Mam tak, jak Apostołowie: niby wiem już, że zmartwychwstał, a jednak zajmuję się swoimi sprawami. Idę łowić ryby i bywam wkurzony lub rozczarowany, bo czasem po całej nocy pracy, nic nie złowiłem.
Zajmuję się swoimi sprawami: rodziną, domem, pracą zawodową, zainteresowaniami. I dobrze. Problem jest wtedy, gdy zajmuję się tylko swoimi sprawami i zapominam o rzeczach ważniejszych. Mogę wtedy w codzienności przestać zauważać Jezusa.
A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus.
Nad Jeziorem Galilejskim |
Wtedy to On robi krok w moim kierunku. Uprzedza moje potrzeby w zwykłym życiu, pozwalając na niewiarygodnie duży połów. Jest hojny w darach codzienności i niesamowity w przygotowywaniu dla mnie szczególnych "smaczków" życia - jak tu, gdy zaprosił uczniów do wspólnego śniadania, które sam przyrządził.
Ryba św. Piotra z Jeziora Galilejskiego |
Gdy jednak jestem zdezorientowany i wiara wcale nie przychodzi łatwo. Gdy sam nie wiem, co o sobie sądzić i jaka jest moja relacja z Bogiem. Gdy bywam uwikłany przez grzech i czuję się słaby. Nie ma lepszej modlitwy niż krótkie powtórzenie za Szymonem Piotrem:
Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz