Mój pierwszy Dzień Judaizmu przeżyłem 8 lat temu na lotnisku w Tel Awiwie, przed powrotem do Polski z służbowego wyjazdu.
Siedziałem sobie sam na krzesełku w poczekalni i nagle facet obok mnie wstał, wyciągnął ze swojej torby ubrania i akcesoria, których nie potrafiłem nawet nazwać i rozpoczął dziwny dla mnie rytuał. Zaczął nawijać na rękę bardzo precyzyjnie czarne paski. Na lewe ramię oraz na czoło przymocował sobie pudełeczka (jak później doczytałem) z fragmentami Tory, czyli filakterie. Na końcu nałożył na głowę chustę i pogrążył się w modlitwie do Boga Jahwe. Nie miałem wtedy śmiałości zrobić mu zdjęcia - nie chciałem przeszkadzać. Patrzyłem jednak na niego zauroczony.
3 lata później pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie |
Wtedy zakochałem sie w Judaizmie. Później w roku 2018 i 2020 podczas już typowych katolickich pielgrzymek do Ziemi Świętej, w swojej miłości do naszych Starszych Braci w wierze tylko się umacniałem.
Dziś jestem przekonany, że bez poznania, choćby w niewielkim stopniu, wiary Dzieci Abrahama, moja wiara w Jezusa - Żyda z urodzenia, byłaby jakoś uboższa.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz