Jakby tak kogoś przypadkiem interesowało moje zdanie w sprawie handlu w niedziele i święta, to uważam tak:
Jak jestem zwolennikiem maksymalnej wolności w sprawach gospodarczych, tak tu zrobiłbym wyjątek i handlu w niedzielę bym ustawowo zakazał.
Ale jak już mówimy o wyjątkach, to ograniczenia handlu w niedzielę nie zakazywałbym całkowicie. W szczególności nie mam nic przeciwko sprzedaży na stacjach benzynowych (bo i tak muszą być otwarte). Małe osiedlowe sklepiki ze świeżymi bułkami też mogłyby, tam gdzie kto chce, być chwilę rano otwarte.
Natomiast zakazałbym handlu w dużych sklepach, w centrach handlowych, a już na pewno w marketach budowlanych.
Galeria Katowicka - do zamknięcia w niedzielę |
Dlaczego tak uważam? I dlaczego powinny w tym zakresie obowiązywać zakazy ustawowe? Bo moim zdaniem państwo jest po to, by chronić słabszych. W tym przypadku tymi słabszymi są: pracownicy ograbiani z naturalnego niedzielnego wypoczynku oraz ich rodziny, pozbawiane w ten sposób możliwości wspólnego spędzania świątecznego czasu.
I jeszcze: powoływanie się w proponowanych zakazach na to, że mamy "katolickie społeczeństwo" jest absurdalne. Gdyby faktycznie było katolickie, to galerie handlowe same z siebie by się pozamykały z braku klientów.
Biorąc powyższe pod uwagę, popieram oficjalne stanowisko Kościoła w Polsce, gdy wypowiada się za ograniczeniem niedzielnego handlu. Z drugiej strony mam świadomość, że konieczność wprowadzania zakazów ustawowych jest porażką nas wszystkich tworzących Kościół, bo to oznacza, że nasze świadectwo życia, w tym świętowania niedzieli, jest mizerne.
Pozdrawiam
P.S. Nie wierzę w negatywne analizy ekonomiczne związane z ograniczeniem handlu w niedziele. Jak ktoś coś potrzebuje kupić, to kupi, bez względu na to czy sklep będzie otwarty 6 czy 7 dni w tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz