Jako człowiek dość aktywny, już wiele lat temu doszedłem do wniosku, że czasem odpocząć owszem trzeba. Ale żeby tak odpowczywać całą wieczność? Przecież to szybko się znudzi.
Gdy miałem okres w życiu, że było ostro pod górę i człowiekowi wydawało się, że już nie da rady, modlitwa "wieczny odpoczynek" nabierała nieco innego brzmienia. Być może do "wiecznego odpoczynku" trzeba dojrzeć.
Myślę jednak, że niebo nie będzie tylko i wyłącznie odpoczywaniem, a już na pewno nie w sensie jednego wielkiego lenistwa albo odreagowania po życiu ziemskim. W końcu jak długo można po tych raptem kilkudziesięciu (lub nawet stu) latach "na tym łez padole" wracać do formy? Przez wieczność?
Bycie z Bogiem będzie nieskończenie kreatywne. Ciągłe odkrywanie Jego wszechmocy, Jego darów i Jego Miłości przez duże "M", musi tworzyć nieziemską atmosferę wdzięczności, szczęścia i chęci odpowiedzi. Czy w takim stanie da się odpoczywać w naszym ziemskim rozumieniu tego słowa?
Moim przodkom życzę i modlę się dla nich o wieczne szczęście z Bogiem!
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz