłem ponad 20 lata temu prawo jazdy, moi rodzice samochodu nie posiadali. Po zrobieniu uprawnień, jakiś czas nie jeździłem w ogóle. Potem zacząłem (w wielkim stresie) zasiadać od czasu do czasu za kierownicą samochodów służbowych, gdy zacząłem pracować. Za jakiś czas kupiłem pierwszego "Malucha" i wtedy dopiero zacząłem nabierać szlifów podczas codziennej jazdy do pracy, z żoną w week-endy na studia do Opola i gdy jechaliśmy na pierwsze wczasy tymże Fiatem 126P do Kudowy Zdroju (3 dni tam i 1 dzień z powrotem).
Nasz Maluch był żółtawy i posiadał dach :) |
Nie ma wątpliwości, bardzo się cieszę, że syn ma prawo jazdy.
Muszę się jednak przyznać, że ojciec kierowcy ma sporo dylematów i nowych problemów do rozwiązania.
Jestem jednak pewny, że razem z Łukaszem damy sobie z nimi radę.
Pozdrawiam
P.S. Mam nadzieję, że za jakiś czas Łukasz da mi się od czasu do czasu przejechać naszym wspólnym autem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz