Dziś, gdy
słońce świeci coraz mocniej, dzieci podsumowują rok szkolny, myślimy
o kolejnych wakacjach, które właśnie się zaczynają. Po trudach pracy,
należy się chwila odpoczynku, wyjazdu, pobycia z rodziną.
Jedni pojadą
nad morze lub w góry. Cześć wczasowiczów będzie podróżowała po Polsce, inni
wybiorą się na zagraniczne eskapady.
Trzeba
też pamiętać o tych, którzy z różnych powodów muszą pozostać w domu.
Każdy z nas
jednak od czasu do czasu bywa poza domem i to nie tylko podczas wakacji.
Mnie również
zdarza się jeździć w różne miejsca, czasem służbowo, czasem prywatnie. Bywa i
tak, że jestem w podróży w niedzielę lub święto. Pamiętam zawsze o Eucharystii.
Lubię również zajrzeć do kościoła w miejscowości, w której właśnie przebywam,
także w tygodniu, jeśli jest taka okazja. Pewnie też dlatego, że mam wtedy
okazję podziwiać piękne zabytki, architekturę, wystrój, obrazy, rzeźby. Mogę
wtedy zrobić kilka zdjęć, by oglądane piękno zostało w mojej pamięci (i pamięci
komputera) na dłużej.
Lublin |
Zauważyłem,
że niezależnie od tego, gdzie jestem, czy jest to Pomorze czy Podhale, Kartuzy
na Kaszubach czy Lublin na wschodzie Polski, zawsze w kościele czuję się w
jakiś sposób "u siebie". Owszem, czasem podczas liturgii mylę
melodię, bo w różnych miejscach śpiewa się inaczej lub w ogóle lokalnych pieśni
nie znam. Czasem chciałbym, by śpiewano szybciej, rytmiczniej tak, jak jestem
przyzwyczajony u nas, na Śląsku. W innym miejscu jest trochę jakby smutniej, bo
Msza nawet niedzielna prawie cała recytowana.
Sandomierz |
Soblówka |
Ale właściwie lubię wsłuchiwać
się w takie różnice i znajdować perełki w postaci np. świetnego kazania
wygłoszonego przez księdza, którego pewnie już nigdy w życiu nie spotkam albo w
usłyszaną po raz pierwszy (i może ostatni) melodię nieznanej mi pieśni.
W moim
dotychczasowym życiu uczestniczyłem też ileś razy w Eucharystii w różnych
częściach Europy.
Zadar - Chorwacja |
Wtedy oczywiście głównym problemem jest bariera językowa.
Pewnie, że na Słowacji czy w Czechach, a nawet w Chorwacji wiele da się
zrozumieć. Nie znam natomiast niemieckiego, więc już na przykład w Austrii,
mógłbym powiedzieć, że czuję się "jak na tureckim kazaniu".
Choć
nawet wtedy w kościele mam przeświadczenie, że dalej jestem
"u siebie", bo układ Mszy Świętej jest przecież
taki sam.
Praga - Czechy |
Wiem, że czytania mszalne są w tym dniu identyczne, co czytane w
różnych językach we wszystkich kościołach na świecie. Zdaję sobie sprawę, że
podczas Przeistoczenia słowa wypowiadane przez kapłana, w jakimkolwiek narzeczu,
mają tę samą moc. Przekazując sobie wzajemnie znak pokoju, cieszę się, że
ludzie wokół mnie, skądkolwiek pochodzą, tworzą święty, powszechny i apostolski
Kościół. Chrystus, którego w komunii przyjmuję do serca, jest ten sam, co u nas
na Halembie, niezależnie od tego ile kilometrów od domu jestem oddalony.
Życzę
wszystkim Szanownym Czytelnikom, by tegoroczne wakacje były udane. Życzę byśmy
w kościołach Polski i świata współtworzyli Kościół Chrystusowy i w tym Kościele
czuli się zawsze "u siebie", jak w domu.
Pozdrawiam
P.S. Tekst opublikowany w gazetce parafialnej "Boże Narodzenie"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz