Miałem wczoraj lekkie déjà-vu.
Podobnie, jak 5 lat temu: to samo miasto - gościnne i kulturalne Gliwice, ten sam utwór - Msza Koronacyjna C- dur Mozarta, nawet Jan Paweł II ten sam - tym razem w 10 rocznicę kanonizacji.
Pięknie zagrała Gliwicka Orkiestra Kameralna, wspaniale zaśpiewał chór Risonanza Continua oraz soliści Marta Gamrot Wrzoł, Roksana Wardenga, Rafał Bartmiński i Kamil Zdebel - wszystko pod dyrekcją Adriana Lewandowskiego.
Najpierw wsłuchaliśmy się w nastrojowe Magnificat Johanna Christiana Bacha, czyli syna największego z Bachów - Jana Sebastiana.
Potem już był Wolfgang Amadeusz Mozart: jego Ave Verum Corpus i Laudate Dominum.
By na koniec uraczyć nas Mszą Koronacyjną C-dur. Mógłbym tego słuchać i słuchać, i mieć gdzieś z tyłu głowy niezapomnianą Kathleen Battle.
Okazało się, że to jeszcze nie koniec. Po zasłużonych oklaskach, muzycy zaprezentowali na bis Alleluja Händla z jego oratorium Mesjasz. Wow!
To był fantastyczny wieczór! Dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz