Być może wkrótce będzie tak:
Wysiada Anglik z samolotu na lotnisku Chopina w Warszawie i kieruje się na bramki z napisem: "Obywatele spoza Unii Europejskiej". Wcześniej, jeszcze na pokładzie samolotu musiał wypisać wniosek wizowy. Za bramką w kabinie siedzi oficer imigracyjny i pyta po polsku Anglika, w jakim celu przyjechał, na jak długo, gdzie się zatrzyma, co będzie tu robił. Anglik próbuje odpowiedzieć coś po angielsku, ale to nie działa. Całe szczęście kolega znający język polski już w samolocie mu podpowiedział, jak łamaną polszczyzną odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań. Jeszcze krótka chwila, która trwa całą wieczność, w oczekiwaniu na decyzję urzędnika. Może wbić do paszportu wizę, a może bez podawania powodu jej odmówić i wtedy Anglik nie zostanie wpuszczony na teren Rzeczpospolitej Polskiej i najbliższym samolotem będzie musiał wrócić na Wyspy. Jest wiza! Szczęście Anglika - może wejść i zobaczyć przepiękną Warszawę.
Czy powyższa wizja wydaje się absurdalna, niemożliwa, bezsensowna? Tak, oczywiście.
Ale raptem 21 lat temu dokładnie tak było. Wyżej opisałem moją historię z podróży do Londynu. Tak wyglądała w moim paszporcie wiza brytyjska:
Wiza brytyjska w moim paszporcie |
Obyśmy nigdy w Europie nie musieli do takich czasów wrócić. Nieważne kto w którą stronę chce podróżować.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz