Bez większych komplikacji dojechaliśmy na drugi koniec wyspy, do jej stolicy Valletty.
Właściwie nie ma co opowiadać. Weszliśmy do Katedry Św. Jana i... przepadłem na amen.
Nawa główna |
Wszystko złote, kolorowe, wymalowane, wyrzeźbione z największym kunsztem, jaki można sobie wyobrazić.
Zakon Rycerski Św. Jana ufundował w XVI w. swojemu patronowi arcydzieło.
Ołtarz główny - Chrzest w Jordanie |
Tu wszystko do sobie pasuje. Tu wszystko zachwyca. Tu jest się bliżej Nieba - a czy nie o to chodzi w świątyni?
Prezbiterium |
Nawy boczne prowadzą do kaplic narodowych tych nacji, które tworzyły Zakon Szpitalników.
Nawa lewa |
Każda z kaplic pełna przepychu, ale tu, moim skromnym zdaniem, przepych pasuje, jak nigdzie.
Dla osoby wierzącej, największy jednak skarb Katedry znajduje się w kaplicy Najświętszego Sakramentu.
Kaplica Najświętszego Sakramentu |
Z prawej nawy przechodzi się do Oratorium.
Oratorium |
Perełką miejsca jest obraz Caravaggia - Ścięcie św. Jana Chrzciciela. Można się zapatrzeć.
Caravaggio |
Mimo to trzeba w końcu stamtąd wyjść, by jeszcze raz spojrzeć na wnętrze katedry.
Widok w stronę wejścia bocznego |
Widok z chóru |
I mógłbym tak jeszcze dziesiątki zdjęć pokazać, ale może już wystarczy.
No, jeszcze jedno. Taki detal:
W którejś z kaplic |
Kocham Barok i dziś Malta mnie ostatecznie zwyciężyła. Nie będę się już bronił. Przepadłem.
Malta jest piękna.
Pozdrawiamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz