Już za parę dni będziemy przeżywać Misterium Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa.
Wielkie słowa - misterium, liturgia, wiara, tajemnica, triduum.
Ktoś mi się pochwalił, że będzie przeżywał te dni na specjalnych rekolekcjach - pięknie.
A u mnie brutalna rzeczywistość. W pracy ciągły nadmiar obowiązków i emocji, stres, gonitwa. W domu przygotowujemy się do remontu, więc wiele kolejnych "atrakcji" przed nami. Zima ciągle trzyma, a kocioł CO zwariowal i albo się nie włącza, albo grzeje jak głupi i pożerając kolejne m3 gazu, drenuje nasz domowy budżet.
Co zrobić, by tych dni nie przegapić?
Po pracy skoczyłem do katedry, do spowiedzi. Chwila modlitwy, zastanowienia się. Spowiedź w wersji "supermarket", ale przynajmniej nie było jeszcze kilometrowej kolejki.
W Wielki Czwartek w pośpiechu po robocie mam nadzieję, że zdążę na wieczorne uroczystości. Pewnie nie będzie łatwo się wyciszyć, szczególnie z kołaczącymi się po głowie myślami: ile jeszcze dam radę przygotować w piątek w pracy dla klienta, który powinien tuż po świętach dostać kompletny materiał, a co jest fizycznie niemożliwe do zrealizowania.
W Wielki Piątek już będzie o tyle lepiej, że bez myśli o roboczym dniu następnym, co najwyżej z kacem, że chciałem zdążyć, a się nie udało.
Mam nadzieję, że w Wielką Sobotę będzie chwila, by zatrzymać się z tym całym moim wariactwem przy Bożym Grobie.
Ufam, że uroczystości Wigilii Paschalnej będę mógł dobrze przeżyć. I potem nacieszyć się Zmartwychwstaniem.
Oby te dni dały nadzieję i energię do życia na kolejne dni.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz