Wczoraj, jak tydzień temu wybraliśmy się do Rogoźnicy na niedzielną Mszę Św. na godz. 10.00. Gdy podchodziliśmy pod kościół, przy nabrzeżu miało miejsce dziwne zbiegowisko: policja, pełno ludzi. Myślałem nawet, że może jakiś wypadek. Po chwili, gdy doszliśmy do schodów prowadzących do kościoła, okazało się, że z góry właśnie schodzi procesja.
W ten sposób, ze sztandarami, obrazem Matki Bożej przeszedł obok nas Proboszcz, inni księża i cała parafia wiernych.
Jak to? Miała być Msza Św.!
Jakby naszego zdziwienia było mało, wszyscy wsiedli na łodzie i ta niecodzienna morska procesja trwała dalej.
W sumie dołączyliśmy do peregrynacji, idąc wzdłuż nabrzeża. Z łodzi dochodziły dźwięki modlitwy różańcowej. Dowiedzieliśmy się, że Msza Św. powinna być gdzieś w kaplicy, do której tłum zmierza.
Najbardziej jednak podobało mi się liczne grono pielgrzymów pieszych, znaczy się uczestniczących w uroczystościach wpław.
Po prawie godzinie zrezygnowaliśmy nie wiedząc, jak daleko jeszcze do owej kaplicy i czy w ogóle da się do niej dotrzeć suchą stopą i ... wybraliśmy się na plażę.
Faktycznie na Mszy Św. byliśmy w wersji tradycyjnej w tym samym kościele w Rogoźnicy na godz. 20.00.
Zaś po Eucharystii miało miejsce jeszcze kolejne wydarzenie: koncert tradycyjnego w Dalmacji zespołu pieśni, który przepięknie wykonał między innymi "Barkę". W tym rodzaju muzyki zakochałem się od pierwszego słyszenia, gdy pierwsze nasze wakacje tu spędziliśmy kilka lat temu.
Obok pięknych widoków morza i gór Dalmacja oferuje niesamowite doznania estetyczne. Bo nie ma chyba nic wspanialszego niż wielogłosowy chór męski - w tym twardzi faceci z wybrzeża Chorwacji są naprawdę dobrzy. Pięknie było się wczoraj wieczorem wsłuchać w ich pieśni, a wcześniej jednak spotkać się z Panem w Eucharystii.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz