Wróciłem z Bukaresztu wczoraj w nocy, a właściwie dzisiaj, bo do domu wchodziłem kilka minut po 24:00.
Tym razem leciałem z przesiadką w Monachium.
Jeszcze w Bukareszcie na lotnisku spotkałem rodzinę królewską z jakiejś - sądząc po rysach twarzy - azjatyckiej monarchii.
Nie wierzycie? Mam dowód - zrobiłem telefonem zdjęcie:
Mama z dziećmi leciała także do Monachium i nawet wszyscy siedzieli w samolocie zaraz za mną. Muszę powiedzieć, że dzieciaki były bardzo grzeczne całą drogą.
W samolocie spotkałem mojego pierwszego szefa, który jest teraz na wysokim stanowisku w firmie o ogólnoeuropejskiej pozycji. Nie było szansy pogadać, jedynie uścisnęliśmy sobie dłoń. Miło go było zobaczyć.
W Monachium na lotnisku miałem ok. godziny do przesiadki, z czego połowę zrobiłem dość szybkim krokiem do mojego wyjścia - Gate G46. Niesamowicie wielkie to lotnisko, choć we Frankfurcie podobno jest jeszcze większe. Zrobił się nawet lekki korek autobusów, które z różnych lotów przywoziły pasażerów do terminali.
Gdy wsiadłem do samolotu, słońce już zaszło za horyzontem. Wystartowaliśmy z może 20 min. opóźnieniem, bo jak stwierdził nasz kapitan, nie mamy pozwolenia na start z uwagi na duży ruch powietrzny. Staliśmy w kolejce do pasa startowego.
Zresztą wcześniej lądując w Monachium miałem okazję podziwiać przez okno "lądowanie synchroniczne" - drugi samolot równolegle do nas robił dokładnie to samo co my.
Nigdy chyba nie leciałem jeszcze nocą. W moim oknie po zachodniej stronie, już po tym, gdy słońce się schowało, mogłem obserwować na horyzoncie poświatę z wszystkich kolorów tęczy.
Zanim dolecieliśmy do Pyrzowic, zrobiło się całkiem ciemno. Za to z góry niesamowite wrażenie robi wtedy oświetlona nasza śląska aglomeracja.
Szczęśliwie wylądowaliśmy o 23.05. Po odebraniu bagażu, czekał na mnie umówiony kierowca, który zabrał mnie do domu.
Nie piszę nic o samym spotkaniu w Bukareszcie. Pewnie dlatego, że nie poszło mi najlepiej - dużo stresu i wypadłem raczej kiepsko. Muszę w najbliższym czasie kilka rzeczy sobie przemyśleć.
Tak czy inaczej dobrze być z powrotem w domu.
Pozdrawiam
Tym razem leciałem z przesiadką w Monachium.
Jeszcze w Bukareszcie na lotnisku spotkałem rodzinę królewską z jakiejś - sądząc po rysach twarzy - azjatyckiej monarchii.
Nie wierzycie? Mam dowód - zrobiłem telefonem zdjęcie:
Mama z dziećmi leciała także do Monachium i nawet wszyscy siedzieli w samolocie zaraz za mną. Muszę powiedzieć, że dzieciaki były bardzo grzeczne całą drogą.
W samolocie spotkałem mojego pierwszego szefa, który jest teraz na wysokim stanowisku w firmie o ogólnoeuropejskiej pozycji. Nie było szansy pogadać, jedynie uścisnęliśmy sobie dłoń. Miło go było zobaczyć.
W Monachium na lotnisku miałem ok. godziny do przesiadki, z czego połowę zrobiłem dość szybkim krokiem do mojego wyjścia - Gate G46. Niesamowicie wielkie to lotnisko, choć we Frankfurcie podobno jest jeszcze większe. Zrobił się nawet lekki korek autobusów, które z różnych lotów przywoziły pasażerów do terminali.
Gdy wsiadłem do samolotu, słońce już zaszło za horyzontem. Wystartowaliśmy z może 20 min. opóźnieniem, bo jak stwierdził nasz kapitan, nie mamy pozwolenia na start z uwagi na duży ruch powietrzny. Staliśmy w kolejce do pasa startowego.
Zresztą wcześniej lądując w Monachium miałem okazję podziwiać przez okno "lądowanie synchroniczne" - drugi samolot równolegle do nas robił dokładnie to samo co my.
Nigdy chyba nie leciałem jeszcze nocą. W moim oknie po zachodniej stronie, już po tym, gdy słońce się schowało, mogłem obserwować na horyzoncie poświatę z wszystkich kolorów tęczy.
Zanim dolecieliśmy do Pyrzowic, zrobiło się całkiem ciemno. Za to z góry niesamowite wrażenie robi wtedy oświetlona nasza śląska aglomeracja.
Szczęśliwie wylądowaliśmy o 23.05. Po odebraniu bagażu, czekał na mnie umówiony kierowca, który zabrał mnie do domu.
Nie piszę nic o samym spotkaniu w Bukareszcie. Pewnie dlatego, że nie poszło mi najlepiej - dużo stresu i wypadłem raczej kiepsko. Muszę w najbliższym czasie kilka rzeczy sobie przemyśleć.
Tak czy inaczej dobrze być z powrotem w domu.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz