środa, 18 lipca 2012

Rodzinne wakacje z Łukaszem !

Chcąc, nie chcąc, powoli nasze wakacje się kończą. Jeszcze jutro ostatni dzień i w piątek droga powrotna.

Zwykle od lat na odpoczynek jeździliśmy z zaprzyjaźnioną rodzinką. W tym roku nie udało się jednak zsynchronizować urlopów, więc jesteśmy sami.

Z drugiej strony miło spędzić pełne dwa tygodnie z żoną i synami. Czasem mnie tam ktoś trochę zdenerwował, ale ogólnie jest wesoło, sympatycznie i bardzo miło.

Najbardziej byłem zdenerwowany, gdy w Krku zreperowałem koło u wulkanizatora, a reszta rodzinki poszła w miasto szukać bankomatu. Chciałem do nich zadzwonić, żeby nie musieli się wracać  (suma, którą miałem, była wystarczająca) i żebym nie musiał na nich bez sensu w warsztacie czekać. Niestety, Jackowy telefon od kilku dni jest wyłączony, bo zapomniał pinu. Łukasz, jak się okazało, nie nosi telefonu ze sobą, bo po co, a Ela miała wyciszony ... żeby mnie w nocy rybki nie budziły.

Ale zostawmy moje zdenerwowania.

Generalnie cieszę się, że jesteśmy razem. Tym bardziej, że jest to pewnie jedna z naszych ostatnich eskapad w tym gronie. W końcu Łukasz ma już 16 lat i to, że jest dziś z nami, w jakimś stopniu wynika z tego, że nie udało im się z przyjaciółmi zorganizować wyjazdu do Bułgarii. Mam nadzieję, że jemu z nami jest tak samo miło, jak nam z nim. Lubię jego błyskotliwy humor, choć czasem przegina, szczególnie, gdy pyta:
- a konkretnie tato czego nie rozumiesz?

Lubię też patrzeć, gdy przeżywa swoje fascynacje. A trzeba wiedzieć, że w ostatnią niedzielę był dzień wyjątkowy, gdyż na Stadionie Narodowym miało miejsce szczególne wydarzenie, a mianowicie: super finał rozgrywek footballu amerykańskiego.

foto: Piotr Czauderna / naTemat.pl

 Już kiedyś wspominałem, że Łukasz nie tylko jest fanem tej, mało w Polsce popularnej, dyscypliny sportu, ale w ostatnich miesiącach ukończył kurs sędziego i ma nadzieję w ten sposób w kolejnym sezonie włączyć się czynnie w rozgrywki. Jeśli można kibicować sędziemu, to ja jestem po jego stronie. Nawiasem mówiąc impreza na nowym stadionie w Warszawie przeszła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Podobno brakło biletów mimo, iż otwierano kolejne sektory i w sumie było chyba ponad 20 tys. widzów. Całość relacjonował na żywo n sport i chyba tvn turbo i była to bardzo profesjonalna transmisja. My, a szczególnie Łukasz, śledziliśmy wszystko w internecie. Sam mecz też stał na dobrym poziomie. Choć ja w zasadzie się na tym nie znam, ale poczyniłem właśnie pierwsze kroki - Łukasz tłumaczył mi z grubsza co i jak i muszę powiedzieć, że football amerykański jest coraz bardziej również dla mnie ciekawy. Trzeba się kiedyś wybrać na jakiś mecz.

Razem więc sobie codziennie plażujemy, zwiedzamy ciekawe miejsca i cieszymy wzajemnie swoją obecnością.

Szkoda mi tylko, że musiałem ostatnio odmówić Łukaszowi wyjazdu do Hiszpanii, który wymyślił z kolegą w ostatnich dniach. Niestety jesteśmy trochę pod kreską i nie da rady wyłożyć kolejne 2 tys. zł. :(

Pozdrowienia z wakacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety

zdjęcia (2555) wiara (1072) podróże (894) polityka (690) Pismo Św. (675) po ślonsku (440) rodzina (400) Śląsk (389) historia (371) Kościół (344) zabytki (313) humor (294) Halemba (261) człowiek (233) książka (203) praca (203) święci (187) muzyka (184) gospodarka (169) sprawy społeczne (169) Ruda Śląska (138) Grupa Poniedziałek (111) ogród (106) filozofia (104) Jan Paweł II (103) Covid19 (89) miłosierdzie (82) muzeum (76) środowisko (76) dziennikarstwo (73) sport (73) film (66) wojna (55) biurokracja (54) Papież Franciszek (53) Szafarz (43) dom (38) varia (36) św. Jacek (31) teatr (29) makro (7)