Cieszyłem się, że trochę poprawiła mi się droga do Lublina.
Gdy startowałem w czwartek rano, już liczyłem się z tym, że mogę skorzystać z autostrady aż do samego Tarnowa. Co prawda na fragmencie jedzie się tam jeszcze jednym, dwukierunkowym pasem ruchu, ale i tak jest dużo szybciej i bezpieczniej (tak mi się zdawało) niż zwykłymi wąskimi i często dziurawymi drogami.
Kilka dni wcześniej pierwszy raz jeachałem tym odcinkiem A4, w drodze do Jasła, więc wiedziałem czego się spodziewać.
W ogóle generalnie mi się zeszłotygodniowa podróż do Lublina udała. A przecież zimą to nigdy nie wiadomo na jakie warunki się trafi. Ale było bardzo dobrze. Drogi wszystkie elegancko odśnieżone, a nawet miejscami suche. Było jednak widać, że śnieg dopiero co przestał sypać, bo nawet zupełnie przy jezdni był jeszcze czysty i pięknie biały. Od samego świtu, właściwie całą drogą mogłem podziwiać śliczne zimowe pejzaże.
Równo w południe byłem już na oczyszczalni w Lublinie. Jak ktoś ciekaw, to mogę się pochwalić zdjęciami instalacji, które wybudowano według naszego projektu:
Miałem taką refleksję, którą zresztą głośno na obiekcie się podzieliłem, że pominięto w tym budynku wiek XX. Faktycznie przed modernizacją wszystko to wyglądało jak z wieku jeszcze XIX, a teraz jest naprawdę nowocześnie, na miarę wieku XXI.
W piątek koło południa po zakończeniu wszystkich obowiązków na miejscu, wystartowałem w drogę powrotną. Nie jechało się już tak dobrze jak w czwartek. Do Tarnowa było ok. Ale cały odcinek autostradą przemierzałem w śnieżycy.
Tak czy inaczej cieszyłem się, że wróciłem szczęśliwie do domu i nawet przez głowę nie przeszła mi myśl, że jacyś idioci mogą rzucać lodem z wiaduktu pod którym ja też przecież w tych dniach przejeżdżałem KLIK.
Pozostawię to bez komentarza.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz