Zdjąłem dziś lampki choinkowe wiszące na naszym domu. Lepiej późno niż wcale. Uczciwie dodam, że już ich nie zaświecałem od 2 lutego. :)
Dziś lampki zdjąłem, bo kupiłem wiszące w doniczkach surfinie, które powiesiłem w ich miejsce. Mam nadzieję, że będą pięknie nam kwitły, aż do jesieni.
W ogródku tak już jest, że czasem coś się udaje, a czasem mamy klęskę. Pamiętacie, jak w końcówce kwietnia chwaliłem się nowymi pelargoniami zasadzonymi w szpalerze nowych kamiennych doniczek postawionych wzdłuż domu? Zostały juz tylko na zdjęciach: KLIK Tydzień temu w nocy z czwartku na piątek przymrozek z 15 szt. kwiatów zniszczył prawie wszystko. Dziś kwitnie tylko jedna pelargonia. Poza tym w znacznym stopniu zniszczyły się pędy winogron oraz krzaczek, który w zeszłym roku posadziłem w okolicach naszego kranika z wodą. Mróz był jednak bardzo silny, bo rano, gdy wstaliśmy, szron utrzymywał się nie tylko przy gruncie, ale nawet na oknach dachowych pierwszego piętra.
Ciekawe, że mróz w ogóle nie zaszkodził chwastom, których, jak co roku, mamy całe mnóstwo. :(
Tak to już w życiu jest, że dobro i piękno trzeba pielęgnować, a paskudztwo pleni się samo z siebie.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz