niedziela, 13 stycznia 2013

Niedziela w galerii handlowej

Są dwie rzeczy, których z zasady nie wykonuję w niedziele i święta:
  • nie wykonuję pracy zarobkowej
  • nie robię zakupów.
Dzięki Bogu właściwie już nie pamiętam kiedy byłem zmuszony jechać do biura w firmie gdzie pracuję w niedzielę. I dobrze - tak trzymać. Właściwie nie o tym mówię. Chodzi o to, że jeśli zdarza mi się robić jakąś "fuchę", to nawet jeśli nie zdążyłem w sobotę, w niedzielę tej pracy nie kontynuuję.

Oczywiście nie oznacza to też, że w niedzielę leżę cały dzień do góry brzuchem. Jako Nadzwyczajny Szafarz Komunii Św. mam trochę zajęć. Rano czasem idę z Eucharystią do chorych, potem uczestniczę przy ołtarzu we Mszy Św., a po południu podjeżdżam pod kościół jeszcze raz, żeby pomóc księżom komunikować. Jest to szczególnie istotne na przykład w obecnym czasie, gdy na parafii pozostaje tylko jeden kapłan, bo reszta chodzi po kolędzie. To też jest jakiś rodzaj "pracy", ale zdecydowanie zapłaty w złotych za to nie dostaję. Mam jedynie nieśmiałą nadzieję, że Pan Bóg mi na Swój sposób jakoś ten drobny wysiłek wynagrodzi.
 
Nigdy też nie planuję na niedzielę zakupów. Po prostu nie ma takiej opcji. Jasne, nie mówię o tym, że czasem idziemy gdzieś na lody, do kawiarni czy na obiad (rzadko, ale to się może zdarzyć). Czasem bywają sytuacje awaryjne i trzeba kupić coś na przykład na stacji benzynowej, ale chodzi mi o to, że nigdy nie planujemy, by pojechać w niedzielę na regularne zakupy do hipermarketu.

Czemu o tym dziś wspominam? Bo byłem dziś w Silesia City Center w Katowicach. Dla Czytelników spoza Śląska dodam, że to największa u nas galeria handlowa wybudowana w miejscu starej kopalni.

Szyb kopalniany starej kopalni w SCC


Nie byłem jednak na zakupach, a na koncercie kolęd. Przy SCC znajduje się kaplica, gdzie dziś pięknie śpiewał zespół Capax Dei z sąsiednich Kochłowic.

Troszeczkę się spóźniłem, bo trudno było na parkingu znaleźć miejsce. Widać omijanie zakupów w niedzielę nie jest zbyt popularne.

Gdy wszedłem do kaplicy, już trwało. 




W przedstawionym repertuarze były kolędy tradycyjne, jak i nowsze np. kolędy Universów. Śpiewano z towarzyszeniem gitary akustycznej, basowej i skrzypiec (lub altówki, bo nie rozróżniam), ale także a  capella. Były utwory wykonywane na głosy, ale też takie, gdzie mogliśmy, zachęceni przez kierującego zespołem Mariana, pokolędować wspólnie.



Capax Dei w tych dniach obchodzi 15 lecie istnienia. Wcześniej Marian prowadził "chórek" u nas na Halembie i grubo ponad 20 lat temu też śpiewaliśmy z moją przyszłą żoną w tym zespole. Nawet kilka nutek w śpiewanych dziś kolędach gdzieś tam po głowie mi się kołatało.

A śpiewali naprawdę pięknie. Szkoda, że zdjęciami nie da się "pokazać" dźwięków.

 

Cieszę się, że wybrałem się dziś do galerii handlowej. Tym bardziej, że sezon kolędowania powoli się już kończy.

Pozdrawiam

2 komentarze:

Etykiety

zdjęcia (2735) wiara (1128) podróże (961) polityka (712) Pismo Św. (702) po ślonsku (448) rodzina (416) Śląsk (414) historia (399) Kościół (367) zabytki (356) humor (301) Halemba (291) człowiek (256) książka (218) święci (216) praca (210) muzyka (206) gospodarka (177) sprawy społeczne (177) Ruda Śląska (153) Grupa Poniedziałek (111) ogród (110) Jan Paweł II (106) filozofia (105) muzeum (105) miłosierdzie (91) Covid19 (89) środowisko (89) sport (82) dziennikarstwo (76) film (67) wojna (61) Papież Franciszek (58) biurokracja (57) Szafarz (45) dom (44) varia (38) teatr (34) św. Jacek (33) makro (7)