Przeczytałem dziś informację, że kilka dni temu pewien Polak powiesił w Parlamencie Europejskim na ścianie za fotelem przewodniczącego krzyż.
Chwalił się potem, że wniósł go pod marynarką, a bramki bezpieczeństwa nie zareagowały mimo, iż figurka Chrystusa była metalowa. To "wydarzenie" można nawet obejrzeć na Youtube'ie. (Jeśli ktoś bardzo musi, to proszę: KLIK)
Muszę powiedzieć, że jestem całą tą sytuacją zażenowany.
Dla mnie krzyż jest świętością. Symbol mojej wiary, mojego zbawienia, symbol największej miłości Boga do człowieka, nie może być zabawką do robienia zamieszania. Już kiedyś na ten temat pisałem.
Oczywiście nie mam pojęcia jakie były rzeczywiste motywy tego człowieka. Widzę jedynie na filmiku, że głównie chodzi o to, żeby po powieszeniu krzyża, zrobić sobie kilka zdjęć. Pewnie po to, by się potem wszystkim chwalić, jaki z niego bohater. Tu, moim zdaniem, nie ma mowy o jakimkolwiek uczczeniu krzyża. To nie jest element chrześcijańskiego świadectwa.
Cieszę się, że w polskim parlamencie wisi krzyż (choć też był powieszony w okolicznościach niezbyt chlubnych). Wierzę jednak, mimo wszystko, że znaczna większość naszych parlamentarzystów życzy sobie, by symbol ich wiary był, w tym jednym z najważniejszych polskich miejsc, godnie wyeksponowany.
Nie można jednak tego samego i to podstępem, narzucać eurodeputowanym, którzy w znacznym stopniu pochodzą ze społeczeństw zlaicyzowanych.
Jeśli, i słusznie, jako chrześcijanie, żądamy od innych szacunku do naszych symboli i wartości, to musimy respektować standardy wypracowane również przez środowiska świeckie.
Można na problem spróbować spojrzeć jeszcze z innej perspektywy.
Pewnie my katolicy bylibyśmy strasznie zgorszeni, gdyby w nocy jakiś gorliwy kibic włamał się do naszego parafialnego kościoła i na ścianie przy ołtarzu wymalował duży biało-czerwony napis "Polska Gola !!!". Uznalibyśmy taki gest za profanację miejsca świętego. I słusznie.
Oczywiście trochę inny byłby wydźwięk dekoracji na przykład w kaplicy na Stadionie Narodowym, gdyby tam wywieszono tekst z modlitwą za piłkarzy. Tam byłoby to naturalne.
Nikogo dziś nie dziwi, że z okazji patriotycznych, państwowych świąt są w kościołach odprawiane msze za ojczyznę. Tak samo jest też naturalne, że na uroczystości np. przy Grobie Nieznanego Żołnierza są zaproszeni duchowni i to różnych wyznań. Tu Państwo i Kościół w jakiś sposób się uzupełniają.
Trzeba jednak pamiętać, że Państwo i Kościół są strukturami autonomicznymi i nie można ani siłą, ani podstępem narzucać sobie wzajemnie swojej woli.
A my ludzie będący jednocześnie obywatelami i wierzącymi winniśmy pamiętać o słowach Jezusa z wczorajszej Ewangelii:
Chwalił się potem, że wniósł go pod marynarką, a bramki bezpieczeństwa nie zareagowały mimo, iż figurka Chrystusa była metalowa. To "wydarzenie" można nawet obejrzeć na Youtube'ie. (Jeśli ktoś bardzo musi, to proszę: KLIK)
Muszę powiedzieć, że jestem całą tą sytuacją zażenowany.
Dla mnie krzyż jest świętością. Symbol mojej wiary, mojego zbawienia, symbol największej miłości Boga do człowieka, nie może być zabawką do robienia zamieszania. Już kiedyś na ten temat pisałem.
Oczywiście nie mam pojęcia jakie były rzeczywiste motywy tego człowieka. Widzę jedynie na filmiku, że głównie chodzi o to, żeby po powieszeniu krzyża, zrobić sobie kilka zdjęć. Pewnie po to, by się potem wszystkim chwalić, jaki z niego bohater. Tu, moim zdaniem, nie ma mowy o jakimkolwiek uczczeniu krzyża. To nie jest element chrześcijańskiego świadectwa.
Cieszę się, że w polskim parlamencie wisi krzyż (choć też był powieszony w okolicznościach niezbyt chlubnych). Wierzę jednak, mimo wszystko, że znaczna większość naszych parlamentarzystów życzy sobie, by symbol ich wiary był, w tym jednym z najważniejszych polskich miejsc, godnie wyeksponowany.
Nie można jednak tego samego i to podstępem, narzucać eurodeputowanym, którzy w znacznym stopniu pochodzą ze społeczeństw zlaicyzowanych.
Jeśli, i słusznie, jako chrześcijanie, żądamy od innych szacunku do naszych symboli i wartości, to musimy respektować standardy wypracowane również przez środowiska świeckie.
Można na problem spróbować spojrzeć jeszcze z innej perspektywy.
Pewnie my katolicy bylibyśmy strasznie zgorszeni, gdyby w nocy jakiś gorliwy kibic włamał się do naszego parafialnego kościoła i na ścianie przy ołtarzu wymalował duży biało-czerwony napis "Polska Gola !!!". Uznalibyśmy taki gest za profanację miejsca świętego. I słusznie.
Oczywiście trochę inny byłby wydźwięk dekoracji na przykład w kaplicy na Stadionie Narodowym, gdyby tam wywieszono tekst z modlitwą za piłkarzy. Tam byłoby to naturalne.
Nikogo dziś nie dziwi, że z okazji patriotycznych, państwowych świąt są w kościołach odprawiane msze za ojczyznę. Tak samo jest też naturalne, że na uroczystości np. przy Grobie Nieznanego Żołnierza są zaproszeni duchowni i to różnych wyznań. Tu Państwo i Kościół w jakiś sposób się uzupełniają.
Trzeba jednak pamiętać, że Państwo i Kościół są strukturami autonomicznymi i nie można ani siłą, ani podstępem narzucać sobie wzajemnie swojej woli.
A my ludzie będący jednocześnie obywatelami i wierzącymi winniśmy pamiętać o słowach Jezusa z wczorajszej Ewangelii:
„Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara,
a Bogu to, co należy do Boga”
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz