Zaprosiła mnie dzisiaj żona na ... zakończenie roku szkolnego w siebie w szkole, gdzie uczy.
Miałem trochę mieszane uczucia, bo co ja tam będę robił? Zabrałem jednak Jacka i po pośpiesznym obiedzie pojechaliśmy na "Galę talentów".
Uroczystość zaczynała się dwoma przedstawieniami. Najpierw młodsza grupa pokazała "Brzydkie kaczątko", a następnie starsze dzieci zaprezentowały "Most do Terabithii".
Ludzie, to nie było przedstawienie teatrzyku z wiejskiej szkoły.
To był prawdziwy teatr.
Niesamowicie oba spektakle były przygotowane. Dzieciaki potrafiły i śpiewać, i zatańczyć, i się poruszać, i deklamować - pełny profesjonalizm. Na dodatek, mimo skromnych środków, twórcy potrafili wyczarować zmieniającą się scenografię, efekty świetlne, zmieniające się tło, dobry podkład muzyczny, pacynki i nawet teatr cienia.
Gratuluję przede wszystkim Ewie, która z tymi dziećmi pracuje, ale też wszystkim, którzy włożyli w przygotowania sporo pracy i serca.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz