Zaczynamy się adaptować do lokalnych warunków.
Jak to się robi?
Po prostu, chcąc dzisiaj gdzieś pojechać, wyszliśmy z naszego domu 5 min. po rozkładowym czasie odjazdu autobusu. Poczekaliśmy jeszcze z 10 min. i nasz bus się pojawił. Nie zdziwiło nas też, że na kolejnym przystanku wszyscy musieli wysiąść, by kilka minut później tym samym pojazdem dostać się do miasteczka Mosta. Tu znajduje się piękna bazylika, z podobno czwartą na świecie kopułą o średnicy 37,2 m.
Kościół Wniebowzięcia NMP w Mosta |
Nie mogłem nie wejść na wieżę.
Schody. Windy nie ma |
Warto było, by podziwiać świątynię z góry.
Ołtarz główny (i dwa boczne) |
Trochę sobie przypomniałem wrażenia z Bazyliki Św. Piotra w Rzymie. To pewnie jedna z tych większych budowli.
Rozeta na posadzce pod kopułą |
Z dołu kopuła prezentowała się imponująco.
Wnętrze kopuły |
Kościół miał swój niepowtarzalny klimat.
Miejsce modlitwy |
Zwiedziliśmy też zakrystię.
Zakrystia |
Gdy uznaliśmy, że trzeba wracać, znów w ramach adaptowania się do lokalnych zwyczajów, przyjęliśmy następujące założenie: jeśli bus wjedzie do naszej miejscowości, wysiadamy i zjemy kolację u siebie. Jeśli, jak w sobotę z bagażami, dojedzie tylko nad plażę, pójdziemy zjeść do restauracji. Okazało się, że tym razem oszczędzono nam trudnego i niebezpiecznego marszu.
Pozdrawiamy z Malty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz