No tak, przez pierwsze dwa dni po urlopie, odrobiłem w biurze trochę zaległości. Jutro, w czwartek i piątek jadę już w teren na nadzory, na budowę.
Niezależnie od spraw zawodowych, mam też do załatwienia trochę prywatnych kwestii, w tym między innymi muszę wyrobić nowe prawo jazdy, bo druga dziesiątka lat za kierownicą właśnie mi mija. Zupełnie zresztą przypadkiem, tuż przed wyjazdem na wczasy, odkryłem, że moje uprawnienia do kierowania autem za chwilę tracą ważność.
Dziś, gdy wracałem z pracy, moja żona posłała mi sms-a, żebym nie wjeżdżał do garażu. Pomyślałem sobie, że pewnie chce mnie wieczorem zabrać w jakieś ciekawe miejsce. Nie myliłem się. Żona zaproponowała romantyczny spacer po ... cmentarzu. Jutro moja teściowa, gdyby żyła, obchodziłaby równe 80. urodziny. Z tej okazji trochę grób żeśmy oczyścili, zapaliliśmy znicze i pomodliliśmy się za zmarłych. W przyszłym miesiącu, tę samą uroczystość będzie obchodził mój świętej pamięci teść - znów impreza :)
Oczywiście nie mogliśmy nie pójść przy okazji na grób moich dziadków. Po krótkiej modlitwie, patrząc na nagrobek odkryłem, że mój dziadek dokładnie miesiąc przed śmiercią babci, miałby równiutkie 100 lat.
Po cmentarzu zatrzymaliśmy się jeszcze we dwoje na lodach. :)
Nie wiem, czy tak nastroił mnie cmentarz, czy ciągle chodzi mi jeszcze po głowie książka z historią śląskich rodzin KLIK, ale po powrocie do domu pogrzebałem trochę w internecie w drzewach genealogicznych. Są takie strony, które pozwalają takie drzewo budować. Kiedyś sam też trochę rodzinnych informacji zgromadziłem, ale nie ma tego zbyt dużo. Trafiłem za to na drzewo bardzo rozwinięte, które częściowo zahacza też o moich krewnych. Znalazłem więc trochę interesujących danych o moich ciotkach i wujkach, którzy w pamięci prawie że się już zatarli. Najciekawsze są jednak zdjęcia. Na przykład odnalazłem fotografię ujka Wilyma, który, jak pamiętam, grał w górniczej orkiestrze na klarnecie. Mając raptem 11 lat byłem z rodzicami na jego pogrzebie. To był chyba pierwszy rodzinny pogrzeb, w którym uczestniczyłem. Pamiętam, że byłem bardzo wtedy zdziwiony, że na stypie było nawet dość wesoło. Wcześniej sobie wyobrażałem, ze będziemy się tam musieli wszyscy strasznie smucić.
Niezależnie od spraw zawodowych, mam też do załatwienia trochę prywatnych kwestii, w tym między innymi muszę wyrobić nowe prawo jazdy, bo druga dziesiątka lat za kierownicą właśnie mi mija. Zupełnie zresztą przypadkiem, tuż przed wyjazdem na wczasy, odkryłem, że moje uprawnienia do kierowania autem za chwilę tracą ważność.
Dziś, gdy wracałem z pracy, moja żona posłała mi sms-a, żebym nie wjeżdżał do garażu. Pomyślałem sobie, że pewnie chce mnie wieczorem zabrać w jakieś ciekawe miejsce. Nie myliłem się. Żona zaproponowała romantyczny spacer po ... cmentarzu. Jutro moja teściowa, gdyby żyła, obchodziłaby równe 80. urodziny. Z tej okazji trochę grób żeśmy oczyścili, zapaliliśmy znicze i pomodliliśmy się za zmarłych. W przyszłym miesiącu, tę samą uroczystość będzie obchodził mój świętej pamięci teść - znów impreza :)
Oczywiście nie mogliśmy nie pójść przy okazji na grób moich dziadków. Po krótkiej modlitwie, patrząc na nagrobek odkryłem, że mój dziadek dokładnie miesiąc przed śmiercią babci, miałby równiutkie 100 lat.
Po cmentarzu zatrzymaliśmy się jeszcze we dwoje na lodach. :)
Nie wiem, czy tak nastroił mnie cmentarz, czy ciągle chodzi mi jeszcze po głowie książka z historią śląskich rodzin KLIK, ale po powrocie do domu pogrzebałem trochę w internecie w drzewach genealogicznych. Są takie strony, które pozwalają takie drzewo budować. Kiedyś sam też trochę rodzinnych informacji zgromadziłem, ale nie ma tego zbyt dużo. Trafiłem za to na drzewo bardzo rozwinięte, które częściowo zahacza też o moich krewnych. Znalazłem więc trochę interesujących danych o moich ciotkach i wujkach, którzy w pamięci prawie że się już zatarli. Najciekawsze są jednak zdjęcia. Na przykład odnalazłem fotografię ujka Wilyma, który, jak pamiętam, grał w górniczej orkiestrze na klarnecie. Mając raptem 11 lat byłem z rodzicami na jego pogrzebie. To był chyba pierwszy rodzinny pogrzeb, w którym uczestniczyłem. Pamiętam, że byłem bardzo wtedy zdziwiony, że na stypie było nawet dość wesoło. Wcześniej sobie wyobrażałem, ze będziemy się tam musieli wszyscy strasznie smucić.
Ujek Wilym |
Właściwie to przydałby się jeszcze jakiś dodatkowy urlop, bo ciągle, na tyle ciekawych rzeczy, jest zbyt mało czasu, niestety.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz