wtorek, 15 listopada 2016

Metropolia Silesia

Wiceprezydent mojego miasta wypowiedział się na portalu SILESION na temat "Metropolii Silesia": KLIK.

Jeden z symboli naszej metropolii

Zgadzam się ze stwierdzeniem Pana Krzysztofa Mejera przestrzegającym przed hurraoptymizmem w tym temacie. Tak, to prawda, że "sama ustawa metropolitalna niczego nam nie da i niczego nie przesądzi".

Sam od lat twierdzę, że włodarzom śląskich i zagłębiowskich miast od zawsze bardzo pasuje fakt, iż w Warszawie nie udało się nigdy ustawy przeprowadzić. To wygodne - jest na kogo zrzucić winę. Owszem, są nieśmiałe próby łączenia interesów międzygminnych w obecnym stanie prawnym, ale ich mizerny efekt trudno nazwać sukcesem. Spójrzmy tu na przykład KZK GOP, z chyba najsłabszym poziomem usług transportu publicznego ze wszystkich organizmów miejskich w Polsce.

Wracając do wypowiedzi Pana Mejera, dalszego toku jego rozumowania nie mogę pojąć. 

Mówi on w skrócie tak: "epokowemu wyzwaniu" związanemu z metropolią raczej nie sprostamy z tego powodu, że śląskie organizacje od lat ubiegają się o ustawowe uznanie języka śląskiego albo narodowości śląskiej. To zaś prowadzi do tego, że cała Polska się nas boi.
Nie rozumiem. Przez w/w działalność lokalnych organizacji, samorządowcy nie mogą zająć się metropolią?

Dalej rudzki wiceprezydent pokazuje przykład Kaszubów (bliskich jego sercu). Niby racja, dla wielu z nas Kaszuby (też bardzo lubię - spędziłem tam kilka wakacyjnych urlopów) to region wzorcowy. Tyle, że właśnie język kaszubski posiada od 2005 roku ustawowy status języka regionalnego. Dzięki temu może być on używany w szkołach i urzędach nie tylko, jako lokalny folklor, ale jako pełnoprawne narzędzie do porozumiewania się ludzi. Z tego rodzi się też dalszy rozwój i rozkwit regionalnej kultury, czego my Ślązacy trochę Kaszubom zazdrościmy, ale też próbujemy wzorce podpatrywać. Dlaczego Ślązacy nie zasługują na prawa, które uzyskali Kaszubi, odpowiedzi nie znajduję.

Następnie w kontekście metropolii Pan Mejer przywołuje: Zagłębie Ruhry, lata 50 i 60 na Śląsku i powstanie Rudy Śląskiej. 
O Zagłębiu Ruhry nie wiem wiele. Jestem jednak pewien, że lepiej brać wzorce stamtąd niż z czasów towarzyszy Bieruta czy Gomułki. Jeśli chodzi zaś o naszą Rudę Śląską, to proszę mi wierzyć - i to nic złego - jeśli rodowitych mieszkańców zapytać skąd pochodzą, nikt nie odpowie, że z Rudy Śl. Każdy z nas jest z Halemby (jak ja), z Bielszowic, Chebzia, Kochłowic czy Goduli. To zaś czy ze sprawą urzędową muszę jechać na Nowy Bytom czy do Katowic jest dla mnie sprawą drugorzędną, byle bym był sprawnie i dobrze załatwiony.

I tu chyba znajduję razem z Panem Mejerem wspólny mianownik. Jeśli fundujemy sobie zmiany, to niech one mają wpływ na podniesienie jakości pracy urzędów. 


Myśląc jednak o przyszłej Metropolii Silesia nie tylko o urzędy tu chodzi, a o wykorzystanie szansy potencjału, który oferuje nasza aglomeracja.


By jednak ten projekt mógł się udać, pytanie jest inne: czy włodarze naszych miast są w stanie dla dobra mieszkańców regionu, zrezygnować z części swojej władzy oraz ze swoich partykularnych interesów? To jest dopiero "epokowe wyzwanie", z którym trzeba się zmierzyć myśląc o przyszłej Metropolii Silesia.



Pozdrawiam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2714) wiara (1121) podróże (950) polityka (710) Pismo Św. (699) po ślonsku (447) rodzina (416) Śląsk (412) historia (394) Kościół (365) zabytki (348) humor (300) Halemba (287) człowiek (253) książka (218) święci (210) praca (209) muzyka (204) sprawy społeczne (177) gospodarka (176) Ruda Śląska (151) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (100) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (87) sport (82) dziennikarstwo (76) film (66) wojna (61) Papież Franciszek (57) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (41) varia (37) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)