Wybrałem się wczoraj na koncert wielkanocny do katedry w Katowicach.
Najpierw proboszcz wszystkich przywitał i jak przystało na Białą Niedzielę pomodliliśmy się Koronkę do Bożego Miłosierdzia.
Sam koncert rozpoczął się przy małych organach, które znajdują się na samym przodzie katedry za prezbiterium. To w ogóle ciekawe i rzadko spotykane, bo zwykle organy są na chórze z tyłu kościoła. W naszej katedrze podobnie, ale dodatkowo można korzystać z małych organów w prezbiterium.
Przy wszystkich zaletach, katowicka katedra ma niestety bardzo słabą akustykę. Siedziałem trochę z boku, więc początkowo artystów nie widziałem, a i dźwięki nieco się zlewały. Pewnie z uwagi na echo odbijające się w poszczególnych bocznych kaplicach.
Całe szczęście na dalszą część koncertu Pan Józef Skrzek, solistki operowe oraz kapela góralska z Istebnej przenieśli się przed ołtarz.
Wtedy już miałem wszystkich artystów jak na dłoni. Mimo to trudno było zrozumieć śpiewane słowa, ale przynajmniej muzyka płynęła bez przeszkadzającego pogłosu.
Nie tylko mnie, bo brawa były dość rzęsiste, chyba najbardziej podobały się pieśni góralskie. Bardzo lubię góralskie skrzypki, a tu dodatkowo był jeszcze bas, dudy czy inne piszczołki. Piyknie tyż śpiywali na głosy. Trzeba tu dodać, że Pan Józef Skrzek potrafił ze swoimi elektronicznymi dźwiękami nieźle się w całość wkomponować.
Ani się nie obejrzałem (a raczej nie dość wsłuchałem), a już godzinka minęła i proboszcz musiał koncert zakończyć, bo Msza Św. o 18.00 i tak rozpoczęła się z opóźnieniem.
Dobrze czasem posłuchać coś innego, ciekawych dźwięków i pomysłowych aranżacji.
Czy koncert był wielkanocny? Nie wiem, bo słów nie rozumiałem.
Ale tak, był wielkanocny - jeszcze w oktawie Świąt Zmartwychwstania.
Alleluja !!!
Najpierw proboszcz wszystkich przywitał i jak przystało na Białą Niedzielę pomodliliśmy się Koronkę do Bożego Miłosierdzia.
Przy wszystkich zaletach, katowicka katedra ma niestety bardzo słabą akustykę. Siedziałem trochę z boku, więc początkowo artystów nie widziałem, a i dźwięki nieco się zlewały. Pewnie z uwagi na echo odbijające się w poszczególnych bocznych kaplicach.
Całe szczęście na dalszą część koncertu Pan Józef Skrzek, solistki operowe oraz kapela góralska z Istebnej przenieśli się przed ołtarz.
Nie tylko mnie, bo brawa były dość rzęsiste, chyba najbardziej podobały się pieśni góralskie. Bardzo lubię góralskie skrzypki, a tu dodatkowo był jeszcze bas, dudy czy inne piszczołki. Piyknie tyż śpiywali na głosy. Trzeba tu dodać, że Pan Józef Skrzek potrafił ze swoimi elektronicznymi dźwiękami nieźle się w całość wkomponować.
Ani się nie obejrzałem (a raczej nie dość wsłuchałem), a już godzinka minęła i proboszcz musiał koncert zakończyć, bo Msza Św. o 18.00 i tak rozpoczęła się z opóźnieniem.
Czy koncert był wielkanocny? Nie wiem, bo słów nie rozumiałem.
Ale tak, był wielkanocny - jeszcze w oktawie Świąt Zmartwychwstania.
Alleluja !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz