Nigdy tego nie lubiłem, ale czasem w Wielkim Poście można było od kaznodziejów usłyszeć, że ten właśnie okres jest może ostatnim w twoim życiu i trzeba się nawrócić.
Straszenie, jakoś nigdy mnie nie pociągało. Nawrócenie zaś jest w każdym czasie godne uwagi.
Nawrócenie, to - nie tylko moim zdaniem - zmiana sposobu myślenia.
Nad tym się właśnie dziś, zastanawiam i dochodzę do wniosku, że żaden z Wielkich Postów nie dał mi tyle nawrócenia, co ten obecny w momencie epidemii. I to w bardzo różnych aspektach:
- Eucharystię, którą kocham całym sercem, trzeba było w ostatnich dniach i godzinach solidnie przemyśleć. Będę za nią tęsknił w najbliższych tygodniach - oby jak najkrócej. Niech ta tęsknota wzmocni moją miłość do Jezusa, który zostawił nam Siebie w kawałku chleba
- Jak bardzo do mnie dociera, że Sakramenty, które są nam do duchowego życia niezbędnie potrzebne, Bogu nie wiążą Jego działania. On, który jest ponad czasem i przestrzenią, potrafi być z nami obecny (a my z Nim) niezależnie od tego, czy mamy dostęp do Sakramentów czy nie
- Miłość do człowieka (a pod tym kryje się również chęć jego ochrony przed zarażeniem) nigdy nie może być w sprzeczności z moimi przyzwyczajeniami, choćby to były przyzwyczajenia bardzo pobożne
- Do rodziców (mają już swoje lata), których w ostatnich latach odwiedzałem średnio raz w tygodniu, teraz dzwonię dwa razy dziennie, a dziś rano zaopatrzyłem ich we wszystko, co trzeba, by przypadkiem nie wychodzili z domu
- Spawy zawodowe, szczególnie te trudne, które spędzały mi sen z powiek, przestały być tak bardzo ważne
- Nie mam żadnych wątpliwości, że niezależnie od tego, jak sprawa się dalej potoczy, będziemy świadkami ogólnoświatowego krachu ekonomicznego. Być może będziemy za chwilę zarabiać realnie połowę tego, co dotychczas, albo jeszcze mniej. Nie martwi mnie to. Może uda nam się (a mi w szczególności) wydostać się z pułapki materializmu
- Mamy zarezerwowany i to w doborowym towarzystwie wyjazd do Grecji we wrześniu. Pewnie zostanie odwołany z powodu plajty biura podróży i/lub linii lotniczych. W ogóle mnie to nie wzrusza. Jak się to skończy, będę się niesamowicie cieszył z każdego spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Nieważne gdzie
Żeby nie było zaś zbyt poważnie, to póki co, nie udało mi się nawrócić z jednej rzeczy. W każdą sobotę kupuję do przedpołudniowej kawy bezę. Dziś też jeszcze były:
Nie zachowałem bezpiecznej odległości od bezy |
Delektowałem się nią dzisiaj w sposób szczególny. Nie wiadomo, co będzie za tydzień.
Zdrówka wszystkim życzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz