To chyba przesada z tym nadstawianiem drugiego policzka. Jeśli ktoś okrada mi dom, nie będę za nim wołał, że zapomniał o najnowszym komputerze, który stał w drugim pokoju. Gdy pracodawca przymusza mnie do nadgodzin w piątek, to za darmo mam przyjść do pracy jeszcze w sobotę?
Czy oto chodzi Jezusowi, by dobry chrześcijanin był popychadłem, niedorajdą i ostatnim naiwniakiem?
A Ja wam powiadam:
Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują
To jest kluczowe zdanie odwracające do góry nogami myślenie Starego Testamentu: "Oko za oko i ząb za ząb".
Jeśli ktoś mnie uderzy, a ja miałbym go znienawidzić, to lepiej, żeby dać mu się obić podwójnie. Jeśli ktoś mnie okradnie, a ja miałbym się mścić, to lepiej, żebym mu sam oddał kolejne rzeczy. Jeśli czyjś przymus sprawia, że tracę do niego serce, to lepiej samemu się zaoferować.
Nie wiem, czy miłość nieprzyjaciół nie jest trudniejsza niż lata pracy nad sobą, niż wieloletni wysiłek ćwiczenia się w chrześcijańskich cnotach, niż lata walki z jakimś moim grzechem czy nałogiem.
A jednak w kontekście miłości nieprzyjaciół, a nie duchowego wzrostu Jezus mówi:
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski
Chrześcijaństwo jednak o niebo różni się od wszystkiego innego, co powstało na ziemi.
Nasza wiara nie wymaga byśmy byli popychadłami, niedorajdami i naiwniakami. Nasza wiara nie polega na tym, by przez całe życie dążyć do doskonałości. Jezus zachęca, byśmy patrzyli na świat oczyma Boga, który
sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi,
i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych
ON kocha wszystkich.
Słońce i deszcz - tęcza, którą sfotografowałem dokładnie 2 lata temu nad Jeziorem Genezaret |
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz