Właściwie to w Petrze mieliśmy być wczoraj, ale z racji brzydkiej pogody zamieniliśmy dni. A dziś św. Eulalia (od pogody), którą wzięliśmy sobie za patronkę zafundowała nam błękitne niebo.
Zrobiliśmy dziś na nogach ponad 20 km, a mój zegarek pokazuje też, że wszedłem na 75 piętro, czyli na szczyt na końcu Petry.
Nie będę więcej opisywał, pokażę tylko kilka zdjęć przypadkowo sfotografowanych po drodze osób:
Ja przed Skarbcem - najważniejszym monumencie spośród kilkuset |
Ja w tym samym miejscu z drugiej strony |
Ja gdzieś po drodze |
Ja z kotem po wdrapaniu się kilkaset metrów wyżej |
Ja na szczycie |
Ja pod szczytem |
Mszę Świętą mieliśmy też w Petrze w ruinach bizantyjskiej świątyni.
Msza Św. w dniu nawrócenia św. Pawła |
Genialna myśl z dzisiejszej homilii:
Co można znaleźć w Biblii? Dwie najważniejsze odpowiedzi na pytania:
- Kim jest Bóg?
- Co powinienem czynić?
Pamiętamy w modlitwach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz