Jakiś jestem ostatnio zdenerwowany, sfrustrowany i jakoś ogólnie niezadowolony.
Szanując jednak osoby, które zaglądają na ten blog i nie chcąc nikogo zanudzać własnymi problemami, nie będę się tu wywnętrzniał.
Wręcz przeciwnie, jak człowiek markotny, to najlepiej czymś się pochwalić.
To ja się pochwalę ciastem. Ciastem, które upiekła moja żona, bo ja nie potrafię. Za to potrafię je z apetytem zjeść.
A do wypieku zostały wykorzystane nasze własne jagody z ogródka, prosto z krzaka, który już sam, własnoręcznie kilka lat temu posadziłem.
Smacznego!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz