Wczorajszy wieczór spędziliśmy z Elą w NOSPRze na wspaniałym koncercie:
Matt Dusk Sings Sinatra
Matt Dusk z Ekipą |
Co by nie powiedzieć, piosenki Franka Sinatry chyba nigdy się nie zestarzeją. Moglibyśmy ich słuchać i słuchać. Może je śpiewać Robbie Williams, Michael Bublé lub setka innych wykonawców. Choć pewnie nie każdy potrafi.
Matt Dusk zaśpiewał rewelacyjnie. Czasem może go zbytnio przekrzykiwał jazzband (świetnie grali), ale wczorajszy solista ma piękny głos. Szczególnie potrafi wydobyć z siebie frapujące niskie tony basowe. Brawo!
Jeden utwór, by sprawdzić akustykę sali, zaśpiewał bez mikrofonu z cichszym fortepianem, a później dołączył do nich, wysuwając się zza mikrofonu, saksofonista. Nie wiem, jak to brzmiało na górnym balkonie z tyłu pod sufitem, ale u nas w 10 rzędzie byłem zauroczony.
Nie mogę nie wspomnieć mojego wzruszenia podczas My way. Dobrze, że łezka szybko wchłonęła się w maseczkę.
Ech! Pięknie było!
Wielkie brawa! |
Zdrowia, pokoju i piękna życzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz