Jacek, mój młodszy 11 letni syn, ostatnio podczas nieobecności mamy w domu, gdy była na wycieczce, nauczył się, pod moim okiem, gotować jajko na miękko.
Ja osobiście, jeśli chodzi o kuchenne umiejętności, to głównie potrafię z apetytem wszystko co przygotuje moja kochana żona, zjeść.
No ale zrobić herbatę, posmarować kromkę masłem lub właśnie ugotować jajko to jeszcze potrafię.
W piątek wieczorem przed Dniem Matki, Jacek teatralnym szeptem, żeby mama nie słyszała, podzielił się ze mną pomysłem, że jutro rano zrobi mamie niespodziankę i na śniadanie ugotuje dla niej jajko. Mówię mu:
- Jacek, ale przecież zawsze w sobotę rano jedziemy z mamą na targ na drobne zakupy i zanim wrócimy, jajko zdąży ochłodnąć. A zimne jajko nie jest dobre.
- To zostawię je we wrzącej wodzie, aż wrócicie - odpowiedział mój dzielny syn.
Kilka dni temu coś mu mówiłem i zripostował mi krótko:
- Tata nie fizolofuj.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz