Pozwoliłem sobie skomentować wczoraj na fb wypowiedź ks. Cisło, w następujący sposób:
Nie umiem zdzierżyć, gdy ksiądz żyjący jak pączek w maśle bredzi, że w Europie mamy prześladowania, jak w krajach, gdzie one są faktycznym problemem setek milionów chrześcijan.
To jest obraza dla prawdziwych męczenników za wiarę
Chciałbym tę myśl rozwinąć.
W porównaniu do tej uboższej części świata, to my wszyscy (prawie wszyscy) we współczesnej Europie żyjemy "jak pączek w maśle". Nigdy nie doświadczyliśmy głodu, nie mieliśmy problemu z dostępem do wody pitnej. Mamy dach nad głową w mieszkaniach z centralnym ogrzewaniem - zimą i klimą - latem. Jeździmy dobrymi samochodami, latamy na wczasy do ciepłych krajów. Nie przyszło nam - dzięki Bogu doświadczać wojny, nikt nas nie wypędzał ze swoich domów, krain, państw.
W tym kontekście, gdy ktoś mówi, jak to mamy w Europie źle - w tym przypadku prześladowania chrześcijan, strasznie mnie denerwuje.
Z drugiej strony, odezwał się do mnie mój znajomy - ksiądz, który od lat posługuje w okolicach Nicei na południu Francji, wskazując na fakt zamachów na chrześcijan dokonanych w ostatnim czasie. W Nicei miesiąc temu zamordowano w kościele 3 osoby, a w 2016 zginął męczeńską śmiercią podczas Mszy Św. ksiądz Jacques Hamel.
No to jak, mamy prześladowania chrześcijan w Europie czy nie mają one miejsca? Może ks. Cisło ma rację, a ja jestem w błędzie?
Myślę, że o prześladowaniach chrześcijan można mówić na bardzo różnych płaszczyznach.
Najtrudniejsza jest sytuacja wierzących w krajach, gdzie religia jest zabroniona, zwalczana, podlega represjom ze strony państwa. Z pewnością sytuacji Europy nie da się porównać z tym, co dzieje się w Korei Północnej, w Chinach (najnowsze prawo), w części krajów islamskich oraz wielu innych państwach, gdzie chrześcijaństwo w większym lub mniejszym stopniu jest po prostu zakazane.
Równie trudna może być sytuacja chrześcijan w terenach, gdzie co prawda państwo nie stosuje represji, ale lokalne grupy społeczne z przyczyn religijnych lub jakichkolwiek innych np. ekonomicznych jawnie lub skrycie chrześcijan eliminują. I tu znowu poziom prześladowań może być bardzo różny od masowych mordów, które mają miejsce np. w niektórych krajach Afryki do wypierania chrześcijan z życia społecznego, czego można doświadczyć w Izraelu czy Autonomii Palestyńskiej.
Antychrześcijańskie muzułmańskie hasła w Nazarecie przy Bazylice Zwiastowania |
W krajach Zachodu z kolei sytuacja, jak mi się wydaje, jest jednak o wiele lepsza. Niestety mogą się zdarzyć sytuacje skrajne z zamachami włącznie, jak w sąsiedztwie mojego znajomego księdza. Można mieszkać w dzielnicy, gdzie okazując swoją wiarę człowiek naraża się na niebezpieczeństwo. Bardziej powszechna jest chyba jednak dyskryminacja chrześcijan wynikająca z... poprawności politycznej. W wielu miejscach Europy obowiązującą "religią" jest ateizm. Gdy masz odwagę przyznawać się publicznie do swojej wiary, możesz narazić się na obstrukcję, drwinę lub inne nieprzyjemności. Tak, to też jest jakiś rodzaj prześladowania chrześcijan.
Myślę jednak, że porównywanie naszej europejskiej sytuacji do setek milionów chrześcijan dręczonych za wiarę w innych częściach świata jest jednak sporym nadużyciem. My wszyscy jesteśmy tym naszym braciom winni wsparcie modlitewne, ekonomiczne, polityczne i wszelkie niezbędne. To dużo więcej niż uprawianie własnego cierpiętnictwa.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz